REKLAMA
SKORZYSTAJ

Jak ubezpieczyłem misjonarzy

2007-12-19 10:02
publikacja
2007-12-19 10:02
Moja przygoda z poznaniem specyfiki pracy misjonarzy zaczęła się w roku 2005, kiedy to przybywając na Wybrzeżu poznałem jednego z nich, który przebywał wówczas w Polsce na rekonwalescencji po ciężkiej chorobie tropikalnej. W długich wieczornych rozmowach, które spędziliśmy razem z ks. Czesławem, otworzyło się przede mną piękno pracy misyjnej, zwyczaje dalekich krajów, ale również olbrzymie zagrożenie chorobami, nieszczęśliwymi wypadkami, o których wcześniej zupełnie nie miałem pojęcia.

Ze zdumieniem dowiedziałem się wówczas, że misjonarze Episkopatu Polski oprócz wewnętrznych rozwiązań związanych z pomocą dla swoich misjonarzy, nie posiadają żadnych polis ochronnych zawartych w towarzystwach ubezpieczeniowych. Jako właściciel nieźle rozwijającej się Kancelarii Ubezpieczeniowej „Solon”, dopracowując się po latach pracy w ubezpieczeniach własnego, nie zawsze zgodnego z kanonami towarzystw ubezpieczeniowych modelu ich sprzedaży, w której stosuje się zasadę, że konstrukcja polisy ubezpieczeniowej to wszechstronna pomoc dla klienta, postanowiłem ubezpieczyć misjonarzy w ich pełnej zagrożeń pracy misyjnej.

Pomysłem swoim zainteresowałem swoją koleżankę Dorotę Reguła, moim zdaniem jednego z najlepszych agentów korporacyjnych w Polsce, z którą pracowałem w Generali TU SA jako unit manager, a nasza wzajemna współpraca w pracy ubezpieczeniowej trwa do dnia dzisiejszego. Oddział Rzeszowski Generali w osobie pani dyrektor Grażyny Zieleckiej poparł nasz projekt zabezpieczenia misjonarzy, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję.

Udało nam się dotrzeć do sekretarza Komisji Episkopatu Polski ds. Misji ks. dr. Czesława Noworolnika, kapłana całym sercem oddanego pracy misyjnej, który cierpliwie i ze zrozumieniem oglądał nasze propozycje, dając wskazówki i rady, jak jego zdaniem powinna wyglądać konstrukcja polisy ubezpieczeniowej dla misjonarzy. Po roku negocjacje z obu stron – Episkopatu Polski oraz Generali TU SA – dobiegały końca, co zaowocowało spisaniem polis ubezpieczeniowych pierwszego etapu naszego pomysłu.

Nie jestem upoważniony do opisywania konstrukcji ubezpieczenia, która bazując na standardach, znacznie od nich odbiega. Pracujemy nad całościowym zamknięciem projektu zabezpieczenia misjonarzy i mam podstawę sądzić, iż dzięki przychylności Episkopatu Polski i Generali TU SA uda nam się szczęśliwie doprowadzić go do końca. Nie może bowiem być nic piękniejszego w karierze pośrednika ubezpieczeniowego jak fakt, że jest się pierwszym ubezpieczycielem misjonarzy. Wiemy, że niesiemy pomoc dla misjonarzy z całego świata, a za wszystkie podziękowania i życzenia od nich serdecznie dziękujemy.

W związku z tym, że jestem mieszkańcem Podkarpacia, w swoich pomysłach pomocy dla misjonarzy poszliśmy jeszcze dalej. Misjonarze leczą się w ośrodkach na Podkarpaciu, m.in. w szpitalach w Jaśle i Kolbuszowej, fantastycznie i sprawnie zarządzanych przez dyrektorów ZOZ-ów, posiadających wysoko wykwalifikowany personel medyczny, co zostało uwieńczone stosownymi umowami pomiędzy Komisją Episkopatu Polski ds. Misji i ww.

Chciałbym w tym miejscu raz jeszcze podziękować koleżance Dorocie Reguła za owocną współpracę, Grażynie Zieleckiej, dyrektorowi Podkarpackiego Oddziału Generali TU SA, Marcie Dec, dyrektorowi Oddziału Podkarpackiego TU Gerling, Jarosławowi Dec, dyrektorowi Podkarpackiego Signal Iduna, a przede wszystkim Annie Kaczmarczyk, dyrektorowi PTU SA Oddział Tarnów – mojej nauczycielce sprzedaży ubezpieczeń, za cierpliwość i zrozumienie w realizowaniu mojego niekonwencjonalnego sposobu sprzedaży ubezpieczeń. „Gazecie Ubezpieczeniowej” i jej wiernym czytelnikom życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, Szczęśliwego Nowego Roku oraz dużych przypisów i radości ze swojej pracy ubezpieczeniowej.

Bogdan Cieśla

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki