W kraju mamy 174 przedsiębiorstwa i spółki PKS o różnych formach własnościowych: przedsiębiorstwa państwowe, jednoosobowe spółki skarbu państwa oraz PKS-y sprywatyzowane według różnych ścieżek: spółki pracownicze lub inwestor zewnętrzny W regionie jest przeszło 1000 linii autokarowych obsługiwanych przez kilkudziesięciu przewoźników, w tym PKS.
- Podaż usług przewyższa popyt ze strony pasażerów - mówi Jacek Stumpf, dyrektor Wydziału Komunikacji i Transportu Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. - Z tego powodu czasem musimy odmówić wydania zezwolenia na obsługę linii kolejnym przewoźnikom.
Być może niebawem samorząd wojewódzki zostanie obdarowany sporym majątkiem - dodajmy: niechcianym. Resort skarbu planuje komunalizację PKS, w których skarb państwa ma udziały. Dlaczego? Bo co trzeci PKS przynosi straty, natychmiast potrzebują około 300-400 mln zł na zakup nowych autobusów, a Skarb Państwa nie może udzielić im wystarczającej pomocy publicznej. Resort uważa, że środki na zakup autobusów przez samorządy znajdują się w 16 Regionalnych Programach Operacyjnych na lata 2007-2013.
- Jeśli się nie ma pomysłu na pieniądze, natychmiast wskazuje się Regionalny Program Operacyjny - ironizuje dyrektor Stumpf. - Z tego programu chcą czerpać pieniądze wszyscy. My musielibyśmy mieć dobry projekt, wkład własny i spełnić szereg innych wymogów. I po co?
Dyrektor Stumpf nie ukrywa, że przejęcie PKS to odwrót od wolnego rynku, jaki od kilkunastu lat znamy. Jeśli firmom dobrze się wiedzie - wszyscy się cieszą. Jeśli plajtują - to nie jest zmartwienie państwa ani marszałka województwa. Na ich miejsce przychodzi ten, który umie lepiej prowadzić firmę.
- Podarowanie nam PKS uważałbym za wspieranie tylko jednego, właśnie tego przedsiębiorstwa i powrót do centralizmu w gospodarce - mówi dyrektor Stumpf.
Na takie nierówności nie zgodzą się pozostali przedsiębiorcy działający w przewozach. Konfederacja Pracodawców Polskich przestrzega, że ucierpią pasażerowie.
Dziennik Zachodni
Beata Sypuła