Przedterminowe wybory rozpisał dotychczasowy prezydent Micheil Saakaszwili po listopadowych protestach opozycji. To właśnie on jest faworytem w prezydenckim wyścigu.
Ale dla Gruzinów pod wieloma względami te wybory są wyjątkowe. W listopadzie opozycja oskarżyła prezydenta Saakaszwilego o zapędy autorytarne i zażądała jego dymisji. Stąd też w kampanii wyborczej nie było merytorycznych programów.
"Tutaj dyskusja nie toczy się o progach podatkowych, o kwotach wolnych od podatku czy też o czasie zakładania firmy" - podkreśla Wojciech Bartuzi z Ośrodka Studiów Wschodnich, jeden z obserwatorów wyborów. Wybory stały się natomiast plebiscytem za lub przeciw Saakaszwilemu.
Wynik tego plebiscytu jest trudny do przewidzenia. We wcześniejszych wyborach Zwiad Gamsachurdia, Edward Szewardnadze czy właśnie Micheil Saakaszwili zdobywali 80 a nawet ponad 90 procent poparcia. Tym razem takiego faworyta nie ma.
"Saakaszwili ma szanse wygrać w pierwszj turze, ale jeśli dojdzie do drugiej tury to większe szanse od niego ma opozycyjny Gaczeciładze" - wyjaśnia Aleksandr Rusecki z Południowo-Kaukaskiego Instytutu Bezpieczeństwa w Tbilisi.
Ostateczne wyniki pierwszej tury wyborów powinny być znane najpóźniej za 10 dni. Gdyby doszło do drugiej tury, Gruzini poszliby do urn za dwa tygodnie.
Źródło:IAR




















































