Tegoroczny spadek cen gazu ziemnego wynikał m.in. z prognoz Międzynarodowej Agencji Energetycznej, szacującej zwiększenie podaży tego surowca w 2011 r., przewyższające wzrost konsumpcji (pisaliśmy o tym w raporcie tygodniowym z 18 czerwca br.). Czy niskie ceny gazu ziemnego mogą się utrzymać w kolejnych miesiącach i latach? Obecnie niska cena surowca doprowadziła do powrotu spekulacji na temat możliwości stworzenia kartelu krajów eksportujących gaz ziemny. Nie są to przypuszczenia całkiem bezzasadne - organizacja zrzeszająca producentów tego surowca już istnieje pod nazwą Gas Exporting Countries Forum (GECF).
Międzyrządowa organizacja GECF została założona w 2001 r. w Teheranie, jednak przez pierwszych siedem lat działała ona bez statutu oraz bez ustalonej struktury członkowskiej. Statut oraz władze organizacji zostały po raz pierwszy uchwalone na spotkaniu przedstawicieli państw członkowskich w Moskwie w 2008 r. Tam też wyznaczono siedzibę GECF - została nim stolica Kataru, Doha. Do organizacji tej należy obecnie 12 państw (Algieria, Boliwia, Egipt, Gwinea Równikowa, Iran, Katar, Libia, Nigeria, Oman, Rosja, Trynidad i Tobago oraz Wenezuela), natomiast trzy kraje mają status obserwatorów (Holandia, Kazachstan oraz Norwegia). Kontrowersje związane z możliwością rozszerzenia działalności kartelu wynikają przede wszystkim z faktu, że obecnie zrzeszone w GECF państwa odpowiadają łącznie za ok. 85% całkowitej światowej produkcji gazu ziemnego. Ponad połowa całkowitych rezerw gazu ziemnego jest w posiadaniu zaledwie trzech państw - Rosji, Kataru i Iranu. Wpływ państw GECF na ceny gazu
ziemnego może więc być niebagatelny - dużo większy niż w przypadku kartelu OPEC (kraje zrzeszone w OPEC odpowiadają "zaledwie" za 40% całkowitej światowej produkcji ropy naftowej).
O GECF zrobiło się głośniej w połowie listopada br., kiedy to w Doha miało miejsce spotkanie przedstawicieli zrzeszonych w tej organizacji krajów. Spotkanie to obfitowało w pomysły na maksymalizację zysków krajów członkowskich. Zgodzono się co do jednego - że ceny gazu na światowych rynkach są zbyt niskie. Jednak pomysły na ich wzrost już się różniły. Sekretarz Generalny GECF, Leonid Bochanowski, powiedział, że grupa nie ma zamiaru działać na zasadach OPEC, a więc ustalać limitów produkcji surowca i w ten sposób wpływać na światowe ceny gazu ziemnego. Tymczasem przedstawiciel Kataru uznał, że "godziwą" cenę gazu dałoby się ustalić, wiążąc notowania tego surowca z ceną ropy naftowej - w ten sprytny sposób o interesy członków GECF dbałby de facto OPEC. Porównania do naftowego kartelu nie boi się natomiast Iran - obecny na spotkaniu w Doha minister z tego kraju otwarcie przyznał, że GECF powinien wypracować "kompleksowy plan zarządzania rynkiem", który umożliwiałby reagowanie na
zmiany popytu poprzez odpowiednie modyfikacje po stronie podaży.
Ostatecznie listopadowe spotkanie nie przyniosło istotnych wiążących decyzji co do działań GECF. Jednak wiele wskazuje na to, że nie jest to ostatnie słowo przedstawicieli tej organizacji, która w zasadzie dopiero staje na nogi. Potencjalna siła GECF jest ogromna i już dziś stanowi zmartwienie koncernów energetycznych. Jeśli bowiem faktycznie kraje zrzeszone w tej organizacji zdecydowałyby się na kontrolę podaży, to wywołałoby to dużą presję na wzrost cen gazu ziemnego. Na razie jednak reakcja inwestorów jest stonowana - przez ostatnie dwa tygodnie notowania gazu ziemnego wzrosły symbolicznie odnotowując po drodze lokalny dołek cenowy. Obecnie cena wynosi ok. 3,60 USD za mln BTU (tzw. British Thermal Unit, 1 mln BTU = ok. 28 metrów sześciennych gazu ziemnego).
Dorota Sierakowska
Analityk DM BOŚ