Jan Kowalski marzy, aby otworzyć własną firmę, lecz nie ma na to pieniędzy. Składa więc wniosek o dotację z Unii Europejskiej na ten cel. Zostaje on pozytywnie zatwierdzony. Kowalski niezwłocznie przystępuje do realizacji swojej inwestycji we własną przyszłość. Z czasem do jego drzwi zaczynają pukać dostawcy z żądaniem uregulowania zobowiązań. Kowalski miał je pokryć z unijnych pieniędzy, których „ani widu, ani słychu”. Zły sen? Okazuje się, że to brutalna rzeczywistość.
Od początku roku do przedsiębiorców dochodziły niepokojące informacje dotyczące wypłaty unijnych dotacji. Opóźnienia w wypłacie pieniędzy, źle wypełnione wnioski, wszechobecna biurokracja - wszystko to sprawiało, że biznesmeni z niepokojem patrzyli na dalszy bieg wydarzeń. Mamy dopiero drugi miesiąc nowego roku, a już zdążyła się rozpętać dotacyjna afera.
Styczniowe absurdy
Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości miała zacząć wdrażanie projektu ”Pobudź firmę do życia”. Firmy w trudnej sytuacji gospodarczej miały otrzymać pomoc de minimis na szkolenia dla pracowników, czyli do 200 tys. euro w ciągu trzech lat. Niestety Ministerstwo Rozwoju Regionalnego nie wydało pakietu antykryzysowych rozporządzeń, pomoc została więc wstrzymana. Taki sam los spotkał tzw. Instrument Szybkiego Reagowania, który przewidywał pomoc szkoleniowo-doradczą dla 4 tys. osób z 200 firm. PARP miała na ten cel przeznaczyć 50 mln zł. Na razie nie wybrano nawet podmiotu, który miałby świadczyć usługi szkoleniowe. Decyzja może zapaść nawet za pół roku.
W sprawie opóźnień w wypłacie unijnych dotacji zabrał głos Rzecznik Praw Obywatelskich, Janusz Kochanowski. Alarmuje on, że brakuje odpowiednich aktów wykonawczych, które umożliwiłyby i uregulowały wypłatę środków unijnych. Dotyczy to szczególnie systemu wypłat grantów za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego. Jednak Minister Rozwoju Regionalnego, Elżbieta Bieńkowska uspokaja, że opóźnień nie będzie, a potrzebne akty prawne są wydane i opublikowane wypłaty ruszą od 14 stycznia. Minister wskazuje jednak inny problem.
Zgodnie z nowymi zasadami całość pomocy powinna być wypłacana z jednej instytucji, którą jest BGK. Niestety tylko kilka ministerstw podpisało do tej pory umowy z bankiem, natomiast jednostki wdrażające unijne programy regionalnie w ogóle nie planują takiej współpracy. Może to doprowadzić do tego, że dotacje będą wypłacane w transzach, co utrudni nie tylko ich rozliczenie, ale może nastręczyć kłopotów w sytuacji, gdy część środków będzie musiało zostać zwróconych.

- obniżyć z 1 mln zł do 700 tys zł. wartość finansowanej inwestycji,
- zmniejszyć wysokość dotacji z 85 proc. do 70 proc. kosztów inwestycji,
- wprowadzić zakaz składania więcej niż jednego wniosku,
- wprowadzić zakaz startu w konkursach spółek w organizacji złożonych
Szacuje się, że po zaostrzeniu warunków ubiegania się o dofinansowanie, zainteresowanie dotacjami na e-biznes w tym roku może spaść nawet o 80 proc. Unia przeznaczyła na ten cel 350 mln zł.
W połowie stycznia następna wiadomość mrozi krew w żyłach beneficjentów. Rząd podjął decyzję o zamrożeniu środków unijnych przeznaczonych na inwestycje edukacyjne. Ich wartość to 516 mln zł. Dotacji nie dostanie na razie sześć wielkich projektów edukacyjnych z programu ”Rozwój Polski Wschodniej”. Wiceminister rozwoju regionalnego Krzysztof Hetman zarzuca uczelniom niedotrzymanie harmonogramu wydatków. Uczelnie tłumaczą się złym prawem o zamówieniach publicznych.
Pod koniec stycznia media znów donoszą o opóźnieniach w wypłacie dotacji kryzysowych. Mimo że projekt wparcia dla przedsiębiorców dotkniętych skutkami kryzysu ujrzał światło dzienne na początku stycznia, do tej pory nie zajął się nim rząd. A czasu jest bardzo mało, bo kryzysowe dotacje muszą być wypłacone do końca roku. Eksperci wskazują, że jeżeli dotacje zostaną szybko uruchomione, to i tak ich wypłata nastąpi najwcześniej pod koniec roku. Nasuwa się jednak pytanie: czy firmy, które borykają się ze skutkami kryzysu, bez wsparcia państwa wygrają tę walkę, a jeżeli jakimś cudem tak się stanie, to czy nadal będą zainteresowane sięgać po specjalną pomoc w grudniu?
Lutowa kołomyja
Nadszedł kolejny miesiąc, a wraz z nim dalszy ciąg zamieszania z unijnymi grantami. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wycofuje się z wcześniejszych obietnic dotyczących zwiększenia pieniędzy na dotacje z programu Innowacyjna Gospodarka. Oznacza to, że już pod koniec kwartału PARP może ogłosić ostatni konkurs z Działania 4.4, z którego wspierane są innowacyjne inwestycje polskich małych i średnich firm. Jeżeli tak się stanie, do 2014 roku wiele firm nie będzie miała możliwości skorzystania z tego typu dotacji.
W dodatku znów pojawiają się wiadomości o opóźnieniach w wypłacie unijnych dotacji. Nadal nie ma umowy między Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości a Ministerstwem Gospodarki, bez której wypłata dotacji nie jest możliwa. Od początku roku z programu Innowacyjna Gospodarka ani jedna złotówka nie trafiła do przedsiębiorców. Zamiast tego urzędnicy przez cały styczeń negocjowali szczegółowe zapisy rzeczonej umowy.
Po interwencji mediów Zbigniew Kajdanowski z Biura Prasowego MG ogłosił, że resort gospodarki podpisał z PARP dokument, który umożliwi wypłatę dotacji. Umowa została także zawarta miedzy PARP a MSWiA, co ma umożliwić wypłatę środków na działalność e-biznesową. Zgodnie z harmonogramem wypłat BGK ma dokonać pierwszych przelewów już 17 lutego.
Nietrudno znaleźć przykłady
52408Przykładów niekompetencji urzędników i nadmiernej biurokracji, co w konsekwencji przekłada się na złe funkcjonowanie przedsiębiorstw, można znaleźć wiele. Pewien przedsiębiorca z Wielkopolski od zeszłego roku czeka na drugą transzę unijnej dotacji. Jego rachunki piętrzą się, kontrahenci przychodzą z pretensjami. Na najpilniejsze faktury wykłada prywatne środki z odnawialnego kredytu. Ostatnio usłyszał, że pieniądze powinien dostać do końca lutego.
Na unijne pieniądze czeka również przedsiębiorca z województwa opolskiego. Wniosek o dotacje w ramach programu operacyjnego (inwestycje w mikroprzedsiębiorstwach) złożył już wiosną 2008 roku. Po roku dowiedział się, że została mu ona przyznana. Procedura jej wypłaty ciągle się wlecze. Biznesmen wątpi, czy w tym tempie pieniądze otrzyma jeszcze w 2010 roku.
Swoimi doświadczeniami dzieli się także przedsiębiorca korzystający z działania 8.1 PO KL. Wniosek o płatność pośrednią złożył we wrześniu ubiegłego roku. Według biznesplanu miała ona zostać wypłacona do końca 2009 roku. W tym miesiącu dowiedział się, że jego wniosek o płatność jest właśnie sprawdzany. Pozostawię to bez komentarza.
Na problemy napotykają też bezrobotni, którzy chcą założyć własną działalność. Bezrobotna z Warszawy na początku stycznia zarejestrowała się w urzędzie. Dowiedziała się, że nie ma jeszcze nowych wytycznych w sprawie tych dotacji i będą one znane najpóźniej na początku lutego. 3 lutego pojawiła się informacja, że termin ten został przesunięty na marzec-kwiecień. Warszawianka ma związane ręce. Nie dostanie dotacji na założenie własnej firmy, bo nie ma wytycznych. Do momentu ich poznania nie może także podjąć pracy, ponieważ dotację może uzyskać jedynie osoba posiadająca status bezrobotnej.
Konsekwencje ponoszą przedsiębiorcy
Przez nadmierną biurokrację i opieszałość urzędników beneficjenci nie są pewni jutra. Firmy obawiają się, że nie będą w stanie zakończyć projektu. Warto dodać, że grono z nich jest na bardzo zaawansowanym etapie. Przedsiębiorcy zamiast cieszyć się postępem prac i realizacją kolejnych etapów projektu, myślą, kombinują i zapożyczają się. Prześladuje ich wizja utraty płynności finansowej i widmo bankructwa.
A przecież… od momentu złożenia wniosku do wypłaty środków nie powinno minąć więcej niż dwa miesiące. Tymczasem na samo rozpatrzenie wniosku przedsiębiorcy czekają nawet rok. W dodatku okazuje się, że brak umowy z resortami uniemożliwia wypłatę środków.
Redakcja nadal będzie śledziła sprawę opóźnień w wypłacie unijnych dotacji. Zapraszamy do dzielenia się z nami swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami. Na Państwa e-maile czekamy pod adresem: interwencje@twoja-firma.pl.
Barbara Sielicka
Twoja-Firma.pl