Rośnie odsetek giełdowych pesymistów - wynika z opublikowanego w czwartek Indeksu Nastroju Inwestorów. Tak słabe nastroje na GPW to prawdziwa rzadkość.


Rok 2018 nie rozpieszcza inwestorów Książęcej. Spadki na dużych spółkach, pogrom na małych, a do tego pogarszająca się płynność. Nastroje inwestorów stale monitoruje Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, które co tydzień publikuje INI, czyli indeks pokazujący jaki procent ankietowanych wierzy, że następne półrocze przyniesie hossę, a jaki bessę. Indeks mierzony jest od 2011 roku, rok 2018 jest póki co jednak zdecydowanie najgorszym, jeżeli chodzi o liczbę optymistów.


Najnowszy odczyt pokazuje jednak, że obecnie nastroje są słabsze nawet niż średnia ze słabego 2018 roku. Hossę przewiduje tylko 24,7 proc. ankietowanych. To piąty najniższy odczyt tego wskaźnika w historii indeksu. Przed tygodniem odsetek optymistów wynosił 28,4 proc., pod koniec września zaś nawet przekraczał 40 proc.
Rośnie zaś odsetek pesymistów. Przed tygodniem bessę wieszczyło 58,5 proc. ankietowanych, dziś jest to już jednak 62,6 proc. To trzeci najwyższy odczyt tego wskaźnika. Warto wspomnieć, że czwartkowy odczyt poprzedziły mocne wtorkowe spadki na WIG20 i seria sześciu spadkowych sesji na S&P500. Dodatkowo indeks małych spółek - gdzie inwestorzy indywidualni teoretycznie mają najwięcej do powiedzenia - szoruje po pięcioletnich minimach.
Giełdowe nastroje są więc blisko dna. I choć indeks nie obejmuje niestety czasów wielkiej bessy sprzed 10 lat, to jednak historia mierzona od 2011 roku daje całkiem niezły ogląd. Podpowiada także, że taka przewaga niedźwiedzi nad bykami wcale nie musi być negatywnym sygnałem. Wręcz przeciwnie, może oznaczać wyprzedanie rynku, czyli potencjalny punkt odwrotu trendu. Granie pod nastroje bywa jednak ryzykowne, pesymizm zawsze może bowiem potrwać nieco dłużej niż zwykle i wówczas zamiast na wzrosty załapujemy się na dalsze spadki.
Adam Torchała