Likwidacja polityki jednego dziecka spowodowała jedynie chwilowy wzrost liczby urodzeń w Chinach. W ubiegłym roku za Murem urodziło się już najmniej dzieci od 1961 r., a współczynnik urodzeń był najniższy w historii Chińskiej Republiki Ludowej.


W 2018 r. w Państwie Środka przyszło na świat 15,23 mln dzieci, o ok. 2 mln mniej niż rok wcześniej - poinformował tamtejszy urząd statystyczny. Liczba urodzeń była najniższa od 1961 r., czyli czasów "wielkiego skoku".


Tymczasem współczynnik dzietności, czyli liczba urodzeń na 1000 mieszkańców, spadł do najniższego poziomu od 1949 r., czyli utworzenia Chińskiej Republiki Ludowej. W 2018 r. spadł do zaledwie 10,94 wobec 12,43 przed rokiem.


Ubiegły rok był drugim rokiem spadku obu wskaźników z rzędu po ich wyraźnym odbiciu w 2016 r., gdy władze oficjalnie zerwały z prowadzoną od końca lat 70. "polityką jednego dziecka". Za Murem zadziałał więc mechanizm, który znamy również nad Wisłą - zmiana polityki państwa na krótko wspiera liczbę urodzeń. Prawdopodobnie decyzja polityczna skłania ludzi do:
- ponownego rozważania chęci posiadania kolejnego potomka - w przypadku tych, którzy wcześniej nie mieli zgody władz lub wstrzymywali się z decyzją z powodów finansowych;
- przyspieszenia decyzji o kolejnym dziecku, na fali rozluźnienia regulacji czy przyznania świadczeń.
Jednak wpływ tych zmian szybko wygasa i trend nie zostaje odwrócony.
Istotne znaczenie mają kwestie czysto demograficzne - w Państwie Środka w wieku rozrodczym znajduje się już głównie pokolenie jedynaków, więc ich liczba jest stosunkowo niewielka, a co za tym idzie łączne możliwości rozrodcze całego społeczeństwa. Ponadto, polityka "jednego dziecka" wypaczyła również strukturę społeczeństwa i proporcja między liczbą kobiet i mężczyzn jest wyraźnie zachwiana w stronę przewagi tych drugich.
Poza tym samo zastąpienie polityki "jednego dziecka" polityką "dwójki dzieci" nie rozwiązało fundamentalnego problemu rodziców za Murem - bardzo wysokich kosztów utrzymania i wykształcenia dziecka, m.in. edukacji czy opieki zdrowotnej, które w dużej mierze muszą być pokrywane ze środków prywatnych. Tymczasem na barkach pracujących Chińczyków jest często jeszcze utrzymanie dziadków i rodziców, ponieważ w Chinach nie występuje rozwinięty system zabezpieczenia społecznego. Wraz ze wzrostem zamożności i otwarciem na wpływ Zachodu zmieniają się także wzorce kulturowe za Murem, co sprawia, że młodzi mieszkańcy wielkich metropolii nie potrzebują czy nawet nie chcą mieć już tylu dzieci co choćby ich rodzice.
Państwo Środka pozostało prawdopodobnie najludniejszym krajem świata. Liczba ludności zwiększyła się o 5,3 mln osób, do 1,395 mld. Wzrost na poziomie 0,38 proc. był najniższy od 1962 r., gdy klęska głodu spowodowana przez politykę Mao pochłonęła życie milionów ludzi. Eksperci szacują, że populacja Chin zacznie się kurczyć już w najbliższej dekadzie. Zdaniem Yi Fuxiana, od dawna kwestionującego oficjalne wyliczenia, liczba ludności Państwa Środka spadła już w 2018 r.
Maciej Kalwasiński