Pismo NFZ było jednoznaczne, szczepienie dla osób spoza grupy zero dopuszczono wyłącznie w sytuacji, gdy dawki niewykorzystane dla medyków mogłyby się zmarnować – wskazał w poniedziałek szef KPRM, pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk.


Narodowy Fundusz Zdrowia informował 31 grudnia, że do 6 stycznia jest możliwe szczepienie przeciw COVID-19 osób spoza grupy zero, ale tylko w sytuacji dysponowania przez szpital wolnymi dawkami szczepionki, którymi nie uda się zaszczepić personelu szpitali np. z powodu nieobecności w pracy w czasie świąteczno-noworocznym.
"Pismo NFZ jest bardzo jednoznaczne" – stwierdził na konferencji w Warszawie Dworczyk, odpowiadając na pytania dziennikarzy. Przesądzono w nim, jak wskazał, że do 6 stycznia 2021 r. "możliwe będzie, oprócz szczepienia pracowników, także szczepienie członków ich rodzin oraz pacjentów szpitali, których stan zdrowia na to pozwoli, wykorzystując dawki, które mogłyby się zmarnować".
"Jest to absolutny wyjątek, który w praktyce wygląda tak, mówię o absolutnej większości szpitali węzłowych, w których takie sytuacje miały miejsce" – zaznaczył Dworczyk.
"Jest ktoś jest umówiony na godz. 14.00, a o godz. 12.00 czy 13.00 okazuje się, że ta osoba nie dotrze do szpitala. Jest otwarta fiolka ze szczepionkami, która trzeba wykorzystać. Jest brany pacjent, którego można zakwalifikować do szczepienia, a jeśli nie ma pacjenta, można zadzwonić po osobę z rodziny lekarza czy pielęgniarza czy pielęgniarki, która może w ciągu godziny dotrzeć do tego szpitala, gdzie obywa się szczepienie" – wyjaśniał.
Podkreślił, że "w ten sposób szczepionka ratowana jest przed utylizacją". "Mówimy o sytuacjach absolutnie wyjątkowych, nie ma to nic wspólnego z tym, co zdarzyło się na WUM-ie" – zaznaczył.
NFZ wyjaśniał pod koniec grudnia, że decyzja sprawie wykorzystywania szczepionek do 6 stycznia zapadła w odpowiedzi na apel Naczelnej Izby Lekarskiej o jak najefektywniejsze wykorzystanie szczepionek dostarczonych do szpitali w okresie świąteczno-noworocznym, gdy absencja pracowników jest zwiększona. Fundusz przypominał, że szczepionki trafiają do szpitali w partiach zawierających wielodawkowe fiolki, które muszą być użyte w krótkim czasie po ich dostarczeniu.
Szczepienia przeciw COVID-19 w Polsce rozpoczęły się 27 grudnia. W pierwszej kolejności szczepieni są m.in. pracownicy sektora ochrony zdrowia.
O zaszczepieniu informował tymczasem w ostatnich dniach m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. Zaszczepieni zostali też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn i Wiktor Zborowski, satyryk Krzysztof Materna, dyrektor programowy TVN Edward Miszczak oraz aktor i piosenkarz Michał Bajor. Pełna lista zaszczepionych ludzi ze świata kultury i polityki nie została upubliczniona.
Warszawski Uniwersytet Medyczny wyjaśniał w ostatnich dniach, że z puli dodatkowych dawek szczepionek zaszczepiono m.in. 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.
Szef Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski powiedział tymczasem, że WUM mija się z prawdą, twierdząc, że była jakaś dodatkowa pula dawek szczepionek, niezależna od etapu zerowego obejmującego personel medyczny.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zlecił Narodowemu Funduszowi Zdrowia przeprowadzenie kontroli, która ma sprawdzić, czy szczepienie przeciw COVID-19 osób spoza grupy zero odbyło się zgodnie z zasadami.
Swoją komisję powołał też Warszawski Uniwersytet Medyczny. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
ktl/ joz/
























































