Czwartkowy poranek przyniósł stabilizację kursu euro na bardzo wysokich poziomach. Na rynku pojawiły się plotki, że państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego regularnie interweniuje na rynku, aby przyhamować deprecjację złotego. W drugiej połowie dnia dane z USA wprowadziły dużą zmienność na rynkach.


[Aktualizacja, godz. 16.50] Emocje po kilkudziesięciu minutach od podania danych zostały złagodzone. Kurs euro do złotego powrócił do stanu sprzed publikacji amerykańskiej CPI, dolar powrócił do porannych poziomów i był wyceniany poniżej 4,98 zł.
[Aktualizacja, godz. 15.00] Po danych o amerykańskiej inflacji na rynku obserwowane jest gwałtowne umocnienie dolara. Do złotego zyskał ponad 6 groszy i przed godz. 15.00 kurs USD/PLN wynosił 5,01 zł. Kurs EUR/PLN kształtował się na poziomie 4,838 zł. Mocno zyskiwał także funt brytyjski, który kosztował 5,609 zł, ale nałożyły się także informacje o odejściu tamtejszego rządu od planów cięcia podatków, a przynajmniej ich części.
PAP Biznes napisał w środę, że BKG jest obecny na rynku złotego od wybuchu wojny na Ukrainie. Państwowy bank miałby sprzedawać euro pozyskane z funduszy unijnych tak, aby ograniczyć potencjalne wzrosty kursu EUR/PLN. Na początku marca Ministerstwo Finansów poinformowało, że środki walutowe znajdujące się w jego dyspozycji będą wymieniane przede wszystkim na rynku walutowym w odpowiedniej skali.
Rządowe interwencje nie są jednak w stanie zmienić trendu wynikającego ze splotu niekorzystnych dla złotego czynników krajowych i zagranicznych. Podwyżki stóp procentowych w Fedzie, najmodniejszy od 20 lat dolar oraz zbyt luźna polityka monetarna i fiskalna w Polsce tworzą fundamenty dla coraz głębszej słabości naszej waluty.
W środę o 10:08 kurs euro wynosił 4,84544 zł i był o 0,7 grosza wyższy niż dzień wcześniej. Od dwóch tygodni na rynku złotego trwa walka o to, aby kurs euro nie przekroczył poziomu 4,90 zł, co otwierałoby drogę do ataku na marcowy rekord wszech czasów i zarazem psychologiczną barierę 5 zł.
- Przy stabilnym EUR/USD inwestorzy nie są jak na razie w stanie budować nowych pozycji na wzrost EUR/PLN czy USD/PLN. Powodem są ciągle bardzo wysokie koszty takich operacji (FX swapy). Jeżeli jednak dolar znów zacznie zyskiwać, to opłacalność gry na wzrost np. USD/PLN się poprawi. Dlatego na przełomie tygodnia spodziewamy się kolejnych prób dojścia do ostatnich szczytów w okolicach 4,90. Szanse na wybicie się ponad ten poziom ostatnio jednak spadły. Rynek kontestuje szybki koniec cyklu podwyżek NBP, a napięcia geopolityczne (z punktu widzenia rynku) osłabły. W sytuacji już obecnie dużego spozycjonowania przeciw PLN potrzebne będą nowe dość silne szoki - napisali w porannym raporcie ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Barierę 5 zł już kilkanaście dni temu przekroczyły notowania franka szwajcarskiego i dolara amerykańskiego. W środę rano helwecka waluta była wyceniana na 4,9962 zł, czyli o 0,7 grosza niżej niż we wtorek wieczorem. Za dolara trzeba było zapłacić 4,9925 zł, a więc o grosz więcej niż wczoraj.
Głównym punktem czwartkowego programu na rynkach finansowych będą dane o wrześniowej inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych. Raport ten poznamy o 14:30 czasu polskiego. Rynek liczy na odczyt nie wyższy niż 8,1%. Ewentualne zaskoczenie w górę zapewne przyczyniłoby się do nasilenia oczekiwań na mocne podwyżki stóp procentowych w USA i przyczyniło się do umocnienia dolara.
KK