Emerytury bywają różne. Jedni mają więcej, inni mniej. Były prezydent Polski Bronisław Komorowski w rozmowie z „Faktem” mówi wprost: w porównaniu do innych państw prezydenckie emerytury są wyjątkowo niskie i musi dorabiać.


Zgodnie z obecnymi przepisami emerytura prezydencka to 75 procent kwoty wynagrodzenia zasadniczego głowy państwa. Oznacza to, że byli prezydenci mogą liczyć na emeryturę w wysokości nieco ponad 13 tys. zł brutto, co daje ok. 11 tys. zł na rękę.
Byłym głowom państwa przysługuje także szereg przywilejów:
- środki finansowe na utrzymanie biura (około 12 tysięcy miesięcznie),
- dożywotnia ochrona na terytorium Polski,
- dożywotnia opieka zdrowotna dla siebie oraz najbliższej rodziny,
- prawo do korzystania z limuzyny Służby Ochrony Państwa (dawnego Biura Ochrony Rządu).
Bronisław Komorowski w rozmowie z „Faktem” stwierdził, że w porównaniu do innych państw prezydenckie emerytury są wyjątkowo niskie. - Zdecydowanie lądujemy gdzieś na samym końcu - mówi.
„Tak że jeśli się porówna wysokość emerytur byłych prezydentów z niektórymi emeryturami, chociażby z sędziowskimi, prokuraturowskimi, generalskimi czy w spółkach Skarbu Państwa, to nie robi to najlepszego wrażenia, więc wszyscy dorabiamy. Póki możemy, pracujemy” - wyznaje Komorowski.
Były prezydent przyznał też, że choć do pieniędzy nie przywiązuje największej wagi, to jednak sobie dorabia. „Ja jeżdżę za granicę i często występuję na jakichś konferencjach, zamawiają moją obecność różne fundacje, również w Polsce. Ja jestem jednak człowiekiem z natury oszczędnym. W życiu mi się nie przelewało, bo wychowywałem z żoną pięcioro dzieci, więc my nauczyliśmy się żyć oszczędnie” - mówił.
Wykładów udzielają także pozostali byli prezydenci: Lech Wałęsa oraz Aleksander Kwaśniewski. Nieoficjalnie mówi się, że w przypadku byłego szefa NSZZ „Solidarność” stawki sięgały nawet 100 tys. dolarów za jeden wykład.
Oprac. JM