JSW to w 2019 roku jednak z najgorszych spółek warszawskiej GPW. Firma, która odrodziła się jak feniks z popiołów, znów przeżywa na giełdzie ciężkie chwile.
O ponad 7,4 proc. spadła na zakończenie poniedziałkowej sesji wycena akcji JSW. Za jeden papier trzeba było zapłacić ledwie 24,08 zł - najmniej od sierpnia 2016, czyli przeszło 3 lat. Jednocześnie giełdowa kapitalizacja JSW spadła poniżej 3 mld zł, czyli spółka jest warta niewiele więcej od Tauronu, czy Grupy Kęty, wyprzedziły ją zaś pod względem wyceny takie spółki jak Kruk, Inter Cars, czy Eurocash.
A przypomnijmy, że jeszcze w marcu 2018 roku za jedną akcję JSW płacono ponad 100 zł, w półtora roku wycena spółki spadła więc o ponad 3/4. Tylko od początku 2019 roku papiery Jastrzębskiej Spółki Węglowej potaniały aż o 62,6 proc., co daje jej tytuł jednej z najgorszych inwestycji tego roku na GPW. Na głównym rynku warszawskiej giełdy gorszych jest ledwie 5 spółek, w tym walczący o przeżycie Kania, czy upadający Drop.
Co ciekawe, spadki na JSW są obecnie bardziej dynamiczne, niż w latach 2013-2015, gdy kryzys na rynku węgla, nieodpowiedzialne decyzje prezesa i motywowany politycznie zakup Knurowa-Szczygłowic omal nie doprowadziły do upadku jastrzębskiej spółki. Cena akcji ze 136 zł na debiucie (lipiec 2011) spadła do 8,66 zł w styczniu 2016 roku.
JSW szybko zapomniała swoją nauczkę
Przeprowadzono restrukturyzację, pracownicy zgodzili się na cięcia, wyprzedano część majątku i przede wszystkim odwróciła się sytuacja na rynku węgla. JSW się uratowała i z kryzysu wyszła z mocnym postanowieniem poprawy. Koszty miały być trzymane w ryzach, zaś fundusz stabilizacyjny miał umożliwić przetrwanie kolejnego okresu kryzysowego. Kurs zaczął iść w górę, wzbił się nawet powyżej wspomnianych 100 zł. W latach 2016-2017 JSW była giełdową gwiazdą i przykładem udanej restrukturyzacji. Teraz jednak jej akcjonariusze znów mogą przeklinać pod nosem, trwa bowiem druga wielka fala jastrzębskiej wyprzedaży.
Tym razem sytuacja nie jest jeszcze tak tragiczna. Od 11 kwartałów JSW notuje zyski i póki co nie ma mowy o widmie upadłości. Ba, w wakacje na konta inwestorów trafiła dywidenda. Runął jednak fundament, na którym odbudowano zaufanie inwestorów do JSW: dyscyplina kosztowa. - Zysk netto Jastrzębskiej Spółki Węglowej przypadający na akcjonariuszy jednostki dominującej wyniósł w drugim kwartale 2019 roku 133,3 mln zł wobec 324,1 mln zł rok wcześniej. Nie dość, że spada wydobycie (które ma odbić), to jeszcze rosną koszty. Gotówkowy koszt wydobycia tony węgla jest obecnie najwyższy w giełdowej historii JSW - pisaliśmy po publikacji ostatniego raportu spółki.
Wspomniane jednostkowe koszty w samym drugim kwartale sięgnęły 447,38 zł/tonę, czyli o ponad 90 zł więcej niż przed rokiem i przeszło 60 zł więcej niż w I półroczu 2014 roku - kosztowym szczycie z poprzedniego kryzysu. Największy udział w tym wzroście mają wyższe koszty świadczeń na rzecz pracowników, które w I półroczu rok do roku wzrosły aż o 112,2 mln zł, przy sumie kosztów na poziomie 3,1 mld zł. I przypomnijmy, mówimy o sytuacji, w której spadło wydobycie.
Koszty rosną, węgiel tanieje
Eldorado w JSW trwało krótko - gdy tylko w 2017 roku zaczęły pojawiać się ponadprzeciętne zyski, górnicy ruszyli po premie. I trudno się im dziwić, tak zrobiłby każdy racjonalnie działający pracownik. Zarząd ulegał, koszty zaś powoli rosły, szczególnie, że w międzyczasie podrożała też energia i usługi obce. W międzyczasie wybuchła także polityczna wojenka o fotel prezesa z - jak głosiły plotki - pieniędzmi funduszu stabilizacyjnego w tle. To stanowiło kolejny sygnał dla inwestorów, że sytuacja w JSW zaczyna odbiegać od porestrukturyzacyjnych idei.
Przeczytaj także
Ważną rolę w ratowaniu JSW odegrał fakt, że w odpowiednim czasie odwrócił się trend na węglu koksującym i surowiec zaczął drożeć. Drożał on zresztą w zasadzie nieprzerwanie do czerwca 2018 roku, gdy cena tony otarła się o 200 dolarów. Później nastąpiło jednak załamanie i cena tego stanowiącego o 70 proc. wydobycia JSW węgla spadła nawet poniżej 150 dolarów. Gwałtowna przecena nie była widoczna w wynikach JSW za I półrocze (Jastrzębianie węgiel sprzedawali średnio najdrożej w historii), jednak to efekt przesunięcia czasowego (spadki zaczęły się w czerwcu) i długoterminowych umów. Niebawem spadki te mogą ujawnić się w wynikach JSW i wówczas rosnące koszty mogą stać się poważnym problemem, zagrażającym nawet rentowności spółki.
Szczególnie, że po stronie kosztowej wciąż nie dostrzega się tego problemu. Przykładowo w Polskiej Grupie Górniczej związkowcy zagrozili strajkiem, jeżeli zarząd nie spełni ich postulatów. Dziś się dogadano, do załogi trafi 860 zł jednorazowej premii. Utrzymane zostaną też dopłaty do dniówek. Spółka w ubiegłym roku zarobiła 493 mln zł, w tym też planuje zysk, tyle że od początku roku węgiel energetyczny potaniał o przeszło 40 proc. Niebawem może się okazać, że i PGG będzie miała problemy z rentownością. Zatem całe górnictwo, po krótkim okresie euforii, będzie znów musiało stanąć przed ciężkim zadaniem, by ewentualne dalsze spadki cen węgla, nie sprawiły, że powtórzy się scenariusz z lat 2014-15.
Adam Torchała
























































