Łukasz Wejchert: Jeśli patrzymy na internet, to jeszcze 5-6 lat temu traktowało się go jako jeden rynek - mówiło się, że jest jeden Internet. To oznaczało, że niezależnie od charakteru działalności spółek internetowych – wszyscy ze sobą konkurowali: portale, wortale czy serwisy aukcyjne. W świecie realnym przypominałoby to sytuację, w której supermarket konkuruje z dealerem samochodowym. Na szczęście, takie podejście zmieniło się kilka lat temu, kiedy powstał standard badania polskiego Internetu – badanie MegaPanel PBI/Gemius. W jego ramach na portale, serwisy, komunikatory czy wyszukiwarki patrzy się przez pryzmat dwunastu kategorii tematycznych. Onet jest liderem wśród portali horyzontalnych ale także, o czym większość osób nie wie, przewodzi w większości kategorii - dokładnie w siedmiu z dwunastu.
Oczywiście, naszym „core businessem” jest portal horyzontalny, na nim się fokusujemy i na nim przede wszystkim zarabiamy. Jednak ważne są także poszczególne segmenty rynku – kategorie oraz ich dochodowość. Obok rywalizacji w już istniejących, tworzymy także nowe. Nie możemy być jednak wszędzie, bo gdybyśmy zaczęli walczyć jako portal horyzontalny w serwisach stricte społecznościowych lub aukcyjnych, to byśmy się rozdrobnili i pewnie nie osiągnęli byśmy tego efektu, który zamierzamy. Co prawda rozpatrywaliśmy kilka projektów – wśród których były te o które Pan pyta - jednak po analizie doszliśmy do wniosku, że Zumi jest właśnie tym najbardziej rozwojowym i generującym najszybciej przychód. Warto przypomnieć, że na Zachodzie rynek lokalizatorów jest wliczany w reklamę online.
U nas jest dzielony pomiędzy rynek reklamy online, a rynek serwisów wyszukiwawczo-teleadresowych. Wartość tego drugiego tylko w tym roku, wyniesie 300 milionów złotych. Stąd nasza decyzja o stworzeniu Zumi. Jak się okazało była ona słuszna. Zumi już w pierwszym miesiącu swojej obecności w sieci, wyprzedził graczy będących na rynku od kilku lat. Wyniki, które osiągnął przekroczyły nasze najbardziej optymistyczne estymacje - 1,8 milionów użytkowników. Jeżeli nasz lokalizator nadal będzie miał tak dużą oglądalność, to i nasz udział w tym – nowym w Polsce - rynku będzie naprawdę bardzo duży. To, że internauci chętnie odwiedzają Zumi, determinuje fakt, że reklamodawcy też tam chcą być. A to powoduje, że model biznesowy działa.
MM: Czy nie obawiacie się tego, że jakiś gracz światowy, który ma większe zasoby finansowe, technologiczne, np. Google, zauważy że rynek polski jest bardzo ciekawy i dysponując lepszą technologią teoretycznie mógłby zrobić coś jak na rynku wyszukiwarek, tzn. że owszem jesteście ale wasz udział jest znacznie mniejszy do ogólnej pozycji na rynku?
ŁW: To, że jest się graczem i liderem globalnym, nie determinuje zwycięstwie na rynku lokalnym. Doskonale ilustruje to przykład eBay - światowego potentata aukcji online – wchodzącego na polski rynek kilka lat temu. Ich start, łagodnie mówiąc, nie należał do udanych. Dwa lata po wejściu Ebaya do Polski, Allegro w dalszym ciągu jest niekwestionowanym liderem. I chodź eBay nie narzeka na brak finansów czy know-how z rynku globalnego, nie był w stanie pokonać lokalnego gracza. Decyzja o wyborze projektu, który będziemy realizować poprzedzona jest analizą rynku lokalnego oraz globalnego. To właśnie z niej wynika czy warto wejść w dany segment rynku samodzielnie czy we współpracy z globalnym liderem. Przykładem drugiego podejścia jest np. Onet Skype. Podjedliśmy świadomą decyzję o kooperacji ze Skype. Naszym zdaniem, rozwój własnego komunikatora w Polsce nie był uzasadniony, bo to jest po prostu kawałek technologii i bariera wejścia na ten rynek, zwłaszcza przez globalnych graczy, jest dużo mniejsza niż w innych projektach.
Wystarczy, że zmieni się język i można taki projekt wprowadzić na całym świecie: w Polsce, Chinach czy Danii. Stąd nasza decyzja, że w tym segmencie będziemy kooperowali ze światowym liderem, który zatrudnia około 400 osób i koncentruje się tylko na komunikatorze. Jako lokalny partner dajemy doskonałą promocję, dystrybucję, lokalne know-how, a z drugiej strony wspólnie pracujemy nad monetyzacją tego biznesu w naszym kraju. Wracając jeszcze do pytania o Zumi i o skuteczny sposób walki z graczami międzynarodowymi. Nawet gracze globalni, czy to jest Microsoft, Yahoo czy Google też w pewnym momencie muszą pamiętać o zasadzie koncentracji – muszą skupiać się na wybranych rynkach, nie mogą działać wszędzie.
Muszą brać pod uwagę rachunek opłacalności działań - przychód vs koszty. Dlatego gracze globalni, w wielu przypadkach, preferują w pierwszej kolejności większe i lepiej rozwinięte rynki zachodnie, np. amerykańskie czy brytyjski lub niemiecki, niż Polskę. To także widać w świecie telewizyjnym. Teoretycznie firmy międzynarodowe powinny „zaatakować” polski rynek. Jednak wiele z nich tego nie robi, bo przy podobnych kosztach wejścia wolą wybrać bogate rynki zachodnie. A te, które już weszły, nie maja lokalnego know-how. To właśnie jest ten smaczek; w jaki sposób podaje się kontent, preferencje Polaków, lokalność tych usług. My w tym kierunku właśnie idziemy - grając naszą lokalnością.
MM: Wspominając o współpracy ze Skype - takich podmiotów z którymi współpracujecie jest więcej, bo np. Opera, Money Bookers itd. - z czego wynika ta strategia i dlaczego te firmy wybierają was, a nie konkurencję i jaki jest cel tej współpracy?
ŁW: Tak jak mówiłem, nie można być wszędzie i robić wszystkiego, należy się koncentrować. Z naszego punktu widzenia ważna jest wielkość i wartość rynku, jego potencjał, koszty i bariery wejścia oraz popyt na dany produkt. Stąd często decyzja o współpracy z zagranicznymi partnerami, np. Operą czy Moneybookers. Uznaliśmy, że nie ma sensu pisać przeglądarki internetowej, czy tworzyć systemu płatności przez internet. Lepiej jest współpracować. Z punktu widzenia naszych partnerów najważniejsze jest lokalne know-how oraz „szeroki zasięg”. Onet oferuje obydwa te elementy. Ważny jest także fakt wielowymiarowej dominacji Onetu w polskim Internecie – bycie liderem nie tylko w kategorii portali horyzontalnych, ale także w większości kategorii tematycznych, m.in.: w informacjach, społecznościach (Onet posiada m.in. największą platformę blogową w Polsce; pod koniec 2006 przejęliśmy trzecią co do wielkości platformę blog.pl; mamy największe forum w naszym kraju), rozrywkę czy sport. Posiadamy także bogate zasoby wideo czy nowatorskie projekty typu Onetlajt. Dzięki temu, partnerzy mogą korzystać ze wszystkich zasobów Onetu.
MM: Wspomniał pan o wideo w internecie, chciałem się zapytać o współpracę z TVN - em. TVN 24 ma własną witrynę, te informacje są często znacznie szybciej wprowadzane, jak się układa ta współpraca bo jednak z zewnątrz nie widać tej synergii. Czy ta współpraca będzie się rozwijała?
ŁW: Oczywiście, wszystkiego nie widać z zewnątrz. TVN 24.pl korzysta z całej infrastruktury technologicznej Onetu. Ma własną redakcję, jest spozycjonowany jako wortal informacyjny, a Onet jako portal horyzontalny. Patrząc z pewnej perspektywy na grupę ITI, mamy w swoich zasobach zarówno TVN, który jest główną stacją horyzontalną, ale także TVN 24 – stacje tematyczną. W taki sam sposób pozycjonujemy Onet.pl jako portal horyzontalny i tvn24.pl jako serwis wertykalny. Na rynku jest miejsce zarówno dla portali horyzontalnych, ogólnotematycznych telewizje, ale także dla wortali i stacji tematycznych.
MM: Proszę mi powiedzieć trochę więcej o onet tv, jest to bardzo ciekawy projekt i jak Pan mówił bardzo dużo użytkowników z tego korzysta. Jak pan myśli, w którym kierunku to pójdzie, czy internet i takie portale staną się za jakiś czas konkurencją dla stacji telewizyjnych? W którym kierunku ta technologia pójdzie?
ŁW: To prawda, Onet.tv - nasze „najmłodsze dziecko” - sprawuje się bardzo dobrze. Według naszych badań przez pierwsze 2,5 tygodnia jego bytności w sieci, udało nam się zgromadzić blisko milion widzów „real users”. Ten wynik można porównać z telewizyjnymi kanałami tematycznymi (tradycyjna telewizja). Ciekawą sprawą jest to, ile klipów wideo emitujemy miesięcznie – 85 milionów w czerwcu 2007 roku - dotyczy to całego Onet.pl, na Onet.tv przez pierwszy miesiąc wyemitowaliśmy 12 milionów klipów. A co do jego przyszłości, to jestem przekonany, że aktualnie występujące limity technologiczne ograniczające możliwość swobodnego oglądaniu Onet.tv na telewizorze w domu, nie długo znikną. Dominujące w Polsce łącza internetowe są jeszcze zbyt wolne, aby można uznać oglądanie internetowej telewizji na ekranie telewizora za zjawisko masowe. Jeszcze musimy chwilę poczekać, aby w każdym z 13 milionów gospodarstw domowych w Polsce była telewizja internetowa.
Drugą sprawą jest sprzęt – w tej chwili oczywiście mogę sam podłączyć komputer do telewizora i oglądać Onet.tv, ale potrafi tak zrobić niewielu zwykłych użytkowników. Jednak w ciągu najbliższy lat unifikacja technologii doprowadzi do tego, ze będzie wystarczyło jedno kliknięcie aby zsynchronizować komputer z ekranem TV lub odwrotnie. W ciągu najbliższy lat zmieni się także sposób konsumpcji mediów przez ludzi. Właściwie to z tym zjawiskiem mamy do czynienia już teraz – zwłaszcza wśród młodych ludzi. Więcej czasu spędzają przed komputerem niż telewizorem. Częściej i dłużej korzystają z wielowymiarowego, konwergentnego Internetu niż z jednowymiarowej telewizji. Jeszcze 5 lat temu, aby przeczytać newsy ludzie sięgali po gazety, stąd ich angielska nazwa - newspapers. Aktualnie newsy znajduje się w internecie, a pogłębione informacje czyta się następnego dnia w gazecie.
MM: Co pan powie o nowym trendzie - którego jesteście najlepszym przykładem - czyli o Onetlajt, tj. możliwości przeglądania portalu w komórce? Czy ten rynek dojrzał do tego aby zrobić taką rewolucję, czy też wymaga to trochę czasu aby komórka zastąpiła zwykły komputer?
ŁW: Onet jako pierwszy wprowadził na rynek mobilną wersję swoich zasobów – OnetLajt. Dzięki wykorzystaniu technologii dynamicznej adaptacji treści, stanowiącej podstawę Platformy Mobilnej Lajt, korzystanie z mobilnego internetu stało się naprawdę tanie i proste, a przez to dostępne dla praktycznie każdego posiadacza telefonu komórkowego. Dla zilustrowania podam przykład. Koszt ściągnięcia – przeczytania jednej strony za pośrednictwem OnetLajt to około 5 groszy. Oczywiście stawka zależy od operatora, ale na pewno nie jest to więcej niż kilka groszy. Dlatego korzystanie z Lajta jest naprawdę tanie. Obecnie mobilna wersja Onetu zakończył fazę beta i jest najbardziej kompletną ofertą serwisów mobilnych na polskim rynku, wraz z czternastoma serwisami, wśród których znajdują się m.in.: Poczta, Wiadomości, Blog, Foto, Horoskop, Słowniki oraz nowo dodane: Prognoza pogody i Czytelnia. Dodatkowo, OnetLajt oferuje serwisy dostępne tylko w sieci telefonii komórkowej Play: Sexy, Ściąga oraz Lokalizator.
A jeżeli chodzi o trend, to według naszych subiektywnych opinii użytkownik nie stoi przed wyborem - albo telefon komórkowy albo komputer. Dzięki OnetLajt internauci konsumują treści – czytają newsy, piszą blogi, publikują zdjęcia, randkują, sprawdzają pogodę, notowania - w dowolnym miejscu i czasie. Nie muszą już być przywiązani do komputera. OnetLajt to wolność i stały dostęp do kontentu, dlatego internauci tak chętnego z niego korzystają. Ale czy to oznacza, że wygodniej jest pisać maila, oglądać wideo na komórce? Większość odpowie, że nie. Najwygodniej jest wykonywać pewne czynności na komputerze, a jeszcze inne na komórce. Należy pamiętać, że na świecie jest tylko miliard PC-tów i aż 3 miliardy komórek. Dlatego uważamy, że trend, który zapoczątkowaliśmy w Polsce nie jest tylko chwilową fascynacją.
MM: Jaki jest odzew użytkowników OnetLajt? Czy możecie pochwalić się wynikami ilu użytkowników korzysta z tej usługi miesięcznie?
ŁW: Nie sprawdzałem ostatnio tych danych, ale z tego co pamiętam to jest to około 80-100 tys. osób miesięcznie i ta liczba stale rośnie. Mogę powiedzieć, że ze wszystkich usług Onetu ta ma jeden z najlepszych feedbacków. Zwłaszcza u naszych posłów, którzy jeżdżąc po Europie nie mają dostępu do komputera, a muszą wiedzieć co się dzieje w kraju. Grupa zadowolonych jest jednak zdecydowanie większa. Ogólnie odbieramy bardzo pozytywne opinie.
MM: Moje kolejne pytanie dotyczy współpracy z Play-em, ponieważ zdecydowaliście się dostarczać mu kontent. Nie tak jak np. Witrualna Polska, która tworzy własnego wirtualnego operatora. Czy nie uważacie że w dłuższym terminie , dysponując tak dużą bazą użytkowników, nie lepszym ruchem byłoby utworzenie własnego wirtualnego gracza?
ŁW: W 2002-3 roku rozważaliśmy opcję MVNO. Wtedy mięliśmy takie ambicje, bo wydawało nam się że wchodząc na ten rynek możemy dąć lepszą cenę czy też zaoferować lepsze usługi. Rynek od tamtego czasu bardzo się zmienił, my także. Podjęliśmy decyzję o koncentracji na naszym podstawowym biznesie – tworzeniu i dostarczaniu treści – oraz współpraca ze wszystkimi dystrybutorami. Nie zamykamy się, jesteśmy otwarci na współpracę. Uważamy, że OnetLajt powinien być dostępny u wszystkich operatorów, oczywiście wówczas może występować w różnych karnacjach. To oznacza, że jest specjalna wersja w Play-u, gdzie niektóre rzeczy są udostępniane na wyłączność przez określony czas. Podobnie może być w przypadku innych operatorów – dla nich także możemy tworzyć specjalne, ekskluzywne produkty. Tak jak mówiłem, my koncentrujemy się na kontencie i jego dostarczaniu do różnych partnerów. Play patrzy w podobny sposób; ich podstawową działalnością nie jest tworzenie funkcjonalnego serwisu internetowego czy komórkowego, tylko bycie operatorem telefonii komórkowej.
MM: Jak Pan wyobraża sobie Onet za pięć lat?
ŁW: Nie odważę się antycypować aż w tak długim okresie, bo Internet zmienia się zbyt dynamicznie. Mogę powiedzieć tylko, że będziemy dążyli do tego, aby Onet był dostępny na wszystkich, możliwych platformach – PC-ty, komórki, telewizory, etc. Osobiście uważam, że w ciągu najbliższych pięciu lat będziemy świadkami kolejnej rewolucji technologicznej i to dużo większej niż te, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnich pięciu latach. Aktualnie zmiany technologiczny następują w postępie geometrycznym. Dla zilustrowania, w 2003 roku było około 60 tys. ADS-li w Polsce. Za pięć lat nie będziemy rozmawiali o tym czy ktoś ma stałe łącze o prędkości 1 Mbit, bo to będzie standard. Technologia przestanie nas ograniczać, stanie się sprzymierzeńcem oferującym nowe usługi, o których teraz nawet nie myślimy. Co najważniejsze, Onet będzie immanentną częścią tych zmian.
MM: To może w takim krótszym czasie, czy szykujecie jakieś duże uderzenie żeby zaskoczyć konkurencję?
ŁW: Oczywiście, szykujemy coś, ale nie mogę zdradzić szczegółów. Chcemy powiązać nasze serwisy społecznościowe, np. fora na Onecie – które stanowią największa społeczność w polskim Internecie - blogi, serwis randkowy Sympatia. Będziemy robić to w nowatorski sposób, który nie jest do końca kopiowaniem tego co widzimy za granicą, czyli np. Myspace. Pragniemy zaproponować coś innego, nowego. Projekt zostanie zaprezentowany jeszcze w tym roku.
MM: Ale czy nie obawia się pan innej rzeczy. Wśród osób, które dłuższy czas „siedzą” w internecie, na wszelkich forach internetowych, jest taka opinia, że kiedy dyskusja schodzi na niski poziom to mówi się, że dyskusja jest na „poziomie Onetu”. Czy nie obawiacie się, że będziecie portalem dla „ludu”, a lepsi reklamodawcy pójdą do konkurencji, np. gazeta.pl czy Interii?
ŁW: Tak jak mówiłem, Onet koncentruje się na tworzeniu i dostarczaniu kontentu, zarówno dla odbiorcy masowego, jak i tego o wyższych wymaganiach. Jak pokazują wyniki, robimy to bardzo skutecznie. Przypomnę, od kilku lat jesteśmy niekwestionowanym liderem polskiego rynku reklamy online, z udziałem wahającym się na poziomie od 35% do 37% - to więcej niż 1/3 rynku. Kolejnego gracza dzieli do nas spora przestrzeń. Warto także przypomnieć, że 2006 roku Onet zamknął przychodami przekraczającymi 120 milionów złotych. Oczywiści z racji naszego zasięgu – blisko 10 milionów co miesiąc – nie możemy oferować tylko kwalifikowanego kontent. Jednak jest spora doza projektów wysokiej jakości: Onetlajt, Onet.TV, Zumi.pl, Onet.eu – wymieniając tylko te najnowsze.
MM: Dziękujemy za rozmowę