Kilka tygodni temu świat obiegły zdjęcia z miasta Changsha, gdzie rozpoczęła się budowa Sky City - najwyższego wieżowca świata. Wydarzenie to rozpala emocje nie tylko budowlańców i architektów, lecz również ekonomistów.
![]() |
Wieżowiec Sky City w chińskim mieście Changsha Źrodło: wikipedia |
Ekskluzywny hotel szpital, szkoły, obiekty sportowe, biura i mieszkania dla kilkunastu tysięcy ludzi - wszystko to i wiele więcej na 220 piętrach i 1,2 mln metrów kwadratowych. Nowy rekordzista wśród drapaczy chmur ma mieć 838 m - o 10 metrów więcej niż Burj Khalifa z Dubaju - i powstać w zawrotnym tempie kilku miesięcy.
Zdaniem części komentatorów, to najlepszy i największy z możliwych znak przemawiający nie tylko za chińską gigantomanią, ale i za nadchodzącym wielkimi krokami kryzysem gospodarczym.
Wróżenie z wieżowców
Autorem koncepcji łączącej budowę nowego najwyższego budynku świata z nadchodzącym kryzysem gospodarczym jest amerykański analityk Andrew Lawrence. Z opublikowanego przez niego w 1999 r. artykułu wynika, że pewna "niezdrowa korelacja" faktycznie istnieje - panika 1907 r. była poprzedzona rozpoczęciem budowy Singer Building i Metropolitan Life Building, przed wybuchem Wielkiego Kryzysu wbito pierwszą łopatę Chrysler Building, a wieże World Trade Center zaplanowano przed nadejściem stagflacji lat 70.
Co istotne - często zdarza się, że budowa wieżowców rozpoczyna się przed nadejściem kryzysu, a dokańczana jest już po jego wybuchu. Na zdrowy rozum dzieje się tak, dlatego, że tuż przed pęknięciem bańki gospodarka osiąga szczytowy punkt, którego emanacją jest zapotrzebowanie na kolejny rekordowo wysoki budynek. W reakcji na pogarszającą się koniunkturę, część projektów jest korygowana, na skutego czego topnieje liczba pięter, pogarsza się standard wykończenia itp.
Trzy filary
Teoretyczną podbudowę statystycznej obserwacji Lawrencea zapewnił amerykański ekonomista Mark Thornton. Swoją teorię wyjaśniającą, dlaczego budowa najwyższego budynku świata tak często zbiega się z wybuchem kryzysu oparł na trzech filarach.
» Złota rzeka płynie na Wschód. Indie i Chiny kupują na potęgę |
Po pierwsze - obniżanie stóp procentowych (i pompowanie pieniądza na rynek) w latach poprzedzających krach wpływa na wzrost cen ziemi, przede wszystkim działek położonych w centrach miast. Inaczej mówiąc, tani kredyt powoduje, że gruntami zainteresowane jest szersze grono inwestorów, a droga ziemia sprawia, że jeszcze bardziej opłaca się stawiać jak najwyższe budynki.
Po drugie - niskie stopy procentowe wpływają na rozmiary firm. Niższy koszt pozyskania kapitału zachęca przedsiębiorstwa do rozwoju działalności i zatrudniania dodatkowych pracowników, tak, aby lepiej wykorzystać efekt skali. Po trzecie - tani pieniądz wspiera testowanie i wprowadzanie rozmaitych innowacji technologicznych, bez których nie da się bić kolejnych rekordów wysokości.
Kryzys widać jak na dłoni
Przedstawiony model jak ulał pasuje do Chin. Najwyższe w historii i wciąż rosnące ceny ziemi to sztandarowa cecha chińskiej bańki budowlanej. Najnowszy rekord padł przed dwoma tygodniami - za 206 metrów kwadratowych w pekińskiej dzielnicy Chaoyang zapłacono 384 mln dolarów. Największymi beneficjentami rosnących cen ziemi są lokalne samorządy, dla których wpływy ze sprzedaży kolejnych działek stanowiły od 30 do nawet 50 procent całego budżetu.
Rok ukończenia | Budynek | Lokalizacja | Wysokość | Liczba pięter | Kryzys |
1908 | Singer | Nowy Jork | 187 | 48 | Panika 1907 |
1909 | Metropolitan Life | Nowy Jork | 213 | 50 | Panika 1907 |
1912 | Woolworth | Nowy Jork | 241 | 60 | - |
1929 | 40 Wall Street | Nowy Jork | 282 | 71 | Wielki Kryzys |
1930 | Chrysler | Nowy Jork | 318 | 77 | Wielki Kryzys |
1931 | Empire State | Nowy Jork | 381 | 102 | Wielki Kryzys |
1972/73 | World Trade Center | Nowy Jork | 417 | 110 | Stagflacja lat 70. |
1974 | Sears Tower | Chicago | 442 | 110 | Stagflacja lat 70. |
1997 | Petronas Tower | Kuala Lumpur | 452 | 88 | Kryzys "Tygrysów Azjatyckich" |
2004 | Taipei 101 | Taipei | 449 | 101 | - |
2009 | Burj Khalifa | Dubaj | 828 | 163 | Kryzys 2008 |
2013 | Sky City | Changsha | 838 | 202 | Kryzys chiński ? |
Kryzys chiński?
Wprawdzie w ostatnich kwartałach chińska gospodarka - i składające się na nią przedsiębiorstwa - odnotowuje spowolnienie, lecz nie można zapominać, że po 30 latach bezprecedensowego rozwoju wciąż rośnie w tempie osiągalnym jedynie dla gospodarek startujących od zera.
Co więcej, rosnące zyski deweloperów - obecny w 60 miastach China Vanke pochwalił się wzrostem rok do roku o 22 proc. - świadczą o tym, że chińscy nabywcy mają w płucach wystarczająco dużo powietrza, by nadal pompować bańkę. Oczywiście apartamenty w Sky City nie będą przeznaczone dla szarych zjadaczy ryżu, lecz z pewnością skusi się na nie ktoś z grona blisko 100 chińskich miliarderów lub 180 tys. milionerów. Zainteresowani mogą być także "superwynajmujący", jak prasa określa potentatów rynku nieruchomości posiadających po kilkaset mieszkań.
Nowy najwyższy drapacz chmur spełnia także kryterium innowacyjności. Wykonany zostanie z prefabrykatów, dzięki czemu oddany do użytku zostanie w rekordowym tempie 8 miesięcy. Dla porównania aktualny rekordzista - Burj Khalifa - powstawał w sumie 6 lat. Nowatorska technologia była już wprawdzie stosowana wcześniej, jednak wykorzystanie jej do budowy gigantycznego drapacza chmur możliwe jest dopiero w warunkach chińskiej bańki. Z drugiej strony twórcy projektu zapewniają, że wykorzystanie polwtarzalnych elementów sprawi, że Sky City będzie dwukrotnie tańszy od Burj Khalifa. Póki co, ze względu na nieprzewidziane trudności, budżet projektu wzrósł z 650 mln do 800 mln dolarów.
Kiedy boom przerodzi się w bum
Obawy dotyczące stabilności chińskiego modelu rozwoju od lat krążą po światowych rynkach finansowych. Budowa najwyższego wieżowca świata to kolejny kamień milowy na drodze do kryzysu, który może wstrząsnąć globalną gospodarką.
Zapewnienie Chinom "łagodnego lądowania" stanowi główny cel nowej ekipy rządzącej. Przestawienie drugiej największej gospodarki świata na nowe tory przy jednoczesnym "spuszczeniu powietrza" z pompowanej przez lata bańki nieruchomościowej to karkołomne wyzwanie. W zależności od dalszych działań Pekinu, Sky City będzie w przyszłości symbolem gigantycznego krachu albo ślepej uliczki, z której Chiny w porę zawróciły.
Michał Żuławiński
Bankier.pl