- Zarząd Grupy Lotos zamierza wystąpić z powództwem o ochronę dobrego imienia spółki i o ochronę jej interesów majątkowych. Grupa Lotos dysponuje ekspertyzami wskazującymi na nierzetelność przeprowadzonej analizy oraz nieprawdziwość wniosków zawartych w raporcie UniCredit. Ponadto Grupa Lotos uzyskała opinie prawne wskazujące na możliwości dochodzenia swoich praw w ramach postępowań sądowych - czytamy w komunikacie spółki.
Przypomnijmy, że 21 listopada Robert Rethy z UniCredit w rekomendacji wysłanej rynkowi obniżył docelową wycenę akcji Lotosu z 25 do 0 zł. Uznał, że akcje gdańskiej firmy są bezwartościowe, ponieważ chyli się ona ku upadkowi. - Widzimy ponad 50-proc. prawdopodobieństwo, że Lotos może nie przetrwać w obecnej strukturze, a w takiej sytuacji posiadacze akcji mogą stracić większość lub całość swoich pieniędzy - głosił raport. Ocena UniCredit diametralnie różniła się od rekomendacji innych banków inwestycyjnych. - Przypomina to działania ukierunkowane na wrogie przejęcie - ocenił raport Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos. Spółka powiadomiła Komisję Nadzoru Finansowego oraz podobne instytucje w Wielkiej Brytanii i Niemczech. KNF wszczęła postępowanie wyjaśniające, czy nie doszło do manipulacji kursem gdańskiej spółki. Podejrzanych transakcji nie wykryła, jednak ma wątpliwości co do rzetelności raportu. Wyjaśnianie sprawy potrwa kilka miesięcy. Jeśli KNF uzna, że analityk nie dochował należytej staranności, nie zapewnił rzetelności sporządzanej rekomendacji oraz nie ujawnił ewentualnego konfliktu interesów, to UniCredit CAIB Hungary Ltd może zapłacić karę w wysokości do 1 mln zł. Gdańska spółka obawia się, że raport zmierza do doprowadzenia do trwałych zmian własnościowych w całym sektorze paliwowym w Polsce. Zwróciła się do premiera Donalda Tuska, jako przewodniczącego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego Państwa, z wnioskiem o podjęcie odpowiednich działań. Aferą "zerowej" wyceny Lotosu zajmie się także sejmowa Komisja Skarbu. Na dzisiejszym posiedzeniu w nadzwyczajnym trybie posłowie chcą szczegółowo omówić sytuację w spółce i otrzymać wyjaśnienia od władz firmy i rządu.
Według niektórych ekspertów, publikacja tak niskiej wyceny Grupy Lotos mogła mieć na celu zdyskredytowanie gdańskiej firmy, podważenie jej kondycji finansowej, co mogłoby skłonić resort skarbu do sprzedaży swojego pakietu akcji któremuś z koncernów naftowych. Zamieszanie wokół Lotosu spowodowało jednak, że o fuzji spółki ponownie zaczęło się mówić. PKN Orlen raczej nie wchodzi w grę. Pod uwagę brane jest połączenie z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem. Skarb Państwa ma w obu firmach większościowe udziały, co połączony już koncern uchroniłoby przed wrogim przejęciem.
POLSKA Dziennik Bałtycki
Jacek Klein