Fala silnych spadków, którą inwestorzy obserwowali przy Książęcej w drugiej połowie 2015 roku, rozpoczęła się na przełomie kwietnia i maja. WIG20 nigdy później nie był notowany wyżej niż 27 kwietnia 2015 roku.


Dokładnie rok temu WIG20 wspiął się na poziom 2558,58 punktów. Dla indeksu blue chipów był to najwyższy poziom od września 2014 roku, do poprawienia ówczesnych maksimów zabrakło niecałe półtora punktu. W kolejnych dniach wyniku tego nie udało się jednak poprawić, a w połowie maja WIG20 rozpoczął powolne opadanie w stronę poziomu 2000 punktów. Granica ta została przebita w listopadzie, a w połowie stycznia wartość indeksu wynosiła przez moment ledwie 1657,43 punktów. W ciągu niecałego roku WIG20 stracił więc ponad 35%.
Słabsza kondycja polskiego indeksu zbiegła się z pogorszeniem ogólnych nastrojów na światowych rynkach. W kwietniu maksima wyznaczyły również m.in. DAX czy CAC, a w maju S&P500. Skala późniejszych spadków tych indeksów była jednak zdecydowanie mniejsza niż WIG20. DAX w lokalnym dołku do szczytów tracił niewiele ponad 20%, S&P500 15%. Ten ostatni zresztą odrobił już niemal wszystkie straty i kolejne rekordy ma na wyciągnięcie ręki, tymczasem WIG20 wciąż nie może powrócić ponad granicę 2000 punktów. Dodatkowo DAX i S&P500 w 2015 roku wyznaczyły historyczne maksima. W Polsce koń, z którego spadano, był zdecydowanie niższy - 3940 punktów z 2007 roku mogło czuć się niezagrożone.
WIG20 względnie słabo wypadł także na tle np. WIG-u. Wydaje się, że dała tutaj znać o sobie specyfika polskiego indeksu największych spółek. Jest on zdominowany przez dwie grupy: banki i spółki Skarbu Państwa. Banków w WIG20 jest pięć (1/4 składu) i mają one ok. 35 proc. udziału w indeksie. Powiązanie sytuacji tego sektora z ogólnym wynikiem indeksu jest więc ogromne.
Chwiały się dwa filary
W notowania banków w 2015 roku uderzało widmo przewalutowania kredytów frankowych, a także zapowiedź wprowadzenia podatku bankowego. Spółki z sektora musiały także składać się na upadające SKOK-i i banki spółdzielcze, a wymogi KNF dotyczące bezpieczeństwa sprawiły, że część banków zawiesiła dywidendy. WIG-Banki lokalne maksima wyznaczył w maju 2015 roku, w styczniu 2016 roku był notowany niemal 30 proc. niżej.
Jeszcze większy udział niż banki mają w indeksie blue chipów spółki z udziałem państwowym. Odpowiadają one aż za 60 proc. WIG20. Niestety znacząca ich część to firmy wydobywcze, a dla surowców rok 2015 był rokiem wyznaczania nowych minimów. Cierpiał przez to m.in. KGHM, z grona blue chipów wypadły papiery JSW oraz Bogdanki.
Polityczne "banany"
Rykoszet surowcowej bessy trafił jednak także inne spółki, szczególnie te energetyczne. W różnych kombinacjach łączono je z górnictwem, w "składzie ratunkowym" wymieniano także czasami PGNiG oraz PZU. Dodatkowo klimat kampanii wyborczej nie sprzyjał spokojowi wokół biznesów tych przedsiębiorstw. Liczne deklaracje, które potem wycofywano, targały kursami w obie strony, niszcząc wiarygodność MSP. W całym tym zamieszaniu zapomniano oczywiście o inwestorach mniejszościowych.
- Od pewnego czasu głównym dostawcą „bananów” są na polskim rynku politycy. Wśród blue chipów niewiele jest spółek, które dzięki politykom w tym roku nie stały się choćby na chwilę spekulacyjnym rajem. Kolejno banki, KGHM, energetyka, Bogdanka – to ponad połowa. A są przecież jeszcze spółki spoza WIG20, które na „polityczne banany” również się załapały - pisałem we wrześniu w artykule "Politycy grają z inwestorami w banana". Wszystko to nie sprzyjało atmosferze wzrostów.
Spadki 2015 roku i styczniowe minima są już jednak wspomnieniem, WIG20 początek 2016 roku może zaliczyć do względnie udanych, jednak poziomy z kwietnia 2015 roku to wciąż odległe marzenie byków. Póki co wyzwaniem ponad siły wydaje się przebicie bariery 2000 punktów, a stamtąd przecież jeszcze 558 punktów do zeszłorocznych poziomów.






















































