REKLAMA

Inflacja pomogła zyskom i inwestycjom firm

Ignacy Morawski2021-06-01 07:07główny ekonomista „Pulsu Biznesu” i dyrektor SpotData
publikacja
2021-06-01 07:07

Niektóre ośrodki analityczne przewidują, że polski PKB wzrośnie w tym roku o niemal 6 proc. Takie są reakcje na publikacje danych o wzroście gospodarczym w pierwszym kwartale. Był wyraźnie wyższy od pierwszych szacunków, m.in. dzięki szybko ożywiającym się inwestycjom firm. Inwestycjom pomaga zaś rosnąca rentowność firm, wynikająca z faktu, że inflacja po stronie przychodów jest wyższa niż po stronie płac. Takie zjawisko występuje pierwszy raz od bardzo dawna.

Inflacja pomogła zyskom i inwestycjom firm
Inflacja pomogła zyskom i inwestycjom firm
fot. Anamul Rezwan / / Pexels

W pierwszym kwartale polski produkt krajowy brutto wzrósł o 1,1 proc. względem ostatniego kwartału zeszłego roku wobec pierwszego szacunku z połowy maja na poziomie 0,9 proc. Wzrost sprawił, że w ujęciu rocznym spadek PKB został ograniczony do zaledwie 0,9 proc. wobec 2,8 proc. kwartał wcześniej. To odbicie widać na wykresie.

fot. / / Puls Biznesu

fot. / / Puls Biznesu

Ważną przyczyną przyspieszenia gospodarczego było odbicie w inwestycjach. W pierwszym kwartale wzrosły o 1,3 proc. rok do roku, a kwartał wcześniej spadły o aż 15,4 proc. Wzrost nie jest zasługą niskiej bazy, bo w ujęciu kwartał do kwartału był bardzo wysoki.

Ciekawe światło na sytuację gospodarczą i przyczyny wzrostu inwestycji rzucają dane o nominalnej dynamice PKB, czyli liczonej w cenach bieżących, a nie stałych. W tym ujęciu wzrost gospodarczy w pierwszym kwartale wyniósł aż 4,8 proc. rok do roku. Wynika to z faktu, że deflator PKB sięgnął 5,8 proc. i był najwyższy od końca 2004 roku. Deflator to miara zmian wszystkich cen w gospodarce, różniąca się od inflacji konsumenckiej CPI tym, że obejmuje też dobra inwestycyjne i pośrednie (CPI mierzy tylko dobra i usługi konsumpcyjne), a nie uwzględnia cen dóbr importowanych. Jest to zatem lepsza miara cen widzianych od strony przedsiębiorstw i ich przychodów.

Szybki wzrost cen sprawia, że firmom poprawiają się zyski, a to ma wpływ na decyzje o inwestycjach. Zyski poprawiają się m.in. dlatego, że ceny sprzedaży rosną szybciej niż najważniejszy komponent kosztów zmiennych, czyli wynagrodzenia. Jak pokazuję na wykresie, w ciągu czterech kwartałów do pierwszego kwartału 2021 roku średni deflator PKB był wyższy niż średnia dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw. W minionej dekadzie podobna sytuacja nie zdarzyła się wcześniej ani razu.

To rozwiązuje kilka zagadek związanych z zachowaniem gospodarki w minionych kwartałach. Wydawało się, że przyspieszenie płac będzie zżerało zyski firmom, tymczasem firmy łatwo przerzuciły to w ceny i dzięki temu osiągnęły solidną rentowność. W pierwszym kwartale rentowność netto średnich i dużych firm niefinansowych w Polsce wyniosła aż 5,6 proc. i była wyższa niż w jakimkolwiek momencie w ostatniej dekadzie. Poprawa wyników jest dobrym wyjaśnieniem szybkiego przyspieszenia nakładów inwestycyjnych. Jest też wyjaśnieniem dobrej koniunktury na giełdzie, która – wbrew często pojawiającym się opiniom – nie wynika z „drukowania pieniądza” przez banki centralne (lub nie wyłącznie), ale z fundamentalnej poprawy sytuacji finansowej firm.

Po publikacji lepszych od wcześniejszych szacunków danych o PKB mBank podniósł prognozę wzrostu gospodarczego Polski w całym roku do 5,7 proc. Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP, napisał na Twitterze, że jeżeli nie będzie czwartej fali pandemii, to wzrost w całym roku przekroczy 6 proc.

Czy czeka nas przegrzanie gospodarki? Warto pamiętać, że nawet jeżeli PKB wzrośnie w tym roku o 6 proc., to będzie wciąż o około 3 proc. niższy, niż byłby, gdyby nie pandemia. Potencjał bezinflacyjnej produkcji jest dużo wyższy niż to, co obecnie wytwarzamy w Polsce. Nie znaczy to jednak, że inflacja nie stanowi żadnego zagrożenia. Gospodarka wraca do normy szybciej od oczekiwań, dlatego zbyt długie stymulowanie jej przez luźną politykę pieniężną może stanowić ryzyko. Bank centralny stanie teraz przed nie lada dylematem: jak wycofać wsparcie w bardzo delikatnym momencie, kiedy ożywienie wciąż jest we wczesnej fazie, ale jednocześnie szybko nabiera tempa.

Źródło:
Ignacy Morawski
Ignacy Morawski
główny ekonomista „Pulsu Biznesu” i dyrektor SpotData

Pomysłodawca projektu i szef zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez "Rzeczpospolitą" i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. W 2019 r. wyróżniony przez ThinkTank jako jeden z 10 ekonomistów najbardziej słuchanych przez polski biznes. W tym samym roku projekt SpotData, który założył, został nominowany do nagrody GrandPress Digital. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.

Tematy
Miejski model Ford Puma. Trwa wyjątkowa wyprzedaż

Komentarze (6)

dodaj komentarz
jan888
Poprawiają się zyski... które są zjadane przez inflację. Prędzej, czy później, okradzeni przez PISowską inflację ludzie połapią się w tym co się dzieje i rozpoczną się masowe strajki i ograniczanie konsumpcji - ale to zdaje się wykraczać poza zdolności przewidywania i pojmowania PISowców oraz resztę Zjednoczonej nie-Prawicy.
antek10
Tuba Orlenu działa. Wszyscy są szczesliwi, inflacja jest gites.
samsza
Otrzymujący wynagrodzenie nie tylko tracą na inflacji do pracodawców, ale też do emerytów.
Lepiej pojechać na wakacje.
vonmisses
Łupienie "na inflację" psychologicznie nie tylko państwu się zatem opłaca :)
Szef powie zawsze "No panie Tadeuszu, dostał pan w tym roku najwyższą podwyżkę od 10 lat! Na więcej mnie nie stać.". Wszyscy się bogacą, pensje rosną, ale że mimo to na mniej nas stać, to dopiero dotrze, jak na coś zacznie brakować.
Łupienie "na inflację" psychologicznie nie tylko państwu się zatem opłaca :)
Szef powie zawsze "No panie Tadeuszu, dostał pan w tym roku najwyższą podwyżkę od 10 lat! Na więcej mnie nie stać.". Wszyscy się bogacą, pensje rosną, ale że mimo to na mniej nas stać, to dopiero dotrze, jak na coś zacznie brakować...
Za komuny było podobnie. Garstka wiedziała, co się dzieje i czym się skończy, ale lud dopiero się ruszał, jak mięsa czy wódki nie mógł sobie kupić...
prawdziwynierobot
pis korzysta jak widac z tamtych wzorcow, a ludzie juz nie pamietaja jak to sie skonczylo (albo nie chca pamietac)
andregru
Polskie społeczeństwo i sejmowe osły zapomniały o tym co spotkało Grecję która jak my prowadziła "luźną" politykę finansową . Rozdawnictwo + byłe wygrać wybory , ustawić się na przyszłość ale nie każdy to Morawiecki z majątkiem rodzinnym wartym 40mln. zł

Powiązane: Gospodarka i dane makroekonomiczne

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki