Trudno nie odnieść wrażenia, że ceny paliw na stacjach w Polsce są mocno zaniżane. Dosyć łatwo można to również połączyć ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Jak podaje “Rzeczpospolita”, według ekspertów paliwo w Polsce powinno być sporo droższe.


Według tych informacji powinniśmy płacić za litr najtańszej benzyny nawet o 1,20 zł więcej niż teraz. Sprawa podobnie wygląda w przypadku diesla.
“Wystarczy spojrzeć na ceny w Niemczech, Czechach czy na Słowacji, gdzie są one wyższe od tych w Polsce. Od kilku tygodni nie widzimy korelacji między cenami na rynku ARA i kursem dol./euro a cenami w kraju. Nie ma rynkowych podstaw, aby benzyna była wyceniana bliżej 6, a nie 7 złotych – podkreśla w “Rzeczpospolitej” Urszula Cieślak, analityczka rynków paliwowych firmy BM Reflex. Innymi słowy, trudno dziś powiedzieć, że to rynek dyktuje ceny w Polsce” - dodaje.
Polska ma najtańsze paliwo w Europie?
Przewoźnicy z firm transportowych sugerują, że Polska ma obecnie najtańsze paliwo w Europie. Tak twierdzi na przykład Piotr Magdziak, członek zarządu firmy Magtrans. “Dla nas, jako odbiorców wręcz hurtowych, ropa jest w Polsce tańsza niż na Zachodzie od 0,30 do 0,50 euro na litrze. Takich różnic nie było w przeszłości” - powiedział Magdziak.
Tanie paliwo może generować problemy z jego dostępnością. Kilka dni temu informowaliśmy, że na stacjach Orlenu pojawiają się tajemnicze “awarie” dystrybutorów, które można powiązać z dostępnością paliwa.
"Nikt ci tyle nie da, ile ja obiecam", czyli czego politycy nie powiedzą nam przed wyborami
Kampania wyborcza jest realizowana w myśl hasła: „nikt ci tyle nie da, ile ja obiecam”. Dlatego ważniejsze jest nie to, co politycy mówią, ale to, o czym zgodnie milczą.
PB