Atal spodziewa się, że w całym 2022 r. sprzeda ok. 2 tys. mieszkań - poinformowali przedstawiciele spółki podczas piątkowej wideokonferencji. Na początku roku deweloper oczekiwał sprzedaży na poziomie ok. 2,5 tys. Sprzedażowo czwarty kwartał może być lepszy niż trzeci.


"Zgłaszaliśmy po wybuchu wojny, na koniec pierwszego kwartału, że nasza szacowana sprzedaż (...) wyniesie ok. 2,5 tys. To był komunikat z kwietnia (...). W tej chwili nasze szacunki wynoszą bliżej 2 tys." - powiedział prezes Zbigniew Juroszek.
"Najgorszy okres sprzedaży to lipiec-sierpień, we wrześniu widzimy lekką poprawę, więc spodziewamy się, że ostatni kwartał ilościowo może być lepszy niż trzeci kwartał. Ale w granicach 2 tys. to jest poziom, jaki dzisiaj szacujemy" - dodał.
W pierwszym półroczu 2022 r. Atal sprzedał 1.340 mieszkań. W lipcu sprzedaż wyniosła 117 lokali, a w sierpniu 130 lokali.
"Wrzesień - sytuacja jest trochę lepsza niż lipiec-sierpień, co nie znaczy, że główny problem się rozwiązał, czyli dostęp kredytów hipotecznych i ceny kredytów. Na to nie mamy wpływu" - powiedział Juroszek.
Dodał, że sprzedaż w przyszłym roku będzie zależna od dwóch czynników - czy będzie program wsparcia rządu dotyczący oprocentowania kredytów hipotecznych oraz czy szybciej niż się obecnie zakłada dojdzie do polepszenia oferty kredytów.
Prezes poinformował, że obecnie priorytetem Atalu jest kończenie rozpoczętych budów, a w następnej kolejności kontynuacja etapów już istniejących osiedli.
"Na końcu jest selektywne podejście do nowo rozpoczynanych (inwestycji - PAP). Wszystko zależy od bieżącej sytuacji i naszych możliwości finansowych" - dodał.
Juroszek pytany o przewidywania dotyczące cen mieszkań na rynku pierwotnym poinformował, że nie zakłada, że ulegną one znaczącym zmianom.
"Na poszczególnych projektach, które miały wyjściowo za wysoką cenę mogą nastąpić korekty cen w dół, ale te projekty, które zostały wybudowane na realnym koszcie zakupu, marży i wykonawstwa pewnie będą stabilne (...). Mogą być projekty pojedynczne, gdzie ceny mogą spaść, ale też nie będą to pewnie duże spadki, bo sytuacja firm nie jest na tyle zła, by były zmuszane do dużej korekty, a cały czas trwa inflacja, więc raczej firmy będą starały się moim zdaniem przeczekać, by po jakimś czasie sprzedać w cenach, w których zamierzali" - ocenił prezes.
Jak wskazał, jednym z nielicznych plusów obecnej sytuacji rynkowej jest dobra dostępność wykonawców. (PAP Biznes)
doa/ osz/