Pierwszy kwartał nie był udany dla norweskiego Państwowego Funduszu Emerytalnego. Gigant zarządzający przeszło bilionem dolarów aktywów odnotował stratę zarówno na portfelu akcji, jak i obligacji.


W pierwszym kwartale 2018 roku norweski megafundusz osiągnął stopę zwrotu w wysokości -1,5%, co przekłada się na stratę 171 mld koron norweskich. Wynik na portfelu akcyjnym wyniósł -2,2%, a obligacje przyniosły -0,4%. Na plusie był tylko sektor nieruchomości, gdzie stopa zwrotu wyniosła 2,5%.
„Najważniejszym czynnikiem ryzyka funduszu jest fakt, że strategiczny udział akcji został ustalony na 70%. To znaczy, że fluktuacje wartości funduszy w decydującym stopniu są determinowana przez rozwój wypadków na światowych rynkach akcji” – tak wyniki za pierwszy kwartał skomentował Yngve Slyngstad, prezes Norges Bank Investment Management.


Ponadto w pierwszym kwartale norweski fundusz emerytalny wypłacił 11 mld koron na rachunek rządu. Na ujemny wynik obliczany w lokalnej walucie wpłynęło też umocnienie korony norweskiej wobec głównych walut.
Według stanu na 31 marca 2018 roku rynkowa wartość aktywów norweskiego Państwowego Funduszu Emerytalnego wynosiła 8 124 mld koron, na co w 66,2% składały się akcje, w 31,2% obligacje, a w 2,7% nieruchomości.
Norweski megafundusz słynny jest z dwóch powodów. Po pierwsze, to największy tego typu państwowy fundusz inwestycyjny na świecie, z astronomiczną sumą aktywów przekraczającą bilion dolarów. Po drugie, Norwegowie mogą pochwalić się bardzo dobrymi i powtarzalnymi wynikami inwestycyjnymi. W skali całego roku ostatnia strata przydarzyła mu się w roku 2002 i był to jedyny taki przypadek w 20-letniej historii funduszu.
KK