

Przedłużające się zjawisko deflacji i odsuwający się w czasie moment osiągnięcia celu NBP powoduje, że obecnie w trudniejszej sytuacji znajdują się osoby wysuwające argumenty przeciwko redukcji stóp procentowych - ocenia w wywiadzie dla PAP Jerzy Hausner z Rady Polityki Pieniężnej.
W jego opinii wydłużająca się deflacja to ważny, choć nie rozstrzygający argument za obniżką stóp procentowych. Istotny czynnik to także przyszły kształt ścieżki PKB i dokonanie oceny, czy bardziej prawdopodobne jest odbicie tempa wzrostu PKB w średnim okresie, czy też jego stabilizacja bądź wyhamowanie.
Hausner mówiąc o ewentualnym poparciu dla cięcia stóp nie wskazuje jednoznacznie, czy mogłyby one zostać obniżone. Z jednej strony zaznacza, że jeżeli będzie należało je obniżyć, to lepiej zrobić to "wcześniej niż później", a z podjęciem takiej decyzji nie trzeba koniecznie czekać na marcową projekcję NBP. Z drugiej strony zwraca uwagę na ostatnie turbulencje na rynkach związane z decyzją SNB i podkreśla, że moment, w którym występują tego typu zakłócenia nie jest najlepszy na zmienianie parametrów polityki pieniężnej.
Jerzy Hausner oraz Elżbieta Chojna-Duch są obecnie wskazywani przez ekonomistów jako ci członkowie RPP, których głos może przesądzić w kolejnych miesiącach o redukcji stóp NBP.
"Co się będzie działo dalej z poziomem inflacji? To się zmienia, ale nas nie zaskakuje. Nie wiemy, jaką otrzymamy projekcję, ale ona pewnie znowu będzie przesuwała moment wyjścia naszej gospodarki z ujemnej inflacji. A jeżeli tak, to będzie argument za tym, żeby obniżyć stopy. Nie mówię, że rozstrzygający, ale będzie. Jeszcze mocniejszy niż był do tej pory" - powiedział Hausner w wywiadzie dla PAP przeprowadzonym w piątek w Szczyrku podczas 40. Sympozjum GAP.
"Znów wrócą pytania: czy podejmujemy wystarczające działania na rzecz realizacji przyjętego przez siebie celu? Na te pytania nie da się odpowiedzieć w taki sposób - że to jest bez znaczenia, że cokolwiek byśmy nie zrobili, to nie przyniesie efektu. Takie argumenty nie wystarczą" - dodał.
"Na pytanie, czy możemy obniżyć stopy odpowiadam - tak. Czy powinniśmy - to jest dla mnie pytanie nie o to, czy uzyskamy jakiś efekt, tylko czy nie wywołamy zakłócenia w tak niepewnej i mocno skomplikowanej sytuacji, czy nie wywoła to jakiejś groźnej w skutkach makroekonomicznej nierównowagi?" - zaznaczył Hausner.
Członek RPP wskazuje, że w ostatnim czasie w dyskusji na temat stóp stawiane były głównie pytania "Po co obniżać stopy? Co ma to dać?".
"Teraz uważam, że sytuacja się zmieniła i ważniejsze jest pytanie - a dlaczego nie? Co miałoby się stać złego, jeżeli obniżymy? Ci którzy chcą powstrzymać ich redukcję znajdują się w sytuacji trudniejszej - im dłużej trwa deflacja. Ich argumentacja musi być dużo bardziej rozwinięta. Nie mówię, że takich argumentów nie ma, ale ten ciężar musi znaleźć się po ich stronie" - powiedział Hausner.
"Nie wiem, jaka będzie ostatecznie decyzja. Natomiast wiem, że im dłużej będzie trwało utrzymywanie się obecnych zjawisk, to argumenty tych, którzy mówią - dlaczego nie - zyskują wagę. Zarówno od strony formalno-proceduralnej, jak i ekonomicznej" - dodał.
Pytany o to, czy jego zdaniem potrzebne jest głębsze cięcie stóp, czy raczej niewielka korekta odpowiedział: "Słowo +dostosowanie+ zawarte w naszym komunikacie oznacza, że nie zamierzamy luzować polityki pieniężnej. Gdybyśmy chcieli ją luzować, to byśmy to zapowiadali".
Członek RPP zaznaczył, że nie spodziewa się, aby deflacja miała się jeszcze pogłębić wobec grudniowego poziomu rzędu 1 proc. rdr.
"Tak to wygląda z dotychczasowych prognoz. Problemem jest wydłużanie się tego okresu występowania deflacji, nie jej pogłębianie. Będzie się zbliżało do zera. Ale ten moment będzie się raczej dalej przesuwał" - powiedział.
ARGUMENT FORMALNO-PROCEDURALNY
Według Hausnera przedłużające się zjawisko deflacji w Polsce należy określić jako problem.
"Za uznaniem tego, że deflacja jest problemem można przyjąć argument czysto formalno-proceduralny: jakie są założenia polityki pieniężnej i jaki jest cel polityki pieniężnej? Jeżeli mamy wydłużający się okres ujemnej inflacji i przesuwający się w czasie okres jej zbliżania do celu, a nawet do pasma wahań, to trudno powiedzieć, że nie ma problemu. W związku z tym ten argument musi być użyty i przyjęty. Przynajmniej do wiadomości" - powiedział.
"Jednak to, że coś jest problemem nie oznacza, że na każdą definicję tego problemu przystaję. Jest pytanie - czy to szkodzi? Jest też pytanie, czy to jest wystarczająca przesłanka do podjęcia decyzji o obniżeniu stopy referencyjnej?" - dodał.
Hausner odnosząc się do tezy, że deflacja stanowi w obecnym momencie zagrożenie dla polskiej gospodarki powiedział: "Takich przesłanek, które skłaniałyby mnie do uznania, że w tej chwili, w tej sytuacji, w jakiej jesteśmy, deflacja szkodzi wzrostowi gospodarczemu - nie widzę" - powiedział.
"Natomiast, gdyby to zjawisko się utrzymywało lub zmieniało swój charakter, czy mogłoby zaszkodzić? Tak" - dodał.
Jego zdaniem to, że obecnie konsumenci nie wstrzymują się z zakupami, a wręcz przeciwnie - korzystają z niskich cen i zwiększają swoją konsumpcję "wydaje się być dosyć oczywiste".
"Inaczej nie mielibyśmy relatywnie wysokiego wzrostu gospodarczego - skoro nie ma kontrybucji eksportu netto. W związku z tym kontrybuują czynniki krajowe. Jeżeli nie są to inwestycje, musi to być spożycie" - powiedział Hausner.
WAŻNY WYBÓR WŁAŚCIWEGO MOMENTU
Hausner zwrócił uwagę na czynnik, który został przywołany przez prezesa NBP Marka Belkę na konferencji po styczniowym posiedzeniu RPP, że destabilizacja na międzynarodowych rynkach finansowych nie jest dobrym momentem na dokonywanie modyfikacji poziomu stóp procentowych.
"Był to argument dotyczący dużych napięć, narastającego ryzyka i niepewności na rynkach międzynarodowych. Przy czym nie był to argument dotyczący uwolnienia kursu franka przez SNB, bo nikt z nas tego wtedy jeszcze nie wiedział" - powiedział.
"Jeżeli byłby akurat moment uspokojenia i uznamy, że nasza decyzja raczej nie wywoła negatywnych skutków, których się obawiamy, wtedy będziemy raczej skłonni taką decyzję podjąć. Chcę wyraźnie powiedzieć - nie należę do grupy osób, które twardo mówią - na pewno nie opowiem się za obniżką" - dodał.
Członek RPP zaznaczył, że każde, poważne zakłócenie na rynkach międzynarodowych powinno powstrzymywać Radę przed modyfikacją poziomu stóp.
"Nie wiemy, jaka będzie reakcja rynków. Decyzja SNB i późniejsze wydarzenia w reakcji na tę decyzję to jest potężne zakłócenie. Mam nadzieję, że ten impuls wygaśnie. Ale my tego nie wiemy. Powinniśmy powstrzymywać się od robienia czegoś w okresie poważnych zakłóceń. Wiadomo, że trudno będzie o taki moment - nie żyjemy w spokojnych czasach. Ale niech to będzie przynajmniej czas spokojniejszy" - ocenia Hausner.
Z drugiej strony członek RPP podkreśla, że "jeżeli już w ogóle obniżać stopy", to bardzo istotne jest, żeby nie przesunąć tego momentu do czasu, kiedy "już na pewno nie będzie należało tego robić".
"Mam wrażenie, że albo trzeba będzie stopy procentowe utrzymać, albo jeżeli już je obniżyć, to teraz, kiedy mamy do czynienia z utrzymywaniem się zjawisk deflacyjnych" - powiedział.
"Powiedziałbym - jeżeli już, to raczej wcześniej niż później. Co nie znaczy, że w lutym. Na pewno nie w momencie, w którym mamy do czynienia z poważnymi zakłóceniami i te zakłócenia mogą dotyczyć naszej sytuacji finansowej. Dzisiaj wszyscy pytają o franka, wszyscy o tym dyskutują, głowy są rozgrzane, emocje są zbyt duże" - dodał.
Członek RPP pytany, czy z uwagi na obecne turbulencje związane z decyzją SNB oraz fakt, że w marcu RPP pozna nową projekcję, właściwszym momentem na dokonanie ewentualnej redukcji stóp będzie właśnie marzec odpowiedział: "Projekcja nie myśli. Projekcja dostarcza informacji. To jest wynik pewnych modelowych obliczeń. Jest ona czymś pomocniczym. To my mamy pomyśleć" - powiedział.
"Poza tym otrzymujemy dwie projekcje, według dwóch różnych modeli. One mają trochę inne założenia i w związku z tym dają różne sygnały. Nie mówię, że sprzeczne. Podsumowując: oczekiwanie na projekcję nie jest czymś, co nas powinno blokować przed możliwością podjęcia określonej decyzji wcześniej" - dodał.
Hausner wskazuje, że w obecnej chwili RPP nie zablokowała sobie możliwości podjęcia decyzji o obniżce stóp na lutowym posiedzeniu.
"Nie ma też zapowiedzi takiej decyzji. Jest wskazanie, że dostosowanie stóp nie jest wykluczone. Komunikat brzmi tak, że nikt nie będzie zaskoczony, jeżeli nastąpiłaby obniżka i pewnie nikt nie poczuje się oszukany, jeżeli taka decyzja nie zostałaby podjęta" - powiedział.
ISTOTNY CZYNNIK TO TENDENCJE W ZAKRESIE WZROSTU PKB
Hausner zaznacza, że w jego wypadku bardzo ważnym obszarem, który będzie śledził z dużą uwagą, będą tendencje związane ze wzrostem gospodarczym.
"Pewne zjawiska, które teraz obserwujemy, jak obniżenie się cen ropy naftowej, trwają już jakiś czas. Skala tego obniżenia jest bezprecedensowa. Wszystkie poważne analizy, które możemy wykorzystać nie wskazują, żeby nastąpiło jakieś gwałtowne odbicie. Jest to raczej trwała, strukturalna cecha" - powiedział.
"A co będą oznaczały niższe ceny surowców energetycznych dla Europy? To nie są państwa surowcowe. Summa summarum one na tym muszą skorzystać. To znaczy, że musi nastąpić strukturalne dostosowanie i trzeba by oczekiwać, że to się przełoży na pobudzenie wzrostu gospodarczego" - dodał.
Zdaniem członka RPP sygnały o pojawiającym się ożywieniu wzrostu PKB nakazywałyby zachować wstrzemięźliwość w podejmowaniu decyzji o obniżce stóp.
"Jeżeli miałyby się takie sygnały pojawiać to jest pytanie, czy my teraz obniżając stopy nie przyspieszymy czegoś co spowoduje, że będziemy musieli je za jakiś czas podnosić" - powiedział.
"Dzisiaj nie widzę przestrzeni do dyskusji na ten temat. Natomiast nie możemy wykluczyć, że w pewnym momencie, gdyby się w ten sposób zmieniały zjawiska koniunkturalne, zacznie nam wszystko nieco przyspieszać i nagle będziemy się zastanawiać czy mamy zapobiegać temu, co się może stać już nie za naszej kadencji, czy też mamy to zostawić?" - dodał.
"Wolałbym, żebyśmy nie byli w sytuacji, która psychologicznie będzie wyglądała tak: co prawda nasza kadencja się kończy, ale jesteśmy odpowiedzialni, bo jest ciągłość władzy - to znaczy nie możemy pomyśleć, że kończy się kadencja i niech już nowa Rada podejmuje decyzje. Bo potem może być za późno. Przemawia tu przeze mnie pewna ostrożność instytucjonalna" - zaznaczył Hausner.
PROGNOZA PKB "ISR" ARGUMENTEM ZA OBNIŻKĄ STÓP
"Wykonaliśmy pewien ruch na stopach. Ten ruch nie odwrócił tendencji w zakresie kształtowania się inflacji. Minęło już wystarczająco dużo czasu, żeby to stwierdzić. Trzeba też powiedzieć, że on nie wywołał żadnego makroekonomicznego zakłócenia. W związku z tym można powiedzieć, że wzrasta siła przebicia tych argumentów, że można spokojnie wykonać kolejny ruch. To jest rozumowanie, które przyjmuję jako przekonywujące, ale nie wystarczające" - powiedział Hausner.
"Żeby ono było wystarczające należy się jeszcze upewnić, że nie mamy do czynienia z przyspieszaniem tempa wzrostu PKB" - dodał.
Członek RPP wskazuje jednak na najnowszą prognozę tworzoną na potrzeby realizowanego przez PARP oraz Małopolską Szkołę Administracji Publicznej projektu "Instrument Szybkiego Reagowania". Przewiduje ona, że tempo wzrostu PKB przynajmniej na poziomie 3,0 proc. będzie utrzymywać się we wszystkich kwartałach 2015 roku, a w pierwszym półroczu 2015 dynamika PKB powinna nawet "lekko" przyspieszać. Jednak w IV kwartale 2015 roku i w I kwartale 2016 r. ma nastąpić zmiana tego trendu i wyhamowanie dynamiki wzrostu PKB.
"Ta prognoza po raz pierwszy jest sygnałem wyhamowania dynamiki PKB i jest ona przesłanką zachęcającą raczej do obniżki stóp" - powiedział Hausner.
"Należy podkreślić, że wszystkie punkty przegięcia model dobrze przewidział. Co do tego nigdy się mylił. Jeżeli dostrzegamy, że może nastąpić odwrócenie trendu, przejście do innej kategorii sytuacji w horyzoncie IV kwartałów, to trzeba to wziąć pod uwagę" - dodał.
Jacek Barszczewski (PAP)
jba/ osz/