Czwartek przyniósł pogłębienie przeceny ropy naftowej. Wczoraj negatywny wpływ na cenę surowca wywarła informacja o wzroście zapasów w Stanach Zjednoczonych. Zgodnie z raportem Energy Information Administration rezerwy surowca zwiększyły się o 3,9 mln baryłek wobec oczekiwań na poziomie 1,5 mln baryłek. Zwiększyły się ponadto zapasy benzyny, chociaż spodziewano się ich spadku.
Przecenę ropy naftowej pogłębiła Międzynarodowa Agencja Energetyczna, która poinformowała w comiesięcznym raporcie, że wysokie ceny ropy naftowej obserwowane w pierwszych miesiącach roku przyniosą spadek popytu na surowiec. Paryska instytucja prognozuje zmniejszenie dziennego zużycia o 0,2 proc. Odpowiada to spadkowi zapotrzebowania o 190 tys. baryłek każdego dnia.
Za spadkiem cen ropy naftowej i pozostałych surowców stoi postępowanie banków centralnych. Ludowy Bank Chin podjął decyzję o wzroście stopy rezerw obowiązkowych o 50 punktów bazowych. Jest to odpowiedź na wzrost inflacji w Państwie Środka. Inwestorzy obawiają się, że zacieśnienie polityki pieniężnej przyniesie spowolnienie wzrostu, co w konsekwencji doprowadzi do spadku popytu na surowce.
Duże znaczenie dla spadku cen surowców ma zakończenie interwencji na rynku długu przez Rezerwę Federalną. Wraz z upływem połowy roku amerykański bank centralny przestanie kupować obligacje rządowe, co zmniejszy napływ dolara na rynki, prowadząc do jego umocnienia. W listopadzie minionego roku Fed rozpoczął program zakładający zakup papierów o wartości 600 mld dolarów. Od tego czasu ceny surowców powędrowały w górę, a giełdowe indeksy osiągnęły szczyt pokryzysowej hossy.
Przed 14.00 cena ropy Brent w Londynie malała o 2,8 proc. do 109,95 dolarów. Surowiec marki Crude był przeceniany w Nowym Jorku o 3,1 proc. do 95,72 dolara.
P.L.