Od kilku tygodni postawa warszawskiego parkietu mierzona osiągami indeksu WIG20 pozostaje lepsza od rynków dojrzałych. Podczas gdy S&P500 od kwietniowego szczytu oddalił się o 7,3%, to WIG20 stracił tylko 2,9% i wciąż bliżej mu do tegorocznego maksimum niż do lutowego dołka.
Ta względna siła GPW może jednak okazać się kłopotem, gdyby sytuacja na Wall Street uległa pogorszeniu. Dlatego dziś inwestorzy nad Wisłą z obawami obserwowali początek sesji w Nowym Jorku, gdzie indeksy zgodnie z oczekiwaniami wzrosły na otwarciu, po czym szybko wróciły do poziomów z piątkowego zamknięcia.
Takie zachowanie amerykańskich rynków tylko potęgowało i tak nerwową sytuację panującą na światowych rynkach finansowych. Wciąż ogromny niepokój budzi kwestia Grecji, którą rynek CDS uważa za niemal pewnego bankruta, czemu uparcie zaprzeczają europejscy politycy. Dziś rentowności obligacji państw PIIGS gwałtownie wzrosły, a koszt obsługi długu Portugalii wzrósł do rekordowo wysokiego poziomu.
Mimo popołudniowego pogorszenia nastrojów do godziny 17:30 główne europejskie indeksy zdołały utrzymać się po zielonej stronie rynku. Dzięki temu także WIG20 zakończył dzień niewielką zwyżką. Na GPW szalę przeważyły drożejące walory PBG i GTC – czyli spółek budowlanych, które usiłują odrabiać straty po miesiącach silnych spadków. Pod kreską znalazły się za to spółki surowcowe: akcje KGHM, Bogdanki oraz PGNiG zniżkowały po przeszło 1%.
K.K.

























































