W centrum Mińska protestowali indywidualni przedsiębiorcy. Domagali się cofnięcia dekretu prezydenta Aleksandra Łukaszenki, który nakazuje posiadanie certyfikatów na importowane towary, potwierdzające ich jakość i legalność nabycia.


Na demonstrację przyszło około tysiąca białoruskich biznesmenów. Twierdzili, że handel na bazarach i w butikach przestał się opłacać. "Jeśli przedsiębiorca ma 100 towarów i na każdy musi wyrobić certyfikat, to nikomu to się nie opłaci" - mówił jeden z uczestników akcji protestacyjnej.
Dekret dotyczy na przykład towarów importowanych z Chin, które białoruscy przedsiębiorcy nabywają hurtowo na bazarach w Moskwie. Rosyjscy handlarze z reguły nie wydają certyfikatów lub je fałszują.
Na wiecu przedsiębiorców pojawili się również przedstawiciele białoruskiej opozycji, którzy apelowali do władz o zmianę politykę gospodarczej.
Demonstracja odbywała się bez zgody władz stolicy. Mimo to służby porządkowe nie interweniowały.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Włodzimierz Pac/Mińsk/em/dabr