REKLAMA

Eksperci: Węgry wciąż chcą sprowadzać energię z Rosji. Orban był przekonany, że wojna potrwa krótko

2022-12-29 07:40
publikacja
2022-12-29 07:40

Węgry cały czas są zainteresowane sprowadzaniem energii z Rosji i w przeciwieństwie do krajów regionu nie wykonują poważnych kroków w celu uzależnienia się od rosyjskich surowców - twierdzą w rozmowie z PAP polscy i węgierscy eksperci.

Eksperci: Węgry wciąż chcą sprowadzać energię z Rosji. Orban był przekonany, że wojna potrwa krótko
Eksperci: Węgry wciąż chcą sprowadzać energię z Rosji. Orban był przekonany, że wojna potrwa krótko
/ Rada Europejska

"W sprawie fizycznych niedoborów gazu, które obecnie nękają Europę, nie widzę, aby rząd w Budapeszcie cokolwiek robił, w przeciwieństwie do takich krajów, jak Niemcy, Włochy czy inne kraje regionu" – powiedział PAP Andras Deak, węgierski ekspert ds. energii.

Podobnie uważa Andrzej Sadecki z warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW): "Nie obserwujemy węgierskich prób uniezależnienia się w energetyce, tak jak to ma miejsce w Czechach czy na Słowacji, czyli w państwach, które podobnie jak Węgry są uzależnione od rosyjskich surowców i nie mają dostępu do morza".

Chęć dalszej współpracy z Rosją podkreślił podczas corocznej konferencji prasowej w grudniu sam premier Węgier Viktor Orban, stwierdzając, że "odseparowanie Europy od rosyjskiej gospodarki nie leży w węgierskim interesie narodowym".

Według Deaka brak aktywności Węgier w sprawie dywersyfikacji dostaw gazu wynika z tego, że rząd był przekonany, iż wojna nie potrwa zbyt długo; dopiero jesienią zrozumiał, że stan ten szybko się nie zmieni. Ponadto Węgry są jedynym krajem w Unii Europejskiej, który wciąż może kupować dodatkowe partie gazu od Rosji. W tym kontekście analityk przypomina, że rząd Orbana zakontraktował kilka miesięcy temu dodatkowe 700 mln metrów sześc. surowca, nie licząc długoterminowego kontraktu z 2021 r., na podstawie którego Węgry kupują od Gazpromu 4,5 mld metrów sześc. rocznie w ramach 15-letniej umowy.

"Rząd Orbana, mimo wojny, cały czas wydaje się zainteresowany sprowadzaniem surowców z Rosji. Sprzeciwiał się unijnym sankcjom na rosyjską energetykę, chociaż to prawda, że w toku negocjacji zaakceptował pewne rozwiązania" – powiedział PAP Sadecki. "Ważniejsze dla Orbana są kwestie gospodarcze, przede wszystkim cena surowców, a w dalszej kolejności kwestie polityczne i chęć uniezależnienie się od Rosji" – dodał.

Budapeszt wykonuje jednak pewne ruchy w celu dywersyfikacji importu energii. W tym kontekście można wspomnieć o otwarciu węgiersko-słoweńskiego połączenia elektroenergetycznego czy podpisanie porozumienia o sprowadzaniu zielonej energii elektrycznej z Azerbejdżanu przez Gruzję i Rumunię z wykorzystaniem kabla idącego po dnie Morza Czarnego. Ten drugi projekt ma być jednak gotowy najwcześniej w 2026 r. Na Węgrzech dużo energii elektrycznej produkuje się z gazu, więc zwiększenie importu energii elektrycznej pozwoliłoby ograniczyć jego konsumpcję.

"Budapeszt obawia się przerw w dostawach oraz wysokich cen energii, dlatego szuka pewnych alternatywnych dostaw zarówno ropy, jak i gazu, co nie oznacza, że zamierza zrezygnować z kierunku rosyjskiego" – podkreśla Sadecki. "Coś jednak zaczęło się dziać na tym odcinku: Węgrzy rozmawiają z sąsiadami, a także z pozaeuropejskimi dostawcami, takimi jak Azerbejdżan czy Katar, sondują możliwość importu z północy dzięki połączeniu polsko-słowackiemu czy też z południa z regionu Morza Śródziemnego. Ale na tle państw regionu te wysiłki są dosyć mocno spóźnione i na razie nie dają wyraźnych efektów" – ocenia ekspert OSW.

Węgrom nie pomagają również od lat skomplikowane relacje z sąsiadami, przede wszystkim z Rumunią i Chorwacją, które są dla Węgier ważne w kontekście dywersyfikacji dostaw energii – zaznacza Sadecki.

Kluczowym projektem dla węgierskiej energetyki jest również rozbudowa elektrowni jądrowej w Paksu w centralnej części kraju, za którą odpowiada rosyjski koncern Rosatom. Chodzi o dwa nowe bloki o mocy 1200 MW każdy. Do tej pory unijne sankcje nie obejmowały sektora jądrowego, jednak według Sadeckiego i tak wprowadzają one dużo ograniczeń, które pośrednio mogą utrudnić realizację inwestycji.

"Już przed wojną miałem duże wątpliwości co do realizacji tego projektu" – mówi Deak. "W obecnej sytuacji pojawiają się np. pytania: w jaki sposób pracownicy oraz sprzęt będą docierać na Węgry?" – dodaje. Według niego rząd w Budapeszcie uważa, że rezygnacja ze współpracy z Rosją byłaby zbyt kosztowna.

"Coraz więcej mówi się też o przedłużeniu działania obecnych reaktorów elektrowni w Paksu, co odsunęłoby moment, w którym Węgry znaleźliby się w sytuacji niedoboru energii" – dodał analityk OSW.

Marcin Furdyna (PAP)

mrf/ adj/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (13)

dodaj komentarz
pstrzezek
Orban to cwaniak jak mało kto. Działa wg zasady "i Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek" Portafi lawirować na salonach UE. I jednocześnie być i po stronie UE i Rosji. Nasi rządowi geniusze przez kilka miesięcy nie wiedzieli czy go popierać czy krytykować. Do dziś mają z tym problem
fiat126p
Węgry to mniejszy kraj niż Polska. Łatwiej UE odpuszcza im różne "grzeszki".
Potrafią się asekurować, np. kupują broń od Niemiec, a nie wypada obrażać swojego klienta.
Przeznaczyli trochę pieniędzy na poszukiwania ropy i gazu (nie wiem ile można znaleźć na Węgrzech).
W elektrowni w Pacs część aparatury kontrolnej
Węgry to mniejszy kraj niż Polska. Łatwiej UE odpuszcza im różne "grzeszki".
Potrafią się asekurować, np. kupują broń od Niemiec, a nie wypada obrażać swojego klienta.
Przeznaczyli trochę pieniędzy na poszukiwania ropy i gazu (nie wiem ile można znaleźć na Węgrzech).
W elektrowni w Pacs część aparatury kontrolnej jest zachodnia a nie rosyjska, przewidzieli zwiększenie jej udziału.
samsza
Orban nie robi dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych, bo chce je z Rosji, uważał że wojna potrwa krótko, teraz już wie, że krótko nie potrwa, ale nadal chce z Rosji.
Jednocześnie Orban obawia się (i obawiał się wcześniej) przerw w produkcji prądu, więc intensywnie poszukuje nowych źródeł, dróg i kontraktów (dla surowców
Orban nie robi dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych, bo chce je z Rosji, uważał że wojna potrwa krótko, teraz już wie, że krótko nie potrwa, ale nadal chce z Rosji.
Jednocześnie Orban obawia się (i obawiał się wcześniej) przerw w produkcji prądu, więc intensywnie poszukuje nowych źródeł, dróg i kontraktów (dla surowców energetycznych), aby zapewnić prąd dla ludności.
samsza
Dobrze zrozumiałem artykuł ? (jak wyżej)
(usunięty)
(wiadomość usunięta przez moderatora)
santoriusz
Ty znasz znaczenie tego określenia, niebogo.
santoriusz
"Rząd Orbana, mimo wojny, cały czas wydaje się zainteresowany sprowadzaniem surowców z Rosji. Sprzeciwiał się unijnym sankcjom na rosyjską energetykę, chociaż to prawda, że w toku negocjacji zaakceptował pewne rozwiązania" – powiedział PAP Sadecki. "Ważniejsze dla Orbana są kwestie gospodarcze, przede wszystkim cena "Rząd Orbana, mimo wojny, cały czas wydaje się zainteresowany sprowadzaniem surowców z Rosji. Sprzeciwiał się unijnym sankcjom na rosyjską energetykę, chociaż to prawda, że w toku negocjacji zaakceptował pewne rozwiązania" – powiedział PAP Sadecki. "Ważniejsze dla Orbana są kwestie gospodarcze, przede wszystkim cena surowców, a w dalszej kolejności kwestie polityczne i chęć uniezależnienie się od Rosji" – dodał. - za głoszenie truizmów eksperci biorą kasę i to nie małą. Kto tym ludziom płaci, toć te ich rewelacje zna każdy średnio oczytany człowiek.
infinityhost
Będą mieli prąd to dobrze, cały świat będzie świadkiem tego jak się szarpią.
infinityhost
He he he to coś Węgrom "nie pykło"

Powiązane: Węgry

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki