Uczelnie zostały zmuszone do zamknięcia niektórych kierunków studiów dziennych z uwagi na brak chętnych – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Na liście znalazły się nie tylko mniej przyszłościowe dziedziny nauki, ale również takie, po których na absolwentów czeka praca.


Agresja Rosji wobec Ukrainy znalazła swoje odzwierciedlenie również w wybieranych studiach przez absolwentów szkół średnich. Jak informuje „DGP”, poszczególne uczelnie nie otworzyły kierunków takich jak: filologia rosyjska na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach czy rosjoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Powodem takich decyzji był brak osiągnięcia minimalnego progu zainteresowanych. Jednak podobny los podzieliły nie tylko dziedziny, które mogą wydawać się mniej popularne lub nieperspektywiczne, jak chociażby bibliotekoznawstwo.
Przed koniecznością podjęcia decyzji o niepowołaniu danego kierunku stanęły również Uniwersytet Śląski w Katowicach w przypadku filologii germańskiej, Uniwersytet w Białymstoku nie otworzył studiów z informatyki i ekonometrii oraz jakości i bezpieczeństwa środowiska, natomiast UJK w Kielcach nie znalazł chętnych na studiowanie ochrony środowiska. Eksperci z poszczególnych uczelni uważają, że za decyzjami kandydatów stoją często emocje oraz moda, a nie kalkulacja, czy wybrane studia pokrywają się z zainteresowanymi lub dadzą po ich ukończeniu pracę.
W przypadku kierunków filologicznych uczących mniej popularnych języków absolwenci mają możliwość pracy np. w zagranicznych firmach, w których wymagany jest nie tylko język angielski, ale też drugi język. Natomiast studia z dziedziny ochrony środowiska mogą dać wiele możliwości zatrudnienia, ponieważ branża odnawialnych źródeł energii jest jedną z szybciej rozwijających się.
Jednocześnie zdaniem ekspertów poziom doradztwa zawodowego w szkołach średnich jest na niskim poziomie. Do tego dochodzi presja ze strony rodziców, którzy doradzają swoim dzieciom wybranie medycyny, prawa lub psychologii.
Uczelnie zauważyły również mniejsze zainteresowanie na podjęcie studiów magisterskich lub studiów niestacjonarnych. W tych przypadkach również mowa o braku odpowiedniej liczby chętnych. Takie kierunki nie zostały powołane, ponieważ liczba studentów nie równoważyłaby kosztów ponoszonych przez uczelnie.
Warto przeczytać:
Alan Bartman