Przed drugą turą kandydaci prześcigają się na propozycje mające polepszyć stan polskiej gospodarki. W rozmowie z Bankier.pl eksperci szacują koszty niektórych pomysłów.


Czołową kwestią gospodarczą pojawiającą się w programach obu kandydatów jest wiek emerytalny. Prezydent Komorowski zapowiedział, że chce wprowadzić poprawki do reformy emerytalnej, które umożliwią Polakom przechodzenie na emeryturę już po 40 latach stażu pracy. Andrzej Duda z kolei opowiada się za odkręceniem podwyższenia wieku emerytalnego.
- Kwestie emerytalne najbardziej różnicują obu kandydatów. Jeżeli chodzi o postulat obniżenia wieku emerytalnego to jego koszt dla systemu emerytalnego będzie wynosił 15-17 mld rocznie i będzie wzrastał wraz z upływem kolejnych lat – wylicza główny ekonomista Deutsche Bank Polska, Arkadiusz Krześniak.
- Wiek emerytalny to jest matematyka. Jeżeli chcemy obniżyć wiek emerytalny, to w krótkim okresie mamy tylko 3 możliwości. Albo obniżamy emerytury, które już dziś są niskie, albo zwiększamy składkę rentową, która już dziś jest wysoka alb zwiększamy dopłatę z budżetu. Innej możliwości nie ma – mówi z kolei ekonomista Marek Zuber.
- Im dłużej żyjemy, tym dłużej musimy pracować, żeby ta emerytura byłą przyzwoita. Propozycje obniżenia wieku emerytalnego są nieodpowiedzialne, bo sprawią tak naprawdę, że emerytury będą niższe , a składki do budżetu mniejsze. W skrajnym przypadku może oznaczać to zapaść finansów publicznych. Pan Andrzej Duda albo o tym nie wie albo wie, ale o tym nam nie mówi – komentuje natomiast Ryszard Petru. Gwoli ścisłości należy dodać, że ekonomista zakładający obecnie stowarzyszenie Nowoczesna.PL otwarcie wsparł kandydaturę prezydenta Komorowskiego, obok którego wystąpił na jednej z konferencji.
Prócz samej treści obietnic obu kandydatów, uwagę ekspertów przyciąga kwestia finansowania tych zapowiedzi.
- Propozycja opodatkowania aktywów bankowych może – w zależności od różnych szacunków – przynieść od 5 do 7 mld zł rocznie. To jedna trzecia lub połowa zysków sektora bankowego. W zależności od koniunktury i sytuacji gospodarczej, ten koszt będzie rozłożony na banki i na klientów – tłumaczy Krześniak.
- Na pewno lepiej zbilansowane są propozycje, które padają ze strony obecnego prezydenta. Sądzę, że kontrkandydat w przypadku próby realizacji tych propozycji będzie musiał w sposób bardzo istotny zweryfikować ich wielkość – mówi główny ekonomista DB.
- Jak dotychczas Andrzej Duda składał tak daleko idące deklaracje finansowe, że już nie pamiętam dawno, aby którykolwiek kandydat był aż tak szczodry. Szczególnie, że pieniędzy tych nie może wydać, bo to nie prezydent wydaje, tylko parlament. Jeżeli chodzi o Komorowskiego, to słabością jego kampanii może być to, że mało obiecuje. W tym kontekście jest dużo bezpieczniejszym kandydatem – stwierdził Ryszard Petru.
- W praktyce ani Andrzej Duda, jeżeli wygra, a w jesiennych wyborach wygra PiS, to nie będzie prowadził takiego totalnego rozdawnictwa jak słyszymy w kampanii. Z drugiej strony jeżeli wygra Komorowski to do wyborów jesiennych przygotuje program który wyraźnie będzie zachęcał szczególnie tych biedniejszych, a to tez będzie wiązało się z wydawaniem pieniędzy – mówi z kolei Marek Zuber.
Ekonomista dodaje, że w programie Andrzeja Dudy widać źródła finansowania propozycji – podatek od aktywów bankowych i podatek obrotowy na sklepy wielkopowierzchniowe. „Możemy się z tym zgadzać lub nie, ale zaczyna się to zazębiać. - Musimy mieć świadomość, że jeżeli te podatki zostaną nałożone, to system bankowy i sieci wielkopowierzchniowe nie podzielą się zyskiem z państwem tylko przełożą większość tego podatku na klientów – dodaje Zuber.