Europejska gospodarka już dawno straciła konkurencyjność w sumie na własne życzenie. Ekologiczne szaleństwo tylko pogłębia problemy branży moto. Przykładem jest legendarna marka produkująca motocykle KTM. Na ratunek ma przyjść BMW, ale planowane jest przeniesienie produkcji z Austrii do Indii.


Ważą się losy austriackiego producenta motocykli KTM. Dziś wierzyciele będą głosować nad planem restrukturyzacyjnym, który oferuje im spłatę 30 proc. zadłużenia. Wartość roszczeń przekracza 2 miliardy euro, zaś samym bankom KTM jest winne 1,2 miliarda euro.
Spółka popadła w tarapaty finansowe w ostatnich latach. Przyczyn upatruje się m.in. w chybionych inwestycjach w motocykle elektryczne np. Freeride E czy też współpracy w tym obszarze z Pierer Mobility. Prezes KTM twierdzi, że zielone regulacje UE, takie jak Europejski Zielony Ład, zwiększają presję na producentów, by obniżali emisje w procesach produkcyjnych. To jednak podnosi koszty operacyjne w Austrii (np. ceny energii, materiałów).
Pojawiły się także spekulacje, że ratunkiem byłoby przejęcie KTM przez BMW, ale wyszły na jaw pewne kontrowersje. Według portalu oe24.at restrukturyzacja KTM ma objąć zwolnienie do końca tego roku wszystkich pracowników - 4500 osób.
"Mattighofen zamieniłoby się w przemysłową ruinę"
Według wewnętrznego informatora oe24.at, zgodnie z planem BMW prace badawczo-rozwojowe zostaną w całości przeniesione do fabryki motocykli BMW w Monachium. Produkcja zostanie przeniesiona do Indii, gdzie TVS, lokalny partner BMW, będzie mógł w przyszłości produkować motocykle KTM we współpracy z Grupą Bajaj, która już produkuje dla KTM.
"Mattighofen zamieniłoby się w przemysłową ruinę" – powiedział informator. Warto zaznaczyć, że poddostawcy KTM zatrudniają 6000 osób.
Według informatorów Oberbank ma popierać "plan BMW". W poniedziałek Oberbank udzielił bardzo krótkiego oświadczenia oe24: "jako bank dla przemysłu oraz małych i średnich przedsiębiorstw, Oberbank będzie wspierał tylko projekty służące wzmocnieniu lokalizacji". BMW stwierdziło, że nie ma "komentarza", choć jak podaje portal rideapart.com, przedstawiciele BMW doniesienia medialne nazwali "czystą spekulacją".
Oprac. JM



























































