W czwartek Irlandczycy głosują nad ratyfikacją paktu fiskalnego, który jak każda umowa międzynarodowa na Zielonej Wyspie wymaga zgody większości głosujących mieszkańców. Sondaże (jak zwykle) dają niewielką przewagę zwolennikom paktu, ale spory odsetek niezdecydowanych czyni wynik wysoce niepewnym.
Dla wielu inwestorów (zwłaszcza instytucjonalnych) uzgodniony w zeszłym roku pakt fiskalny stał się fundamentem programu naprawczego strefy euro i od jego wprowadzenia mogą zależeć decyzje o zakupach akcji i obligacji na Starym Kontynencie. Nawet jeśli Irlandczycy odrzucą dziś pomysły forsowane przez Berlin, może to nie mieć większego znaczenia. Pakt fiskalny w obecnej postaci nie ma poparcia nowych władz Francji, a Irlandczycy byli już zmuszani do głosowania aż do pożądanego przez UE skutku.
Tymczasem we wtorek po wydłużonym weekendzie na rynki wracają inwestorzy z USA. Ich obecność powinna ożywić handel, który poza Madrytem (-2,2%) był wczoraj dość ospały. Kalendarium makroekonomiczne jest dość ubogie, z danymi o nastrojach amerykańskich konsumentach (16:00) i cenach domów w USA (15:00) na czele. Warto zwrócić jednak uwagę na raport o sprzedaży detalicznej w Hiszpanii (9:00), która w kwietniu spadła o 3,7% rdr.
Przed rozpoczęciem wtorkowej sesji inwestorów mogą pozytywnie nastroić doniesienia z Chin, gdzie giełda w Szanghaju rosła o ponad 1%. Pretekstu do kupowania akcji dostarczyły spekulacje o „nieuchronnym” ponoć poluzowaniu polityki gospodarczej przez władze ChRL. Na słabnący wzrost gospodarczy Pekin miały zareagować obniżką stóp procentowych i dotacjami dla producentów samochodów.
W tle cały czas będzie się rozgrywał kryzys w Hiszpanii. Premier Mariano Rajoy zaapelował wczoraj do unijnych polityków o użycie pieniędzy z EFSF do wsparcia znacjonalizowanego banku Bankia. Apel Rajoya wskazuje na desperację władz w Madrycie i katastrofalny stan niektórych hiszpańskich banków.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl




























































