Dziesiątki tysięcy osób w kolejce podczas przedsprzedaży, dynamicznie zmieniające się ceny biletów, które i tak nie kosztują mniej niż kilkaset złotych, a do tego odwołany kolejny koncert. Po latach nieobecności, ku uciesze publiczności, amerykański wokalista Pitbull wraca do Polski i de facto wyprzedaje Tauron Arenę w Krakowie przed otwarciem sprzedaży. Sukces? Tak, ale niestety nie bez rysy. W tym samym czasie bilety na inne występy podczas europejskiej trasy kupić można nie tylko bez problemu, ale przede wszystkim dużo taniej…


Po 13 latach w Polsce znów wystąpi Pitbull — amerykański wokalista, który na koncie ma takie hity, jak: Timber z Ke$hą czy Rain over me, których wyświetlenia można liczyć w miliardach. Nic więc dziwnego, że koncert po ponad dekadzie nieobecności nad Wisłą cieszy się dużą popularnością, chociaż duża to w tym wypadku słowo nawet zbyt skromne.
Pompowanie balonika to w Polsce niemal sport narodowy. Doświadczamy tego podczas meczów reprezentacji, innych dużych wydarzeń sportowych i kulturalnych, ale jak się okazuję także podczas dużych wydarzeń muzycznych, a sam marketing gwiazdora tylko ten efekt wzmacnia.
Na początku minionego tygodnia Pitbull zapowiedział swoją trasę koncertową po Europie - 14 koncertów w największych miastach, w tym także jeden w Polsce. Jeden tylko ten koncert, w krakowskiej Tauron Arenie, doczekał się osobnego materiału promocyjnego, w którym artysta zwraca się bezpośrednio do polskich fanów z hasłem “Come to Poland”. Efekt? Absolutny szał w social mediach, wirtualne kolejki i to spore, a do tego ceny.
Poland! 🇵🇱 I’ve seen your “Come To Poland” comments for a couple of years…now, show up and lets have the time of our lives dalleee 👂 pic.twitter.com/V0n2oZVaPG
— Pitbull (@pitbull) February 25, 2025
Kolejki jak po mięso w PRL-u
Oficjalnie sprzedaż rusza 28 lutego o godzinie 9:00, ale istnieje możliwość zakupu wejściówek w przedsprzedaży. Przez odpowiedni link (bardzo oszczędnie promowany warto dodać) chętni mogą dostać się do specjalnej strony i tam stanąć w wirtualnej kolejce, która liczona jest w dziesiątkach tysięcy osób. W momencie pisania tego artykułu ok. 33 tysiące użytkowników było przede mną. Ile za? Tego nie wiadomo.
Aktualizacja:
Po wystartowaniu sprzedaży kolejka urosła do gigantycznych rozmiarów. O godzinie 11:00 czeka w niej co najmniej 100 tysięcy osób.


Warto w tym miejscu przypomnieć, że hala, w której ma odbyć się ów koncert, jest w stanie przyjąć nieco ponad 20 tysięcy słuchaczy w przypadku koncertów. Między innymi Metallice udało się sprzedać całą krakowską halę w 2018 roku.
Przedsprzedaż cieszyła się takim zainteresowaniem, że organizatorzy zdecydowali się ogłosić drugi termin koncertu w Krakowie - dzień później 24 czerwca. Jednak kilka godzin później oficjalnie się z tego wycofano “z powodów logistycznych”.
Popyt wyższy niż podaż, a ceny wyższe niż w Europie…
W tym samym czasie przedsprzedaż na tych samych zasadach ruszyła także w innych, pozostałych trzynastu, lokalizacjach. W pozostałych miastach sytuacja ma się jednak inaczej: raz, że bilety są, a dwa, że są dużo tańsze.
Skrajnym przykładem może być tutaj norweskie Oslo, gdzie wejściówki na koncert dostępne są od ręki i to w cenie ok. 280 złotych za płytę. W tym samy czasie w Krakowie “stoimy” w ogromnej kolejce, by zapłacić za taki sam bilet nawet dwa razy więcej, bo 500 zł.
Jeszcze inną kwestią są zarobki. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego przeciętny Polak na bilet na koncert musi pracować około 13 godzin, a Norweg nieco ponad 5 godzin.
Skąd ta niesprawiedliwość? Tylko głupi by nie skorzystał
Jednym z kluczowych czynników jest ogromny popyt na tego typu wydarzenia. Polska należy do grona państwa, w których bilety światowych gwiazd wyprzedają się jak świeże bułeczki. Trudno oczekiwać niższych cen, skoro wiadomo, że i tak się sprzeda – zwłaszcza że w wielu innych krajach przedsprzedaż nie cieszy się aż takim powodzeniem. Myślenie, że organizatorzy nie skorzystają z okazji, to czysta naiwność.
Warto do tego dodać ostatnią inflację, która skutecznie podniosła prowizję operatorów sprzedaży, obsługi technicznej czy nawet samych aren. W dodatku ceny energii w Polsce należą do jednych z najwyższych, a ogromne widowisko prądu przeżera niewątpliwie niemało.