Geolodzy odkryli pod lodem Antarktydy koncentrację gęstych skał magmowych. Tłumaczą, że to planetarny odpowiednik guza nabitego na głowie gdyż magma wypchnęła cienką skorupę w wyniku uderzenia asteroidy lub komety. Wypiętrzenie ma średnicę około 320 kilometrów, musiało więc powstać w wyniku naprawdę potężnej eksplozji.
. Naukowcy oceniają, że skała, która spadła na Ziemię, mogła mieć nawet 50 kilometrów średnicy. Stało się to na terenie ówczesnego superkontynentu Gondwany. Wyzwolona wówczas energia zapoczątkowała późniejszy rozpad tego olbrzymiego lądu.
"Gazeta Wyborcza" pisze, że geologiczne następstwa są jednak niczym w porównaniu z tym, jak ucierpiały żyjące wówczas na Ziemi organizmy.
Datowanie katastrofy każe ją powiązać z wielkim wymieraniem na przełomie permu i triasu. W historii życia nie było większej czystki - wymarło wtedy aż 95 procent gatunków.
Więcej szczegółów - w "Gazecie Wyborczej".
"Gazeta Wyborcza"/kry/pul
Źródło:IAR