Przed weekendem pracownicy KFC, Pizza Hut oraz Carl's Jr wyszli z pracy wcześniej i nie wrócili już na swoje stanowiska. Chcieli w ten sposób protestować przeciwko niskim płacom, brakom personelu i nadużywania umów na niepełny wymiar.


Jak podaje Newshub, związki zawodowe chcą, aby właściciel restauracji odpowiedział za niskie wynagrodzenia czy niewystarczającą liczbę pracowników na zmianach.
- Otrzymujemy codzienne raporty od zestresowanych pracowników, którzy nie są w stanie robić przerw, radzić sobie ze zdenerwowanymi klientami i nie są w stanie zapewnić, że sklepy są czyste i przestrzegane są odpowiednie procedury przygotowywania posiłków - powiedział Gerarg Hehir ze związku zawodowego.
Restaurant Brands, jak podają zagraniczne media, ma również rzekomo skrócić płatne przerwy członków związku z 15 minut do 10, co jest absolutnym minimum wynikającym z przepisów. Związki oskarżają również firmę o skrócenie czasu pracy wykwalifikowanych i doświadczonych pracowników.
Za akcją strajkową opowiedziało się 88 proc. pracowników należących do związku zawodowego. Restaurant Brands podał, że oferuje średnio 5,7 procentowy wzrost płac, ale związki wymagały 7 procent. Firma broni się, że to ona po raz pierwszy zlikwidowała kontrakty zero-godzinne, a wzrost wynagrodzeń, jaki wprowadziła, jest kompromisem, dzięki któremu nie podniesiono cen klientom.
WS