Od kilku dni w mediach społecznościowych mamy do czynienia z
rozkwitem stron pod wspólnym hasłem „Czarna lista pracodawców”. Dzięki akcji użytkownicy Facebooka mają
możliwość zdobycia informacji o niemal wszystkich nieuczciwych pracodawcach, z
którymi zetknęli się mieszkańcy polskich miast. Ale to, co jednym pomoże, innym może zaszkodzić.


Jednym z pierwszych profili z serii „Czarna lista pracodawców” na Facebooku była „Czarna lista pracodawców z Warszawy i okolic”. Aktualnie ponad 18 tysięcy użytkowników „lubi” stronę. Wszystko wskazuje na to, że jej popularność jeszcze wzrośnie.

Równie dużym zainteresowaniem cieszy się profil o nieuczciwych pracodawcach z Krakowa. „Czarna lista pracodawców z Krakowa i okolic” ma ponad 16 tysiące polubień. Zaraz za krakowskim profilem jest poznański. Informację o niezgodnych z prawem praktykach pracodawców ze stolicy Wielkopolski śledzi prawie 13,5 tysiąca użytkowników.
Miasta pełne nieuczciwych pracodawców
W przypadku większości profilów „Czarna lista pracodawców” zasady są podobne. Administratorzy stron zbierają informację od rozgoryczonych użytkowników Facebooka, którzy doświadczyli przykrych sytuacji w pracy bądź w relacjach z pracodawcami. Anonimowo wylewają żal, często szkalując opinię o swoich pracodawcach.
- Totalna żenada. Każda dziewczyna zatrudniona na recepcji dorobiła się wrzodów. Nie ma mowy o przerwie, zapieprz, a do tego marna kasa. Pani kierownik wyżywa się psychicznie na pracownikach – opisuje warunki zatrudnienia jedna z pracownic podwarszawskiej przychodni.
Kontrowersyjna lista
Wpisów w podobnym tonie są tysiące, a administratorzy profili nie nadążają z ich publikacją. Każdy opatrzony jest nazwą firmy, której wpis dotyczy. Tym sposobem użytkownicy Facebooka mają możliwość przeczytania o nieuczciwych praktykach w jednym z wrocławskich lokali popularnej sieci lodziarni czy warszawskiej galerii sztuki.
Popularność takich akcji budzi wiele kontrowersji wśród pracodawców. W sieci pojawiło się wiele komunikatów sprzeciwiających się opublikowanym wpisom. Wiarygodność wpisów nie jest weryfikowana, a administratorzy wyraźnie zaznaczają, że nie ponoszą odpowiedzialności za publikowane wpisy.
Popularną akcją zainteresowała się już Państwowa Inspekcja Pracy. Zdaniem jej pracowników jest to dowód na skalę problemu, dotyczącego strachu przed złożeniem formalnej skargi na pracodawców.