Prawdopodobieństwo trafienia głównej wygranej wynosi 1:13 983 816. A jednak co roku losy kupują miliony osób. Dla szansy powiedzenia w pracy: "A mi to lotto".


Gigantyczne kwoty potencjalnych wygranych przemawiają jednak do nas bardziej niż rachunek prawdopodobieństwa - pisze "Gazeta Wyborcza".
"Kusi koszt kuponu, wydaje się niezwykle niski w stosunku do ewentualnej wygranej" - mówi gazecie Inga Kowalewska, psycholog z Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu.
Najlepszym wabikiem na graczy jest kumulacja. "Wiele osób pierwszy raz gra właśnie w trakcie kumulacji, a takie przetarcie szlaku może sprawić, że zaczną grać częściej" - dodaje Kowalewska.
Jak kończą zwycięzcy? Badacze twierdzą - jak pisze "GW" - że 70 proc. loteryjnych szczęściarzy zaprzepaszcza swe fortuny. Przykładem może być Amerykanin Jack Whittaker, który w 2002 roku dzięki wygranej w Powerball zgarnął 315 mln dolarów. Fortunę stracił w zaledwie cztery lata. Nie ułożyło mu się też w życiu osobistym. Po wygranej rozwiódł się i popadł w alkoholizm. (PAP)
sp/