McDonald’s skrytykował prezydenta USA na Twitterze. Donald Trump mógł poczuć się dotknięty, tym bardziej że zawsze podkreślał swoje zamiłowanie do Big Maca. Sieć fast foodów zarzeka się jednak, że ich Twitter został zhakowany.


McDonald’s w bezpardonowy sposób zaatakował Donalda Trumpa na Twitterze. „@realDonald Trump Jesteś jedynie marną namiastką prezydenta. Bylibyśmy zachwyceni powrotem @BarackObama. Tak przy okazji: masz bardzo małe dłonie”.
Ten tweet rozpętał burzę w sieci. Zwolennicy Trumpa już szykowali się do bojkotu sieci fast foodów, jednak wpis zniknął po 15 minutach. Następnie McDonald’s wyraził „głębokie ubolewanie” w związku ze sprawą. Amerykańska firma twierdzi, że dostała potwierdzenie od Twittera, iż ich konto zostało zhakowane, a wpis został napisany przez osobę z zewnątrz.
Oczywiście część internautów nie dała temu wiary i zaczęła snuć teorię, jak mogło dojść do powstania obraźliwego wpisu. Być może pracownik zajmujący się obsługą kont społecznościowych, nie przelogował się na swoje konto i zatweetował do prezydenta USA z oficjalnego konta McDonald’s, a może to zemsta byłego pracownika sieciówki?
Przeczytaj także
Sieć fast foodów zapewnia, że ich konto na Twitterze zostało już zabezpieczone i trwa sprawdzanie, jak mogło dojść do pojawienia się wspomnianego tweeta.
Based on our investigation, we have determined that our Twitter account was hacked by an external source. Read more: https://t.co/X5NwVI5sKp
— McDonald's (@McDonaldsCorp) 16 marca 2017
Prezydent Trump, który często odpowiada na zaczepki w swoim ulubionym portalu społecznościowym, tym razem zamilkł. Mógł się poczuć osobiście dotknięty, ponieważ wielokrotnie wychwalał sieć McDonald’s i przyznawał się do swojego zamiłowania do Big Maca. Dodatkowo wspomniany tweet odwoływał się do fizyczności Trumpa. Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej krążyły plotki o kompleksie „małych dłoni” u prezydenta. Donald Trump ma rzekomo uznawać to za swój spory mankament, przez co treść tweeta mogła być dla niego tym bardziej bolesna.
Przeczytaj także
Barack Obama przypomniany został natomiast w czasie, gdy Donald Trump oskarża swojego poprzednika o zakładanie podsłuchów w nowojorskim wieżowcu Trump Tower. Obama lub jego ludzie mieli zbierać informacje o ekipie Trumpa i przekazywać je do mediów.
Obecny prezydent USA, zapytany w wywiadzie udzielonym telewizji Fox News dlaczego dotąd nie poparł zarzutów wobec swego poprzednika żadnymi dowodami, odpowiedział, że w jego rozumieniu termin "podsłuchiwanie" jest szeroki i "obejmuje śledzenie i wiele innych rzeczy". Zapowiedział też, że w ciągu dwóch tygodni na jaw wyjdą „interesujące sprawy”. Póki Trump nie pokaże realnych dowodów, nie uchroni się od opinii, że ponownie fabrykuje oskarżenia wobec swoich oponentów.