Przyjmuję karę nałożoną na mnie z pokorą - napisał w czwartek na portalu X Roman Giertych, który za brak udziału w piątkowym głosowaniu w sprawie aborcji został zawieszony w klubie KO. W dalszej części wpisu argumentował, że w formie proponowanej przez Lewicę projekt nie mógł uzyskać jego głosu.


"Jeszcze nigdy nie było tak niechlujnego, nierozsądnego, a wręcz w niektórych punktach groźnego dla kobiet projektu ustawy" - argumentował poseł KO. "Nie mówiąc już o tym, że jeszcze nie było projektu, który wprowadzałaby taką wolną amerykankę w sprawach aborcji" - dodał.
Zdaniem Giertycha według projektu Lewicy aborcję do 12. tygodnia ciąży mógłby wykonać "każdy, byle nie lekarz".
Zdaniem posła taka sytuacja "oznaczałaby, że w większości przypadków aborcję wykonywałby znachor". Argumentował przy tym, że jego zdaniem szaleństwem jest "zakazywać lekarzom, zezwalać szamanom i zwalniać ich z odpowiedzialności karnej za błąd przy zabiegu aborcji".
Jego zdaniem ustawa wprowadzałaby jedynie "symboliczną" karę za dokonanie aborcji do momentu porodu. Jak napisał "przy pierwszym czynie byłoby to w praktyce ograniczenie wolności".
Stwierdził, że takich zapisów w programie wyborczym KO nigdy nie było. Jego zdaniem ustawa wprowadziłaby "dowolność interpretacyjną, która pozwoliłaby prawicy, gdyby ta doszła do władzy, ścigać aborcję jako zabójstwo."
W dalszej części wpisu Giertych napisał, że sprawę podniósł na prezydium klubu i na spotkaniu z adwokatkami, które były ekspertkami w komisji. Jak stwierdził jednak, rozmowy były bezowocne, szczególnie, że miały już miejsce po drugim czytaniu, czyli w momencie, w którym nie można już składać poprawek.
"Karę zawieszenia przyjmuję z pokorą. Może dobrze mi zrobi, bo pracowałem ostatnie miesiące w sposób wyczerpujący" - napisał na koniec.
Przegrane głosowanie klęską Koalicji 15 października
Sejm w piątek nie uchwalił nowelizacji Kodeksu karnego, który zakładał dekryminalizację pomocy w aborcji oraz w przerywaniu ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży. Za uchwaleniem ustawy głosowało 215 posłów, przeciw 218 posłów, a dwóch wstrzymało się od głosu. Projekt przygotowali posłowie Lewicy.
Wśród 218 posłów, którzy byli "przeciw" było 176 posłów PiS, 24 posłów PSL-TD (wśród nich m.in. wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz i wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski), wszyscy głosujący posłowie klubu Konfederacji - 17 oraz koła Kukiz'15 - 2 posłów. "Za" było 154 posłów KO, 30 posłów Polski 2050 oraz 26 Lewicy.
Wywodząca się z Lewicy ministra Dziemianowicz-Bąk nie kryła rozczarowania
Ministra rodziny pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) powiedziała, że jest głęboko rozczarowana postawą koalicjantów w związku z nieuchwaleniem nowelizacji Kodeksu karnego dot. dekryminalizacji pomocy w aborcji. Jak mówiła, projekt nowelizacji był zachowawczy, konserwatywny.
Sejm nie uchwalił w piątek nowelizacji Kodeksu karnego, który zakładał dekryminalizację pomocy w aborcji oraz w przerywaniu ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży. Za uchwaleniem ustawy głosowało 215 posłów, przeciw 218 posłów, a dwóch wstrzymało się od głosu. Projekt przygotowali posłowie Lewicy.
Komentując to szefowa MRPiPS powiedziała, że to informacja zasmucająca przede wszystkim te kobiety, które 15 października 2023 r. poszły na wybory "w nadziei na to, że coś się zmieni, że choć minimum prawa decydowania o sobie, do bezpieczeństwa własnego, swoich rodzin, swoich bliskich, którzy zdecydują się pomóc w przerwaniu ciąży wtedy, kiedy ta pomoc jest potrzebna, że to zostanie zagwarantowane". "To naprawdę był niezwykle zachowawczy, konserwatywny projekt i to bardzo wielka szkoda, że nie uzyskał on wystarczającego poparcia" - dodała.
Dziemianowicz-Bąk powiedziała też, że jest głęboko rozczarowana postawą koalicjantów. "Mówię tutaj, czy o PSL, czy tych posłach Koalicji Obywatelskiej, którzy zdecydowali się +schować głowę w piasek+, bo tak chyba należałoby powiedzieć" - wyjaśniła. "A my tak jak zwykle +nie składamy parasolek+, będziemy składać kolejny raz ten projekt ustawy, bo będziemy walczyć do skutku, o to, żeby kobiety pełnie praw uzyskały" - zapowiedziała.
Według ministry piątkowe głosowanie pokazało to, "co powinno być dla wszystkich jasne: jeśli Polki chcą mieć pełnię praw kobiet, to powinny głosować na Lewicę".
Pytana, czy teraz członkowie koalicji rządowej siądą razem do stołu, jakby nic się nie stało. "Nie, nie nic się nie stało. Oczywiście, że się stało. Oczywiście to, że się stało powinny pokazać przede wszystkim wyborczynie i wyborcy, bo naprawdę to nie ma znaczenia, jaki piękny frazes, jakie zapewnienie, że już dosyć czekania, że już czas na prawa kobiet, apeli o to, żeby kobiety poszły masowo na wybory. Te apele nic nie znaczą, jeżeli nie mogą zostać odwzajemnione konkretnymi działaniami w Sejmie, w parlamencie" - powiedziała.
Dopytywana, czy to wpłynie na koalicje odpowiedziała, że oczywiście wpłynie. "Wpłynie na koalicję w tym sensie, że widzimy, co leży na stole. Widzimy, że jeżeli ktoś nie chce się cofnąć ani o krok, ktoś nie jest otwarty na rozmowy, na argumenty, na negocjacje, na rozmowy z nami, na rozmowy z własnymi wyborami, to my także nie zawsze musimy tę otwartość prezentować. Tak, na tym polega także koalicja, choć my jako Lewica, w tej koalicji wykazujemy się, jak dotąd pełną otwartością na współpracę, pełnym zrozumieniem dla projektów, które nie zawsze są z naszego programu" - stwierdziła Dziemianowicz-Bąk.
Wśród 218 posłów, którzy byli "przeciw" uchwaleniu nowelizacji Kodeksu karnego było 176 posłów PiS, 24 posłów PSL-TD (wśród nich m.in. wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz i wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski), wszyscy głosujący posłowie klubu Konfederacji - 17 oraz koła Kukiz'15 - 2 posłów.
Na 29 głosujących posłów PSL-TD, 4 było za uchwaleniem ustawy: Agnieszka Kłopotek, Jolanta Zięba-Gzik, Urszula Pasławska i Magdalena Sroka. Jeden poseł PSL - Adam Dziedzic - wstrzymał się od głosu. Nie głosowali zaś: minister rolnictwa Czesław Siekierski, wiceminister aktywów państwowych Zbigniew Ziejewski.
"Za" było 154 posłów KO, 30 posłów Polski 2050 oraz 26 posłów Lewicy. Żaden z posłów Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 ani klubu Lewicy nie zagłosował przeciwko. W głosowaniu nie wzięło udziału trzech posłów KO: Krzysztof Grabczuk, Waldemar Sługocki, a także Roman Giertych, który był w piątek w Sejmie.
Giertych tłumaczył po głosowaniu, że postanowił nie brać udziału "ze względu na szacunek do poglądów jednak zdecydowanej większości wyborców KO oraz do dyscypliny klubowej". "Wiele moich poglądów ewoluowało, ale nie jestem Moniką Pawłowską (posłanką PiS, wcześniej polityczką lewicy - PAP) a rebours" - napisał na portalu X Giertych. Z kolei Sługocki napisał na platformie X, że jego nieobecność w Sejmie spowodowana jest podróżą służbową do USA zaplanowaną kilka miesięcy temu. Grabczuk - jak podał premier Donald Tusk - jest w szpitalu.
Projekt nowelizacji kodeksu karnego był jednym z czterech poselskich projektów, które po kwietniowym posiedzeniu Sejmu zostały skierowane do Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży. Członkowie komisji zajęli się nim w pierwszej kolejności.(PAP)
dsr/ jann/
W głosowaniu nie wzięło udziału trzech posłów KO: Krzysztof Grabczuk, Waldemar Sługocki, a także Roman Giertych, który był w piątek w Sejmie.
"To nie było zwykłe głosowanie" - napisał w piątek po południu na X szef PO, premier Donald Tusk. Poinformował, że Giertych i Sługocki zostaną zawieszeni w klubie poselskim oraz pozbawieni funkcji wiceprzewodniczącego klubu oraz wiceministra rozwoju i technologii. Dodał, że Grabczuk jest usprawiedliwiony, bo jest w szpitalu.
Giertych tłumaczył po głosowaniu, że postanowił nie brać udziału "ze względu na szacunek do poglądów jednak zdecydowanej większości wyborców KO oraz do dyscypliny klubowej". "Wiele moich poglądów ewoluowało, ale nie jestem Moniką Pawłowską (posłanką PiS, wcześniej polityczką lewicy-PAP) a rebours" - napisał we wcześniejszym wpisie na portalu X Giertych. Z kolei Sługocki napisał na platformie X, że jego nieobecność w Sejmie spowodowana jest podróżą służbową do USA zaplanowaną kilka miesięcy temu.
W klubie PSL do kwestii światopoglądowych każdy mógł mieć indywidualne podejście
Posłanka Agnieszka Kłopotek, która jako jedna z nielicznych z klubu PSL-TD zagłosowała za tym projektem zwróciła uwagę w rozmowie z PAP na niewielką różnicę głosów za i przeciw temu projektowi. Za uchwaleniem ustawy głosowało 215 posłów, przeciw było 218 posłów, a wstrzymało się 2 posłów. "Gdyby jednak jeszcze dwie, trzy osoby zagłosowały za, to ten projekt by przeszedł" - powiedziała Kłopotek.
"Trochę ubolewam nad tym, bo uważałam, że jest to projekt wart tego, aby go przegłosować. Żeby jednak znieść to brutalne i drakońskie prawo, które po prostu karze za to, że kobiecie, która usuwa własną ciążę - a to nie jest w Polsce karane, jeżeli sama się na to zdecyduje - ktoś pomoże jej podjechać do lekarza, zorganizować tabletki, czy w jakikolwiek inny sposób okaże jej pomoc, wsparcie, to może pójść za to do więzienia. Dla mnie to jest po prostu nie do zaakceptowania" - podkreśliła Kłopotek.
Na uwagę, że jednak zdecydowana większość klubu PSL-TD głosowała przeciw temu projektowi, Kłopotek odparła, że w klubie prowadzone były na ten temat rozmowy. "Ta bardziej liberalna część tłumaczyła jak to jest ważne, żeby to przegłosować, ta bardziej konserwatywna strona uważała jednak, że to jest jakby wprowadzenie aborcji tylnymi drzwiami. I tak się skończyło jak się skończyło" - powiedziała posłanka PSL.
"U nas w klubie przyjmujemy taką zasadę, że jeżeli chodzi o tego typu sprawy, to każdy decyduje we własnym sumieniu i każdy głosuje tak jak uważa" - dodała.
Projekt nowelizacji kodeksu karnego był jednym z czterech poselskich projektów, które po kwietniowym posiedzeniu Sejmu zostały skierowane do Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży. Członkowie komisji zajęli się nim w pierwszej kolejności.
klem/ mhr/




























































