W ofercie pojawiła się srebrna moneta kolekcjonerska z Robertem Lewandowskim. Magia nazwiska najlepszego piłkarza świata nie musi jednak przełożyć się na inwestycyjny sukces.


W sierpniu trwała promocja „inwestycyjnego hitu” – chodziło o monetę "Talent – Robert Lewandowski". Ta ważąca dwie uncje srebrna moneta kolekcjonerska o nominalne 5 dolarów nowozelandzkich w przedsprzedaży oferowana była w cenie 2 099 złotych i dostępna w nakładzie wynoszącym 3 000 egzemplarzy.
Dla kolekcjonerów z grubszym portfelem przygotowano jeszcze monetę o nominale 50$ i średnicy aż 10 cm wykonanej z kilograma czystego srebra. Tu nakład jest faktycznie kolekcjonerski i wynosi 200 sztuk. Cena ofertowa również jest elitarna i została ustalona na poziomie 14 999 złotych.
Mit „bezpiecznej” inwestycji
Moneta reklamowana była jako „bezpieczna inwestycja”, choć przecież każda inwestycja wiąże się z ryzykiem utraty części bądź całości zainwestowanego kapitału. Zyski ma zapewnić ograniczony nakład, zainteresowanie ze strony kolekcjonerów oraz unikatowa wartość artystyczna. Dodatkowo w tym przypadku „gwarancję ich prawdziwości i legalności zapewnia rząd wyspy Niue. Zwierzchnikiem tej wyspy jest głowa Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej” - czytamy w reklamie.
- Warto dodać, że numizmatyka jest bardzo atrakcyjną formą inwestycji zwłaszcza w trudnych i niepewnych czasach. Współczesne monety kolekcjonerskie bite są ze złota lub srebra, a są to kruszce, które należą do najbardziej odpornych na inflację. W przypadku spowolnienia gospodarczego ich ceny z reguły rosną, a to z kolei wpływa na korzystne wyceny monet. Lokata kapitału w złoto oraz srebro jest jedną z najbezpieczniejszych również ze względu na ich dużą płynność oraz rozpoznawalność na całym świecie. Wszystko to sprawia, że inwestycja w monety to jeden z najlepszych sposobów na pomnożenie oszczędności czy zwiększenie kapitału z myślą o spokojnej emeryturze – zachwala swój produkt Mennica Gdańska.
Oferta specjalna Finax dla czytelników Bankier.pl
Finax to robodoradca, który daje Ci możliwość prostego i zautomatyzowanego inwestowania. Więcej na ten temat pisaliśmy w tekście „Finax uczy inwestowania na giełdzie".
Finax wraz z Bankier.pl przygotował promocję dla naszych Czytelników: kupon na 20 euro, którym można zasilić inwestycję! Z oferty mogą skorzystać nowi użytkownicy Finax, tj. tacy, którzy dotychczas nie dokonywali w serwisie rejestracji i nie posiadali w nim konta.
Co trzeba zrobić, aby otrzymać voucher?
- Zarejestrować się na stronie promocji www.bankier.pl/finax i zaznaczyć wymagane zgody. Potwierdzić rejestrację.
- Wypełnić ankietę i założyć konto Finax.
- Zweryfikować swoją tożsamość i wpłacić minimum 100 zł na swoje konto.
Po potwierdzeniu przez Finax wykonania ostatniej czynności poprosimy o uzupełnienie danych i wyślemy kod, którym można zasilić swoje konto na kwotę 20 euro. Z oferty można skorzystać tylko do 18 września 2022 r., a liczba kuponów jest ograniczona!
Pamiętaj, że w promocji biorą udział tylko wnioski, które zostały złożone za pośrednictwem strony www.bankier.pl/finax, po rejestracji! Jeśli będziesz chciał wypłacić środki przed upływem 3 miesięcy od założenia konta, Finax może potrącić wartość kuponu, czyli 20 euro, z salda Twojego konta.
Szczegóły znajdziesz a stronie www.bankier.pl/finax
Dodatkowe korzyści przy założeniu konta Finax dla dziecka: nowi małoletni klienci, którzy otworzą rachunek w Finax do 31.12.2022 r., z chwilą otwarcia rachunku otrzymają zniżkę na zniżkę na pierwszy otwarty portfel (01). Dzięki niej środki na rachunku do kwoty 1 380 EUR (~6 000 PLN) zwolnione będą z opłaty za zarządzanie przez 365 dni od dnia otwarcia rachunku, dodatkowo nie zapłacą też aż do ukończenia 18 roku życia za księgowanie wpłat do kwoty łącznie 1380 EUR.
Inwestowanie wiąże się z ryzykiem.
Kto zarabia na numizmatyce?
Nikt nie zna przyszłości i nie można wykluczyć, że srebrna 5-dolarówka z wizerunkiem „Lewego” faktycznie okaże się świetną inwestycją. Tego nikt nie wie i raczej nie bardzo jest w stanie to przewidzieć. Jednakże przed zakupem warto wziąć poprawkę na kilka faktów, o których mowa jest jakby trochę mniej.
Po pierwsze dwie uncje srebra w momencie pisania tego tekstu były warte ok. 35,32 dolarów amerykańskich (przy kursie kontraktów na srebro rzędu 17,66 USD/oz), czyli w przeliczeniu jakieś 166 złotych przy obecnym kursie dolara do złotego (4,70 zł). Zatem wartość samego srebra stanowi zaledwie 7,9% ceny monety. Doliczając do tego koszty jej wybicia (dajmy na to 60 USD), dorzućmy do tego jakieś koszty transportu i marżę dilera (a niech mają te 10%) oraz 23% VAT-u to otrzymamy 580 zł. Cała reszta ceny – czyli ok. 1 519 zł – jest odzwierciedleniem oczekiwanej wartości kolekcjonerskiej. Nie potrafię ocenić, czy to dużo, czy mało jak na monetę o całkiem sporym nakładzie (3000 egz.). Wiem natomiast, że nie jest to forma inwestowania w srebro, lecz spekulacja opierająca się o wzrost wartości kolekcjonerskiej. Nie ma w tym nic złego, ale warto mieć świadomość, na czym właściwie chcemy zarobić.
Po drugie wartość nominalna oferowanej monety (5 dolarów nowozelandzkich) nie odgrywa tu żadnej roli, ponieważ 1 NZD po bieżącym kursie warty jest ok. 2,87 zł. Zatem za 5 dolarów nowozelandzkich możemy otrzymać co najwyżej… 14,35 zł.
Po trzecie to, że „gwarancję ich prawdziwości i legalności zapewnia rząd wyspy Niue”, brzmi nieco humorystycznie. Niewielka Niue (260 km2) jest terytorium stowarzyszonym Nowej Zelandii i liczy sobie ok. 1600 mieszkańców (stan z 2017 r.), a rząd składa się z 4 osób z premierem na czele. Podobną liczbę mieszkańców w Polsce liczy sobie np. podtarnowski Zakliczyn. Tyle że o Zakliczynie słyszało pewnie niewielu kolekcjonerów, natomiast monety sygnowane przez Niue są dość popularnym elementem krajobrazu wszelkiej maści masowo wypuszczanych „numizmatów”. Na eBayu można obecnie znaleźć niemal 4,5 tysiąca ofert monet tego wyspiarskiego terytorium.
Reasumując, inwestowanie w monety kolekcjonerskie potrafi przynosić ponadprzeciętne stopy zwrotu. Trzeba jednak wiedzieć, co dokładnie się kupuje, na czym chce się zarobić oraz potrafić oszacować potencjalną wartość kolekcjonerską nabywanej monety oraz skalę podejmowanego ryzyka. „Gwarancją” sukcesu jest tu znalezienie kogoś, kto będzie gotowy zapłacić za naszą monetę więcej, niż my zapłaciliśmy za nią dilerowi.
























































