CB Radio, Antyradar,
aplikacja Yanosik, zakrywanie tablicy rejestracyjnej – pomysłowość
kierowców w zakresie unikania mandatów
za przekroczenie prędkości nie zna granic. Najpopularniejszym metodom przyjrzeliśmy się z bliska, sprawdzając przy okazji, czy stosowanie ich rodzi konsekwencje prawne.


Walka organów ścigania z piratami drogowymi trwa w najlepsze. Kierowcy ukarani mandatem za przekroczenie prędkości wyszukują najróżniejsze kruczki prawne, które mogą im pomóc w uniknięciu kary finansowej. Solidarne ostrzeganie jadących z naprzeciwka samochodów poprzez mruganie światłami to przeszłość. Sposób ten w erze elektronicznych gadżetów nie wydaje się już tak skuteczny i powoli zostaje wyparty przez inne rozwiązania.

Na łamach Bankier.pl przyjrzeliśmy się najpopularniejszym pomysłom na ominięcie konsekwencji za nieprzepisową jazdę. Tekst nie ma na celu zachęcania do łamania prawa, a jedynie pokazuje skalę całego zjawiska.
Czytaj dalej: Antyradar
Antyradar
Urządzenie to zaczęło być używane na szeroką skalę już w latach 90. Wykrywa ono wiązkę radarową emitowaną przez radary służb mundurowych, co pozwala zawczasu zmniejszyć prędkość i bezpiecznie przejechać obok kontroli drogowej, oszczędzając kilkaset złotych i kilka punktów karnych. W miarę postępu technologicznego policja została wyposażona w sprzęt, który emituje słabszą wiązkę, przez co jest ona trudniejsza do wykrycia. Dodatkowo taka wiązka jest emitowana tylko w momencie pomiaru (np. prędkości innego auta) i tylko wtedy antyradar jest w stanie wykryć zagrożenie. Dobrze się za to sprawdza w przypadku fotoradarów, które niemal cały czas mierzą prędkość przejeżdżających aut.

Władza dość szybko ukróciła praktykę używania tego urządzenia, a kara za złamanie tego przepisu to nawet 500 zł i 3 punkty karne. Na nic nie zda się tłumaczenie, że antyradar przypadkowo znajduje się na siedzeniu pasażera – zabronione jest przewożenie go „w stanie wskazującym na gotowość jego użycia”.
Koszt zakupu antyradaru oscyluje w granicach od 250 zł do nawet kilku tysięcy złotych.
Czytaj dalej: Jammer
Jammer
Urządzenie o tej nazwie jest nieco udoskonaloną wersją antyradaru. Jammer monitoruje wybrane częstotliwości fal elektromagnetycznych i w przypadku wykrycia wiązki mogącej pochodzić z policyjnego radaru, wysyła sygnał uniemożliwiający właściwy pomiar prędkości. Niektóre wersje, mające odpowiednio wyższą cenę, posiadają nawet możliwość obniżenia odczytu popularnej „suszarki”. Jedziemy więc w terenie zabudowanym z prędkością 80 km/h, a stojący na poboczu policjanci otrzymują na wyświetlaczu informację, że poruszamy się z przepisową prędkością 50 km/h.

Eksperci zwracają jednak uwagę na nieskuteczność tego urządzenia, a testy potwierdzają, że nie daje ono gwarancji powodzenia. Największe zastrzeżenia budzi jednak zmniejszanie pomiaru, które daje jeszcze mniejsze rezultaty i charakteryzuje się jeszcze mniejszą skutecznością.
Dodatkowym zniechęceniem są konsekwencje używania Jammera. Potraktowanie go jako antyradaru skutkować będzie takimi samymi konsekwencjami, tj. mandat do 500 zł i trzy punkty karne. Istnieje jednak w prawie zapis o wprowadzaniu organów ścigania w błąd i takie działanie jest już obarczone konsekwencjami w postaci grzywny nawet do 5000 zł.
Koszt zakupu Jammera to od 1000 zł do 2500 zł.
Czytaj dalej: CB Radio
CB Radio
Tak zwane radio obywatelskie, za pomocą którego można komunikować się z innymi użytkownikami, służy do wzajemnego ostrzegania się o niebezpieczeństwach na drodze, np. wypadkach, korkach albo kontrolach drogowych. Nie daje stuprocentowej pewności, bo mimo dużej solidarności wśród kierowców, nigdy nie wiadomo, czy pozostałe osoby ostrzegą przed każdą, czającą się na drodze kontrolą.

W myśl przepisów, używanie CB Radia nie jest zabronione i nie trzeba nawet okazywać świadectwa homologacji. Jeśli jednak policjant nabierze „uzasadnionych wątpliwości” co do zgodności parametrów urządzenia z polskimi przepisami, taki dokument może pomóc wyjaśnić sprawę. W przeciwnym razie stróż prawa może zabezpieczyć urządzenie aż do czasu wyjaśnienia.
CB Radio można kupić już za 120 zł, a najlepsze modele kosztują nawet 1200 zł.
Czytaj: Aplikacja Yanosik
Aplikacja Yanosik

Yanosik to unowocześniona wersja CB Radia, stworzona przez firmę Neptis SA. Użytkownik smartfona korzystający z GPS widzi na ekranie urządzenia mobilnego drogę, którą się porusza, wraz z zaznaczonymi na niej utrudnieniami w ruchu. Sam, mijając np. wypadek samochodowy, zaznacza w aplikacji, że go napotkał. Pozostali użytkownicy otrzymują w tym momencie informację o utrudnieniu, a gdy widzą, że wypadek rzeczywiście miał miejsce, potwierdzają prawdziwość zgłoszenia, używając swoich smartfonów. Im więcej potwierdzeń, tym bardziej prawdopodobne, że zgłoszenie jest zgodne ze stanem faktycznym.
Kiedy utrudnienie mija, inni kierowcy za pośrednictwem aplikacji zaznaczają, że powiadomienie jest nieaktualne, a ruch odbywa się już bez zakłóceń. W ten sam sposób użytkownicy drogi ostrzegają się nawzajem o kontrolach drogowych i fotoradarach.
Aplikacja w wersji podstawowej jest bezpłatna, a firma zarabia na wyświetlanych przy jej pomocy reklamach. Korzystanie z niej oczywiście nie jest obarczone żadnymi konsekwencjami prawnymi.
Metody unikania mandatów i ich konsekwencje |
||
---|---|---|
Sposób |
Koszt zakupu |
Najgroźniejsze konsekwencje |
Antyradar |
250 zł – 9000 zł |
500 zł mandatu i 3 punkty karne |
Jammer |
1000 zł – 14.000 zł |
500 zł mandatu i 3 punkty karne i/lub grzywna do 5000 zł |
CB Radio |
120 – 1200 zł |
Zabezpieczenie sprzętu przez policję |
Aplikacja Yanosik |
Darmowa |
Brak |
Roleta na tablicę rejestracyjną |
600 zł |
100 zł mandatu |
Zmieniarka tablic rejestracyjnych |
2000 zł |
Różne, w zależności od kwalifikacji czynu |
Źródło: opracowanie własne na podstawie cen podawanych w serwisie Allegro.pl i na stronach producentów |
Czytaj dalej: Roleta na tablicę rejestracyjną
Roleta na tablicę rejestracyjną
To pomysłowe urządzenie pojawiło się w Polsce około 2 lata temu i od razu wzbudziło kontrowersje. Jest to ramka na rejestrację z wbudowaną roletą, która w razie potrzeby zasuwa się, zasłaniając tablicę rejestracyjną. Stanowi więc idealne zabezpieczenie przed fotoradarem, o ile kierowca nie zapomni o zasłonięciu naklejki rejestracyjnej na przedniej szybie. To można zrobić za pomocą liścia z drzewa lub ulotki wsuniętej w odpowiedni sposób za wycieraczkę.
Producent na swojej stronie zaznacza, że jego produkt został stworzony z myślą o ochronie prywatności, tzn. żeby zakrywać tablice rejestracyjne podczas postoju na parkingu. Roleta nie chroni niestety w żaden sposób przed kontrolą drogową.
W świetle prawa ruchu drogowego zakrywanie tablic rejestracyjnych jest oczywiście zabronione i podlega karze mandatu w wysokości do 100 zł. Każdy więc może samodzielnie oszacować, czy mu się to opłaca, czy nie. Koszt dwóch ramek wyposażonych w rolety to ok. 600 zł.
Czytaj dalej: Zmieniacz rejestracji
Zmieniacz rejestracji
Zdecydowanie najbardziej pomysłowym urządzeniem jest zmieniacz rejestracji, podobny działaniu do wyżej opisanych rolet. Ponownie mamy do czynienia z ramką na rejestrację, tylko że tym razem tablica nie zostaje z pozycji pilota zasłonięta, tylko zmieniona na inną, fałszywą. Ponownie należy pamiętać o zasłonięciu zdradzającej numery rejestracyjne naklejki na przedniej szybie.
Urządzenie, podobnie jak roleta, chroni przed fotoradarami, ale nie przed kontrolą drogową. Trudno powiedzieć, jakie konsekwencje czekają kierowcę, w którego aucie policjant wykryje taki sprzęt w trakcie kontroli. Z komentarza, jakiego portalowi Bankier.pl udzielił nadkom. Krzysztof Zaporowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, wynika, że można spodziewać się zatrzymania dowodu rejestracyjnego.
Jakie dalsze konsekwencje będzie miała sprawa, zależy od kwalifikacji czynu. Jeśli zostanie zastosowany art. 97 kw mówiący o wykraczaniu przeciwko przepisom ustawy o ruchu drogowym, to można zostać ukaranym grzywną w wysokości nawet 3000 zł. Oskarżenie o próbę wprowadzenia w błąd organów ścigania podniesie górny pułap do kwoty 5000 zł. Znacznie poważniejszych konsekwencji można się spodziewać przy zastosowaniu art. 270 kk mówiącego o fałszowaniu dokumentów, co jest zagrożone karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Prawnicy nie są jednak zgodni co do tego, czy tablica rejestracyjna jest dokumentem, a linia orzeczeń Sądu Najwyższego jest w tej sprawie niejednakowa.
Urządzenie produkowane jest na Ukrainie i jest dostępne w sprzedaży wysyłkowej na terenie całej Unii Europejskiej. Koszt dwóch zmieniarek to 650 dolarów, czyli ponad 2 tys. zł.
Co będzie następne?
Pomysłowość w wynajdywaniu kolejnych sposobów na ominięcie przepisów jest nieograniczona. Inwencja kierowców wydaje się rosnąć wprost proporcjonalnie do skali działań aparatu państwowego w zakresie łapania piratów drogowych. Postęp technologiczny i zmieniające się w związku z tym możliwości są sojusznikiem obu stron, ale to kierowcy są bardziej dynamiczni i kreatywni. Można się więc spodziewać następnych pomysłów na wyprowadzenie organów ścigania na manowce i zaoszczędzeniu dzięki temu pieniędzy na mandatach.