REKLAMA

Miasta powiększają się - to powoduje coraz większe korki

2016-11-18 06:50
publikacja
2016-11-18 06:50

Ponad połowa mieszkańców miast uważa, że samochód to najwygodniejszy środek transportu. Jednocześnie większość z nich korki i brak miejsc parkingowych uważa za największą zmorę komunikacyjną w mieście. Mimo że transport publiczny staje się coraz wygodniejszy i jest znacznie tańszy niż auta, niewiele osób decyduje się na przesiadkę. Problem w tym, że miasta w coraz większym stopniu rozlewają się na przedmieścia, więc mieszkańcom nowych osiedli trudno zrezygnować z samochodu.

fot. / / YAY Foto

- Największym globalnym problemem komunikacyjnym jest to, że miasta się rozluźniają, coraz bardziej rozlewają na przedmieścia, co wymusza użycie samochodu, bo dystanse do pracy czy szkoły stają się długie - przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Radosław Gajda, architekt, urbanista i bloger. - Jeżeli planowalibyśmy w sposób bardziej zrównoważony i harmonijny rozwój ośrodków miejskich, to powinniśmy się postarać, aby były one bardziej zwarte.

Jak wynika z badania „Komunikacja w aglomeracjach - sytuacja i innowacje” zrealizowanego przez SW Research na zlecenie mytaxi - aplikacji taxi, dwie trzecie Polaków narzeka na zbyt duże korki w mieście. 57 proc. mieszkańców dużych aglomeracji za najszybszy środek transportu uważa własny samochód, a tylko 19 proc. - komunikację miejską i 15 proc. - taksówki, mimo że oba te środki transportu mogą skutecznie omijać korki dzięki buspasom.

- Często wystarczy krótka podróż, kilka przystanków komunikacją miejską albo wręcz spacer, żeby załatwić wszystkie codzienne potrzeby - zauważa Radosław Gajda. - Jeżeli będziemy dalej rozwijali model amerykański, co ma niestety miejsce w Polsce nawet w mniejszych miejscowościach powiatowych czy dawnych miastach wojewódzkich, to dojazd samochodem do pracy, szkoły czy po zakupy stanie się codziennością. To przekłada się na korki i na wiele zmarnowanych godzin.

Mieszkańcy polskich miast doceniają w komunikacji miejskiej, m.in. jakość pojazdów i bezpieczeństwo (kolejno 83 proc. i 80 proc. pozytywnych opinii). Negatywne zdanie mają natomiast na temat cen biletów komunikacji miejskiej: blisko 60 proc. uważa, że są zbyt drogie.

Jednak badanie wskazuje, że podróżowanie własnym samochodem na co dzień może być czterokrotnie droższe niż komunikacją miejską. 44 proc. badanych przeznacza na to do 300 zł miesięcznie, podczas gdy co trzecia osoba podróżująca komunikacją miejską na bilety wydaje do 50 zł. Ponad połowa za najtańszy środek transportu uważa rower miejski, chociaż aż 63 proc. jeszcze nigdy z niego nie skorzystało. Co piąty Polak jeździ kilka razy w miesiącu taksówką, najczęściej w szczególnych okolicznościach, takich jak dojazd na dworzec lub lotnisko (24 proc.), powrót z wieczornej imprezy (23 proc.) czy w związku ze spotkaniem biznesowym (13 proc.).

- Wyzwaniem dla miasta jest to, aby tak zarządzać infrastrukturą miejską i rozwojem transportu publicznego, żeby do przegęszczeń, takich jak na przykład w tokijskim albo hongkońskim metrze, nie dochodziło - wskazuje Radosław Gajda. - Z jednej strony mamy zwykłe rozwiązania urbanistyczne i politykę miejską, ale dzięki nowym technologiom możemy ją wzbogacić o duże zbiory danych dotyczące tego, jak to wszystko funkcjonuje na wszystkich poziomach. W rezultacie zyskujemy możliwość mierzenia tego, skąd ludzie przychodzą, gdzie jadą i wysiadają, o jakich godzinach. To pozwala dostosowywać różne systemy miejskiej infrastruktury tak, aby miasto dla mieszkańców było jak najbardziej przyjazne.

Zdaniem eksperta nie zawsze rozwiązaniem problemów komunikacyjnych w mieście jest po prostu rozbudowa infrastruktury. Tym bardziej że wiąże się to zwykle z czasowymi utrudnieniami, wyłączaniem bądź zwężaniem ulic.

- Moim zdaniem to jest ślepa uliczka. Nie ma tak szerokich dróg, tak wielkich skrzyżowań wielopoziomowych, które by się w ogóle nie korkowały. A każda inwestycja na żywym organizmie, jakim jest miasto, powoduje utrudnienia ­- mówi Radosław Gajda. - Do wielu utrudnień musimy się przyzwyczaić, bo trudno rozwiązać problemy komunikacyjne czy urbanistyczne bez inwestycji oraz remontów. Trzeba raczej myśleć o tym, żeby używać jak najlepszych, jak najbardziej sprawdzonych i trwałych materiałów, aby remonty były potrzebne jak najpóźniej. Musimy myśleć perspektywicznie w planowaniu, żeby takich inwestycji było jak najmniej i żeby były koordynowane.

Najpopularniejsze wśród Polaków - według autorów badania - są aplikacje pozwalające na wyszukiwanie połączeń komunikacji miejskiej. Znajomość tego typu softu deklaruje aż 80 proc. ankietowanych, z czego 69 proc. z nich właśnie korzysta. Aplikacje do zamawiania taksówek lub przewozu osób zna więcej niż połowa (53 proc.), a co czwarty ich używa. Na nieco niższym poziomie znajomości znajdują się aplikacje związane z kupnem biletów na transport publiczny.

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (53)

dodaj komentarz
~Dżejms
To przypomnę tutaj - bo ciągle się wypomina rolnikom dopłaty i kokosy typu KRUS - co w takim razie Was trzyma w mieście? Smród, hałas, kiepska komunikacja - ble! A na wioskach dopłaty i samo rośnie - dlaczego takie parcie na miasto? Albo inaczej - dlaczego takie plucie na wieś? Chętnie poczytam argumenty.
~LeonZ
Są 2 rozwiązania:
1. komunistyczne - zabudować miejsca parkingowe ścieżkami dla rowerów i klombami i wszędzie porozstawiać zakazy zatrzymywania, wychodząc z przekonania, że jak nie będą mieli gdzie parkować, to nie przyjadą samochodami

2. rozsądne - rozbudować system parkingów, dzięki czemu miasto zarobi, a ludzie nie będą
Są 2 rozwiązania:
1. komunistyczne - zabudować miejsca parkingowe ścieżkami dla rowerów i klombami i wszędzie porozstawiać zakazy zatrzymywania, wychodząc z przekonania, że jak nie będą mieli gdzie parkować, to nie przyjadą samochodami

2. rozsądne - rozbudować system parkingów, dzięki czemu miasto zarobi, a ludzie nie będą kręcić się godzinami po centrum w poszukiwaniu wolnego miejsce.

W Polandii oczywiście dominuje pierwsze podejście, bo komunizm większość Polandczyków nadal nosi w sercu... niestety
~as
Jasne, zaorać zabytki i postawić parkingi. Szczęśliwego Nowego Jorku!
~LeonZ odpowiada ~as
Dlaczego orać zabytki? Nie wiem, jak w innych miastach, ale np. w W-wie są tysiące miejsc, gdzie można robić miejsca parkingowe. Co więcej, często były ta miejsca zanim bufetowy debil nie przebił ich na wystawę doniczek (pl. Napoleona) lub wystawę doniczek i ławek (Świętokrzyska). Takich przykładów mogę podawać na pęczki. Nie wiem Dlaczego orać zabytki? Nie wiem, jak w innych miastach, ale np. w W-wie są tysiące miejsc, gdzie można robić miejsca parkingowe. Co więcej, często były ta miejsca zanim bufetowy debil nie przebił ich na wystawę doniczek (pl. Napoleona) lub wystawę doniczek i ławek (Świętokrzyska). Takich przykładów mogę podawać na pęczki. Nie wiem co to ma wspólnie z zabytkami? A co do Nowego Jorku - to póki co, Polacy chcą tam emigrować, a Amerykanie do Warszawy jakoś nie. Przypadek? Nie sądzę...
~Dżejms odpowiada ~LeonZ
Ja tam nie chcę emigrować ani do Warszawy ani do Nowego Jorku. Pewnie zdziwaczałem.
~młody
Problemem jest kiepska organizacja komunikacji miejskiej. Jeżeli przejazd samochodem z/do pracy trwa u mnie pół godziny, a przejazd tej samej trasy autobusem miejskim to ok. godzina, to chyba jest oczywiste co wybiorę...
Temu wszystkiemu nie sprzyjają oszczędności stosowane przez miasta. Mieszkam w aglomeracji śląskiej, gdzie
Problemem jest kiepska organizacja komunikacji miejskiej. Jeżeli przejazd samochodem z/do pracy trwa u mnie pół godziny, a przejazd tej samej trasy autobusem miejskim to ok. godzina, to chyba jest oczywiste co wybiorę...
Temu wszystkiemu nie sprzyjają oszczędności stosowane przez miasta. Mieszkam w aglomeracji śląskiej, gdzie rządzi KZK GOP. Gdy 10 lat jeszcze studiowałem, w ciągu godziny były 3 kursy autobusu - co 20 minut. Później dla oszczędności zlikwidowano jeden kurs i autobusy zaczęły jeździć co 30 minut. Oczywiście liczba pasażerów się nie zmieniła. Autobusy stały się bardziej przepełnione, jest tak ciasno, że gdyby kontroler chciał sprawdzić bilety, to nie ma szans. Oczywiście wiele osób zdaje sobie z tego sprawę i biletów nie kupują. A przewoźnik przez to traci kolejne pieniądze. Nie zdziwi mnie, jeżeli ktoś wymyśli "rozwiązanie" tego problemu w postaci likwidacji kolejnego kursu. Potem się wielce zdziwią jak pasażerowie tej linii przesiądą się do samochodów - w dodatku wiele osób pewnie kupi kilkunastoletnie auta, bo na inne ich nie będzie stać. I będzie lament, że Polacy jeżdżą starymi autami.
~Elli
Racja, buduje się wiele niskich, rozrzuconych osiedli i innych obiektów a potem narzeka się na rozciągłość miast zwłascza tych wojewódzkich
~gość
A Chicago to wielka wieś, domek z działką obok kolejny... po co mieszkać w blokach bez trawnika, drzew... na takiej wielkiej betonowej i asfaltowej pustyni.
~obserwinfasrtr
Drodzy państwo! Kto wreszcie zrozumie żeby budować wyższe budynki w miastach? Dlatego apeluję nie bójmy się wysokościowców które zajmują mniejsze działki a co za tym idzie miasta nie rozrastają się tak szybko powierzchniwo, do tego duże oszczędności na infrastrukturze np. krótsze linie komunikacyjne autobusów, tramwajów itp., następnie Drodzy państwo! Kto wreszcie zrozumie żeby budować wyższe budynki w miastach? Dlatego apeluję nie bójmy się wysokościowców które zajmują mniejsze działki a co za tym idzie miasta nie rozrastają się tak szybko powierzchniwo, do tego duże oszczędności na infrastrukturze np. krótsze linie komunikacyjne autobusów, tramwajów itp., następnie krótsza sieć wodociągowa, kanalizacyjna, deszczowa oraz co oczywiste mniejsza długość potrzebnych ulic, chodników i mniejsza ilość tzw. infrastruktury towarzyszącej. Niestety za dużo obiektów handlowych, mieszkaniowych i przede wszystkim bourowych jest niskiej zabudowy a to powoduje zwiększenie powierzchni działek jakie zajmują. Oczywiste jest więc że miasta rosną a dojazd zajmuje coraz dłużej i dużo w tym prawdy jest.

Powiązane: Motoryzacja

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki