REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

100 konkretów na 100 dni rządu. Opinie polskich i europejskich analityków

2024-03-20 06:51, akt.2024-03-20 07:25
publikacja
2024-03-20 06:51
aktualizacja
2024-03-20 07:25

Co zdaniem ekspertów jest największym sukcesem, a co największą porażką 100 dni rządów Donalda Tuska? Jak idzie sprzątanie po "polskim nie-ładzie"? Czy rozczarowuje bardziej brak rewolucji w składce zdrowotnej czy moze odroczone podwyższenie kwoty wolnej od podatku? Na pewno Polska na nowo może sobie poukładać stosunki z sąsiadami i UE. Czy zmierza w dobrym kierunku?

100 konkretów na 100 dni rządu. Opinie polskich i europejskich analityków
100 konkretów na 100 dni rządu. Opinie polskich i europejskich analityków
fot. Adam Chelstowski / / FORUM

Ekspert wymienia największe sukcesy rządu Tuska 

„W obszarze finansów rzeczywiście pozytywne jest to, że Polska była bardzo aktywnym graczem w kwestii unijnych regulacji fiskalnych, jako że obecnie trwa reforma unijnych ram fiskalnych. Polska była pomysłodawcą i stronnikiem rozwiązania, aby wydatki militarne były inaczej traktowane przy ocenie poziomu deficytu. I jest konkluzja – chwalił się nią minister finansów Andrzej Domański – że wydatki na obronność rzeczywiście w pewnym zakresie będą traktowane inaczej przy procedurze nadmiernego deficytu. Wprawdzie nie uratują nas przed tą procedurą, ale przyjęcie tych zasad jest sukcesem” – powiedział PAP adiunkt w Szkole Głównej Handlowej, prezes Instytutu Finansów Publicznych Sławomir Dudek.

Dodał, że za sukces należy uznać także brak problemów przy finansowaniu potrzeb pożyczkowych. Według ustawy budżetowej w tym roku potrzeby pożyczkowe brutto państwa wynoszą prawie 450 mld zł.

„Mamy duży kredyt zaufania u inwestorów, ludzie związani z rynkiem mówią nawet o modzie na Polskę. I choć na pewno inwestorzy czekają na strategię i dalsze działania, to dobrze, że udaje się wykorzystywać tę dobrą opinię, jaka panuje obecnie wokół Polski. Choć do sfinansowania pozostają jeszcze ogromne kwoty” – powiedział ekonomista. „No i oczywiście sukcesem jest Krajowy Plan Odbudowy. Wprawdzie te środki nie załatwią problemów budżetowych, ale na pewno przyniosą ulgę, będą środki na inwestycje, także dla samorządów” – zauważył.

W jego ocenie rząd mógłby przyspieszyć prace nad uporządkowaniem finansów publicznych. Zdaniem Sławomira Dudka, kluczowa w tej dziedzinie będzie zapowiadana przez KO m.in. w 100 konkretach na 100 dni „Biała księga finansów publicznych”.

„Rząd zapowiadał przywrócenie przejrzystości finansów publicznych, włączenie funduszy pozabudżetowych, dokonanie przeglądu agencji – ale te działania muszą się wpisywać w cykl dokumentów strategicznych, dlatego czekam na białą księgę. Według mnie to się dzieje za wolno. W wymiarze sprawiedliwości widzimy dużą ofensywę, tymczasem w finansach publicznych pewne rzeczy moglibyśmy osiągać szybciej. Chodzi o takie działania, które nie wymagają zmian w wydatkach a jedynie porządkują system finansów publicznych. Tymczasem tutaj nie ma żadnych konkretów, nic nie widzieliśmy” – stwierdził Dudek.

Zaznaczył, że obecnie nie są znane plany rządu. Wskazał, że budżet państwa na 2024 r., co prawda zmodyfikowany przez obecny gabinet, jest w „95 proc. budżetem rządu Mateusza Morawieckiego”, choć włączono do niego niektóre zapowiedzi wyborcze, jak na przykład podwyżkę wynagrodzeń.

„Ten budżet dla mnie ekonomicznie nie jest najlepszy, jest bardzo duży deficyt, ogromne potrzeby pożyczkowe, ogromne wyzwania. Nie ma w nim odpowiedzi, co się zdarzy z finansami publicznymi w średnim terminie. Nie wiemy, jaka będzie strategia fiskalna rządu, jak to wszystko będzie poukładane. Tak naprawdę pierwszym rzeczywiście strategicznym dokumentem rządu, będzie przygotowywana na potrzeby Unii Europejskiej Aktualizacja Planu Konwergencji. Tam nowy rząd będzie mógł pokazać, jakie planuje dochody, jakie wydatki, jaki dług, jakie będą wydatki zbrojeniowe. Tam będziemy mogli zobaczyć, jaka jest przestrzeń na realizację obietnic i jakich wyzwań rząd się spodziewa” – powiedział Dudek.

W jego ocenie wśród wyzwań, z jakimi będzie musiał sobie poradzić obecny rząd, jest procedura nadmiernego deficytu. Wskazał, że Polska zostanie nią objęta w maju, co będzie wynikać ze stanu finansów publicznych, „odziedziczonych po poprzednim rządzie, włącznie z wysokim deficytem zbliżonym do 6 proc. PKB”.

„Uważam, że maj będzie kluczowy. Wtedy poznamy aktualizację programu konwergencji, poza tym w związku z procedurą nadmiernego deficytu Komisja Europejska wyda pewne zalecenia, do których trzeba będzie się dostosować” – powiedział ekonomista.

„Tymczasem pojawiają się mniejsze czy większe "michałki", a więc propozycje, których realizacja jest na razie na etapie testowania politycznego, bez konkretów na temat tego, jakie wygenerują koszty. Mam na myśli wakacje od ZUS dla przedsiębiorców, obniżenie VAT dla branży beauty, wreszcie kwestia zmian w obecnie obowiązujących regułach dotyczących składki zdrowotnej. Z drugiej strony mamy powrót do stawki 5-proc. VAT w przypadku żywności, co było w pierwotnym budżecie Morawieckiego zaplanowane od początku roku” – dodał.

Zdaniem Dudka realizacja tych działań może być utrudniona nie tylko z powodu procedury nadmiernego deficytu, ale przede wszystkim ze względu na stan finansów publicznych. Przedstawiciel SGH przypomniał, że jeszcze w pierwotnym przedłożeniu budżetu na 2024 r., opracowanym przez rząd Morawieckiego, zostały zapisane duże cięcia wydatków w kolejnych latach.

„Rząd Morawieckiego na kilka dni przed wyborami pokazał Strategię zarządzania długiem publicznym, czyli strategię, do której niewiele osób zagląda. I w tej strategii pokazał ścieżkę dla długu publicznego do 2028 r. Zaplanowano, że co roku musi dojść do dostosowania fiskalnego rzędu 1 proc. PKB, czyli po 40 mld zł rocznie. A więc włożyli do budżetu na rok 2024 róże rzeczy; transfery, środki dla samorządów, wydatki militarne, a na lata kolejne, w spadku kolejnemu rządowi, założyli między wierszami dostosowanie, czyli cięcia lub wzrost podatków, tak aby dług nie przekroczył 60 proc. PKB” – stwierdził prezes IFP.

Podkreślił, że to utrudnia rządowi wprowadzenie zmian, które zostały zapowiedziane w trakcie kampanii wyborczej.

„W kolejnych latach ocieramy się o granicę 60 proc. PKB w przypadku długu, wchodzimy w procedurę nadmiernego deficytu, no i jeszcze jest reguła wydatkowa, która mówi, że jeśli chce się obniżyć podatki, należy też obciąć wydatki. To wymaga konsolidacji fiskalnej i wygląda na to, że rząd zdaje sobie z tego sprawę. Wystarczy zobaczyć, co się stało ze składką zdrowotną – niedawno wiceminister zdrowia powiedział, że nie ma możliwości powrotu do zasad opłacania składki zdrowotnej przez przedsiębiorców sprzed Polskiego Ładu. To jest sygnał, że dotykamy sufitu. Taki powrót do zryczałtowanej składki zdrowotnej kosztowałby 10-11 mld zł. W tej sytuacji łatwo sobie wyobrazić, co będzie z podwyżką kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł, skoro ta zmiana kosztuje 4 czy 5 razy więcej” – stwierdził Sławomir Dudek.

Ekspert o dyżym rozczarowaniu po 100 dniach rządu

„Rzeczy, które były zapowiadane w programach wyborczych tak naprawdę dotyczyły niewielkich korekt, które powinny być realizowane w ciągu pierwszych 100 dni. Tymczasem nie mamy jeszcze projektów, nie ma konsultacji, jest tutaj duże opóźnienie” – powiedział PAP.

Ocenił, że większość propozycji zmian w podatkach, jakie pojawiały się w trakcie kampanii wyborczej, miała „charakter punktowy” i ich wprowadzenie nie wiązałoby się z zasadniczymi zmianami w systemie podatkowym.

„Przykładem może być kasowy PIT (chodzi o rozliczenie podatku przed przedsiębiorcę w chwili, kiedy dostaje on zapłatę za towar czy usługę, a nie fakturę – PAP), który został zaakceptowany już przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. To rozwiązanie, z którego skorzysta tylko część podatników, bo nie będzie ono opłacalne dla tych przedsiębiorców, których kontrahenci nie będą chcieli zaakceptować tego trybu rozliczenia. Podobnie jest w przypadku podatku od zysków kapitałowych, czyli tzw. podatku Belki. Proponowane zmiany dotyczą drobnych korekt, są zdecydowanie mniejsze od zapowiadanych, bo przy wyliczaniu kwoty wolnej będzie stosowany wzór, który ograniczy tę ulgę” – powiedział Adam Mariański.

W jego ocenie największym rozczarowaniem jest fakt, że rząd nie zdecydował się na szybkie zmiany w sposobie wyliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Według Mariańskiego tutaj konieczna jest szybka interwencja ustawodawcza.

„Największy problem dotyczy kwestii posprzątania po +polskim nieładzie+. Sprawa nie dotyczy wyłącznie podatku zdrowotnego, czyli składki zdrowotnej, tutaj jest znacznie więcej problemów. Przedsiębiorcy i księgowi mają niesamowite problemy z rozliczeniem składek z ZUS. To powinno być natychmiast poprawione, a przynajmniej konieczne jest znaczne zredukowanie niesprawiedliwych rozliczeń. Zmiany korzystne dla podatników można wprowadzać w ciągu roku, tymczasem tutaj nic się nie dzieje” – stwierdził ekspert.

Według niego konieczne są systemowe zmiany podatkowe, zarówno w zakresie samych ustaw podatkowych, jak i regulacji związanych z ich poborem.

„Moim zdaniem rząd powinien już rozpocząć prace nad reformą systemu podatków dochodowych, bo zapowiadane zmiany to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Przedsiębiorcy oczekują systemowych rozwiązań w kwestii podatków, tymczasem nie widać propozycji uchwalenia nowej Ordynacji podatkowej, która jest oczekiwana od lat, nie ma nic o nowym podatku od nieruchomości, jest tylko propozycja nowej definicji budowli, co wynika z wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Nie ma reformy, która przywróciłaby sprawiedliwy system podatkowy i sprawne państwo” – stwierdził profesor Mariański.

Dodał, że realizacja innej zapowiedzi wyborczej – czyli podniesienia kwoty wolnej od podatku do 60 proc. – byłaby możliwa do zrealizowania w trakcie roku. Ocenił jednak, że ewentualne jej wprowadzenie wymagałoby zasadniczych zmian w systemie finansowania samorządów.

„Skutki podniesienia kwoty wolnej do 60 tys. zł byłyby dramatyczne nie tylko dla budżetu, ale przede wszystkim dla słabych finansowo samorządów terytorialnych. Ponad 50 proc. wpływów z PIT trafia do budżetu samorządów. Już poprzednia zmiana dotycząca kwoty wolnej bardzo mocno uderzyła w finanse samorządów, a podwyższenie jej obecnie położyłoby pod względem finansowym większość gmin w Polsce. Gminy miejskie znalazłyby się na granicy niewypłacalności, to byłby dramat. Nie można wprowadzić podwyżki kwoty wolnej bez reformy finansowania samorządów” – stwierdził ekspert.

O tym, że ruszają prace nad reformą finansowania samorządów, mówił kilkakrotnie minister finansów Andrzej Domański. W ocenie Adama Mariańskiego jest jednak bardzo mało czasu, aby taką reformę przeprowadzić w sposób, który umożliwiałby zwiększenie kwoty wolnej od przyszłego roku.

„Zaraz zaczyna się projektowanie budżetów samorządów, które są uchwalane jesienią. To oznacza, że jest dramatycznie mało czasu na tę reformę. Jednak trzeba pamiętać, że ta zmiana oznaczałaby, że w systemie finansów publicznych – czyli w budżetach państwa i samorządów – zabrakłoby 40 mld zł” – powiedział ekspert.

Mariański zwrócił uwagę na zapowiedź wyborczą, zawartą w 100 konkretach, dotyczącą ograniczenia długości kontroli skarbowych w małych firmach.

„Od wielu lat walczymy o ograniczenie długości kontroli, ale system – czyli KAS – sobie z tym radzi. Chodzi o to, że ograniczenia dotyczą kontroli, a nie czynności w ramach postępowań prowadzonych przez urzędy skarbowe czy urzędy celno-skarbowe. Polega to na tym, że urzędnicy skarbowi nie wszczynają kontroli, tylko wszystko starają się wyjaśnić w ramach np. czynności sprawdzających, choć przy tym łamią prawo, bo nie mogą wzywać do przedstawiania dokumentów itd. Generalnie więc obietnica ograniczenia kontroli jest chwytem propagandowym, bo KAS sobie z tym radzi już od dekad” – stwierdził.

Profesor zwrócił także uwagę na decyzję ministra finansów Andrzeja Domańskiego o wstrzymaniu wejścia w życie przepisów o obowiązkowym Krajowym Systemie e-Faktur. Szef resortu finansów zapowiedział, że ze względu na nieprzygotowanie systemu nie stanie się on obowiązkowy w tym roku.

„Decyzja o zawieszeniu wprowadzeniu Krajowego Systemu e-Faktur jest związana z zaniedbaniami po stronie MF przy nadzorze nad tą inwestycją. Ale tutaj także nie wiadomo, kiedy to rozwiązanie wejdzie. Tymczasem wiele firm zainwestowało w nowe systemy i przygotowanie się do systemu, poniosło koszty z tym związane” – stwierdził Adam Mariański.

Rząd przyjął już projekt ustawy o tzw. wakazjach składkowych, który umożliwi mikroprzedsiębiorcom raz w roku, przez miesiąc, wzięcie urlopu od opłacania składki na ubezpieczenie społeczne. "Wakacje" będą dotyczyć przedsiębiorców zatrudniających do 9 osób, a urlop od składek na ZUS nie obejmie składki zdrowotnej.

Co z podwyżką  kwoty wolnej do 60 tys. zł? Nie teraz. A jak wygląda sprawa innych obietnic podatkowych?

„Nie rezygnujemy z projektu kwoty wolnej 60 tys. zł, ale w tym roku nie jesteśmy w stanie zrealizować go ze względów budżetowych” – powiedział we wtorek podczas konferencji prasowej premier Donald Tusk. - "Minister finansów jest zobowiązany, aby kwota wolna była tak czy inaczej efektem naszej pracy – na pewno nie w tym roku i na pewno przed końcem kadencji” – dodał szef rządu.

Zapowiedział, że "w przyszłym roku wrócimy do projektu i zobaczymy, na ile on jest możliwy".

Jak wynika z odpowiedzi wiceministra finansów Jarosława Nenemana na jedną z interpelacji poselskich, koszt podniesienia kwoty wolnej to "istotna kwota dla finansów publicznych”.

„Według szacunkowych obliczeń z wykorzystaniem modelu mikrosymulacyjnego na danych waloryzowanych na 2025 rok, podwyższenie kwoty wolnej od podatku z 30 tys. do 60 tys. zł rocznie spowoduje spadek dochodów sektora publicznego z PIT względem scenariusza bazowego (tj. bez zmian) o około -52,5 mld zł” – napisał wiceminister finansów. „ Ze względu na partycypację jednostek samorządu terytorialnego (JST) we wpływach z podatku PIT, wprowadzanie zmian wymaga szczególnej ostrożności. Wszelkie zmiany w tym zakresie będą uzgadniane ze stroną samorządową” – dodał.

Prace nad reformą finansów samorządowych zostały zapowiedziane przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego na początku roku, ale obecnie – jak wynika z odpowiedzi wiceministra Nenemana - odbywają się spotkania z przedstawicielami samorządów wchodzących w skład Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.

W 100 konkretach znalazła się zapowiedź ogłoszenia białej księgi stanu finansów publicznych na koniec 2023 r. oraz przedstawienia planów finansowych i wszystkich wydatków funduszy poza budżetem, jednak resort finansów nie informował o stanie prac nad tymi dokumentami.

Rząd przyjął już projekt ustawy o tzw. wakacjach składkowych, który umożliwi mikroprzedsiębiorcom raz w roku, przez miesiąc, wzięcie urlopu od opłacania składki na ubezpieczenie społeczne. "Wakacje" będą dotyczyć przedsiębiorców zatrudniających do 9 osób, a urlop od składek na ZUS nie obejmie składki zdrowotnej.

Toczą się też prace legislacyjne nad zmianami w podatku od zysków kapitałowych, czyli nad podatkiem Belki, oraz nad umożliwieniem przedsiębiorcom skorzystania z kasowej metody rozliczenia podatku dochodowego. O takich pracach informował minister finansów we wpisie w mediach społecznościowych. Wskazał w nim, że limit przychodów, który umożliwiać będzie skorzystanie z kasowego PIT, został zwiększony z 500 tys. zł proponowanych wstępnie do 250 tys. euro (czyli przeszło 1 mln zł). Jednak w obu przypadkach – zarówno kasowego PIT, jak i zmian w podatku Belki nie ma szczegółowych informacji o założeniach, nie ma także projektu zmian w ustawie.

Najbliżej realizacji jest zapowiedź obniżenia stawki VAT dla branży beauty do 8 proc. Jest już gotowy projekt rozporządzenia w tej sprawie. Zgodnie z projektem, 8-proc. stawką VAT zostaną objęte usługi kosmetyczne, manicure i pedicure, również te świadczone w domu, a także "pozostałe usługi kosmetyczne", obejmujące m.in. usługi w zakresie higieny osobistej, pielęgnacji ciała, depilacji. Projektowane rozporządzenie ma wejść w życie 1 kwietnia, a projekt - jak wynika z informacji na stronach Rządowego Centrum Legislacji - jest już po Komisji Prawniczej. Jego koszt to niespełna 130 mln zł w pierwszym roku, a w ciągu 10 lat będzie to blisko 2,2 mld zł.

Ministerstwo finansów nie informuje także o pracach nad zapowiedzianą w 100 konkretach obniżką stawki VAT z 8 proc. do zera na transport publiczny. Przedstawiciele rządu nie wypowiadali się także w kwestii ograniczenia czasu kontroli skarbowej do 6 dni w skali roku w przypadku mikroprzedsięborców. Nie ma także informacji o pracach nad obligacjami antyinflacyjnymi, których emisję miałaby umożliwić zmiana ustawy o Narodowym Banku Polskim; w 100 konkretach wspominano o „gotowym projekcie ustawy”.

Ekspert: Ministerstwo nauki to wielki statek o ograniczonej sterowności

Prof. Dariusz Jemielniak jest autorem tekstu „Naprawa nauki w 12 krokach”, opublikowanego w tygodniku „Polityka” w grudniu 2023 r. W rozmowie z PAP porównał Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego do „wielkiego statku wypełnionego ważnymi problemami”. To zaś powoduje ograniczoną sterowność, co oznacza, że „nie da się szybko i sprawnie rozwiązywać problemów”.

„Moja ogólna ocena to umiarkowany optymizm. Myślę, że na razie ministerstwo rzeczywiście bardzo dużo robi, ale efektów tego nie byliśmy w stanie w ciągu 100 dni rządu w pełni zobaczyć, bo to naprawdę krótki okres” – powiedział prof. Jemielniak. Zwrócił uwagę, że ministrowi Dariuszowi Wieczorkowi udało się „ugasić pożary związane z akademikami i podwyżkami dla wykładowców akademickich”, ale jednocześnie zostały popełnione „błędy komunikacyjne”.

„Ministerstwo ogłosiło, że wszyscy nauczyciele akademiccy dostaną 30 proc podwyżki. Jednak na wielu uczelniach tak realnie nie będzie. PAN takich środków na podwyżki jak dotąd także nie dostała - otrzymana kwota 180 mln z pewnością nie wystarczy na zrealizowanie tej obietnicy, ponieważ duży procent tej kwoty trzeba przeznaczyć na wyrównywanie zaległości z ostatniej dekady - w tym np. podniesienie płacy minimalnej do ustawowego poziomu. Duża część społeczności akademickiej realnie dostanie mniejsze podwyżki, co już rodzi napięcia, bo oczekiwania zdążyły już urosnąć znacznie wyżej” – zauważył Jemielniak.

Mimo to, profesor „widzi wolę dialogu ze strony całego ministerstwa”.

„Wstępne zapowiedzi zmian są obiecujące. Wiemy, że ministerstwo chce zerwać z absurdalną listą punktacji czasopism. Całe środowisko naukowe mocno to popiera. Natomiast jak będzie ostatecznie wyglądała lista czasopism i jak w ogóle będą oceniane jednostki naukowe, na podstawie której to oceny będzie rozdzielana dotacja podmiotowa – tego jeszcze nie wiemy” – zaznaczył rozmówca PAP. Przyznał też, że są to kwestie, których nie da się rozwiązać z dnia na dzień.

„Zdaję sobie sprawę, że gdyby minister zrobił to ręcznie, jak to miały w zwyczaju poprzednie rządy, to mógłby to zrobić z dnia na dzień. Natomiast, jeśli chce się to zrobić mądrze, nie da się tego zrobić od ręki” – powiedział Jemielniak. Pozytywnie ocenił też dotacje finansowe przyznane instytucjom, które za czasów poprzedniego rządu nie dostawały w ogóle dodatkowych pieniędzy.

„Ministerstwo postarało się w miarę dostępnych środków zniwelować błędy dystrybucyjne poprzedniego rozdania. Przykładowo: PAN dostała 180 mln zł. dotacji, dzięki którym będzie mogła częściowo wyrównać zaległości dotyczące wzrostu płacy minimalnej i niezbędnych remontów. Narodowe Centrum Nauki dostało dodatkowe 200 mln do swojego budżetu, co pozwoli odrobinę poprawić procentowe wskaźniki przyznawania grantów. Do tej pory nawet bardzo dobre projekty nie dostawały finansowania, bo NCN miało za mały budżet. Oczekiwałbym natomiast deklaracji, że ta kwota będzie w przyszłości systematycznie wzrastała” – wyraził nadzieję Jemielniak.

Naukowiec ocenił też pozytywnie fakt, że ustawa dotycząca przekazania MNiSW nadzoru nad Narodowym Centrum Badań i Rozwoju przeszła już całą ścieżkę legislacyjną.

„Zdaję sobie natomiast sprawę, że podział środków finansowych między NCBiR i Narodowym Centrum Nauki, jest na korzyść NCBiR, ale rozumiem, że tego nie da się szybko zmienić, bo część tych pieniędzy to są fundusze europejskie na innowacje i przedsięwzięcia biznesowe” – zauważył Jemielniak.

Dodał też, że pozytywnie ocenia fakt, iż projekt reformy PAN (przygotowany przez środowisko PAN w 2023 r.) jest już czytany przez specjalny zespół w ministerstwie, który ma w najbliższych miesiącach przedstawić swoją opinię i propozycje zmian.

„Nie wiemy, kiedy ta ustawa będzie procedowana, ale proces jest w toku. Gdybyśmy się spotkali za rok i sprawa tkwiłaby w tym samym miejscu, powiedziałbym, że wszystko dzieje się za wolno. Ale na tym etapie rozumiem, że potrzeba czasu” – przyznał.

Poproszony o wskazanie spraw, których nie udało się załatwić w ciągu pierwszych 100 dni nowego rządu, wymienił m. in. brak upublicznienia informacji z „przeglądu tego, co się dzieje w instytutach Sieci Badawczej Łukasiewicz”.

„Chciałbym wiedzieć, ile z instytutów działających w ramach Sieci Badawczej Łukasiewicz powinno po audycie ciągle działać, ale nie dublować pracy innych jednostek, a ile powinno być zamkniętych” – tłumaczył Jemielniak. Wspomniał też, że ciągle nie wiadomo, co się stanie z Akademią Kopernikańską.

„W przypadku Akademii Kopernikańskiej sprawa jest prawdopodobnie prostsza, bo ona po prostu dubluje istniejące organizacje i jest sporym kosztem, więc likwidacja jest racjonalna i łatwiejsza do uzasadnienia. Ale rozumiem też, że do dokończenia procesu likwidacji będzie potrzebna zmiana ustawy, a to już nie jest taka prosta ścieżka” – powiedział naukowiec.

Dodał, że ministerstwu nie udało się też ogłosić planu działania w sprawie systemu oceny jednostek naukowych.

„To wymaga powołania zespołów eksperckich (które były za czasów ministra Gowina). Myślę, że tu trzeba działać w sposób równoległy – tworzyć sensowny system oceny jednostek bez wstrzymywania procesu ewaluacyjnego. To jest gra na kilku fortepianach jednocześnie i sam nie mam pomysłu, jak z tego wybrnąć” – przyznał Jemielniak.

Dodał, że chciałby poznać „kierunek myślenia ministerstwa” w kwestii ewentualnych zmian ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (tzw. ustawie Gowina).

Po 100 dniach funkcjonowania nowego rządu prof. Jemielniakowi brakuje również ramowego planu zwiększania wydatków na naukę, co dałoby wyobrażenie, w jaki sposób nauka wpisuje się w wizję rozwoju kraju.

„Chciałbym zobaczyć ramowy plan zwiększania wydatków na naukę, ale wiem, że to bardziej dotyczy deklaracji od rządu niż samego ministra nauki Dariusza Wieczorka. Jeżeli rząd chce myśleć mądrze – czyli długofalowo, to powinien już teraz zadeklarować pewną wizję rozwoju nauki. Badania pokazują, że z każdej złotówki wydanej na badania i rozwój w Polsce 13 zł wraca do gospodarki. Naprawdę trudno o lepszą stopę zwrotu. W rozliczeniach po 100 dniach nowego rządu chciałbym usłyszeć deklarację od premiera, że w ciągu najbliższych 10 lat, co roku będziemy zwiększali wydatki na naukę. Nie oczekuję na razie precyzyjnego określania kwot, bo to wymaga konkretnego pomysłu i wyliczeń we współpracy z Ministerstwem Finansów” – powiedział Jemielniak.

Niemiecki ekspert: Stosunki polsko-niemieckie mogą przejść od rywalizacji do partnerstwa

Nowe podejście polskiego rządu do polityki zagranicznej i europejskiej jest pozytywnie postrzegane w Berlinie; stosunki polsko-niemieckie mogą teraz przejść od rywalizacji do partnerstwa – ocenił w rozmowie z PAP niemiecki politolog Kai-Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka (SWP). Prawdziwe testy dwustronnych relacji dopiero jednak nadejdą – podkreśla.

Według Langa, po długim okresie konfliktu w czasie rządów PiS, jesteśmy obecnie świadkami reaktywacji dwustronnych kontaktów polsko-niemieckich poprzez wzmacnianie komunikacji i rozwijanie programów współpracy.

Politolog zauważa, że Warszawa prowadzi szeroki dialog na arenie międzynarodowej: zarówno z Niemcami i Francją, państwami bałtyckimi i nordyckimi, jak i z instytucjami unijnymi w Brukseli oraz z USA.

„Rząd Donalda Tuska jest postrzegany jako bardzo pewny siebie, nie tylko na arenie wewnętrznej, ale także na zewnątrz” – mówi Lang. W jego ocenie przejawia się to w egzekwowaniu swoich interesów na arenie UE, NATO, ale także wobec Niemiec.

Analityk SWP podkreśla, że polityka rządu Donalda Tuska „nie opiera się na groźbach blokady i bojowej retoryce”, jak to miało miejsce w przypadku rządu Mateusza Morawieckiego, ale na „polityce sojuszniczej i wzroście wpływów ze względu na rolę Polski w wojnie (na Ukrainie) i jej bliskie relacje z USA”.

Pozytywnym znakiem jest konsensus pomiędzy głównymi obozami politycznymi w Polsce, pomimo wyraźnych różnic między nimi – zauważa Lang.

„Fakt, że Polska mówi jednym głosem w kwestiach związanych z Ukrainą, polityką wobec Rosji oraz w odniesieniu do NATO i w sprawach obronnych, to wspólna zasługa premiera Tuska i prezydenta Andrzeja Dudy” – twierdzi politolog.

W jego ocenie, nowy rząd w Warszawie koncentrował się w pierwszych trzech miesiącach na szybkości i skuteczności zmian. Odpowiadając na oczekiwania społeczne, a także na podstawie wyników wyborów, koalicja zawiązana w Polsce „chciała wykorzystać dynamikę przemiany”.

„Ta polityka szybkiej reorganizacji, naprawy państwa i wyparcia PiS i jego sieci z administracji, sądownictwa, mediów i spółek skarbu państwa była oczywiście zaskoczeniem dla nowej opozycji, która nie była w stanie skutecznie przeciwstawić się walcowi parowemu rządu Tuska” – ocenia niemiecki politolog.

Choć pierwsze różnice w koalicji pojawiły się bardzo wcześnie, to - zdaniem Langa - „PiS wydaje się pozbawiony inspiracji i nie wyciągnął żadnych realnych wniosków z porażki wyborczej”, a współdziałanie na linii PiS-Duda również nie działa „jak dobrze przećwiczony sojusz”.

„Gabinet Tuska może teraz czerpać korzyści ze swojej polityki dynamicznego i zdecydowanego rządzenia” – twierdzi Lang. Zwraca przy tym uwagę na korzystne sondaże, które idą za pierwszymi sukcesami rządu w postaci odblokowania unijnych funduszy.

Pod koniec lutego Komisja Europejska odblokowała po niemal trzech latach, 137 mld euro dla Polski w ramach KPO oraz funduszy z polityki spójności i wydała wstępną pozytywną ocenę pierwszego wniosku Polski o płatności z Funduszu Odbudowy. Komisja uznała, że Polska spełniła tzw. kamienie milowe, m.in. dotyczące niezależności systemu sądowniczego.

„Fakt, że Bruksela dała zielone światło tak szybko i w całości, pokazuje też, że jest zainteresowana wzmocnieniem obecnego obozu rządowego w Polsce” – twierdzi Lang.

Według niego, testy dla dwustronnych stosunków polsko-niemieckich dopiero jednak nadejdą. Warszawa i Berlin mogą zostać postawione wobec niekorzystnych scenariuszy wojny na Ukrainie, ewentualnego zwycięstwa Donalda Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich w USA oraz dyskusji na temat reform w UE.

„Wszystko to dopiero pokaże, jak solidne będą te nowe relacje polsko-niemieckie” – konkluduje niemiecki politolog.

Europejscy analitycy: Powrót do Europy przy kontynuacji wyraźnego wsparcia dla Ukrainy

Rząd Donalda Tuska przywraca wpływy Polski w Unii Europejskiej, kontynuując jednocześnie wyraźne zaangażowanie po stronie zmagającej się z rosyjską inwazją Ukrainy – mówią w rozmowach z PAP analitycy z różnych krajów europejskich.

Zmiana władzy w Warszawie została bardzo dobrze odebrana nie tylko przez obecną francuską administrację, ale też przez francuskie media – zauważa prof. Jacques Rupnik, politolog z paryskiej uczelni Sciences Po.

Główną tego przyczyną były bardzo złe stosunki Francji z poprzednim polskim rządem, a także podejście PiS do kwestii demokracji, rządów prawa oraz europejskiej integracji – ocenia Rupnik.

Nie bez znaczenia - według politologa - było też otwarte poparcie ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego dla kandydatki na prezydenta Francji Marine Le Pen ze skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN).

„Rząd Tuska to zupełnie inne podejście do integracji europejskiej” – mówi Rupnik. „Nie oznacza to, że będzie ze wszystkim zgadzał się z Paryżem, ale jego zwycięstwo było pewnego rodzaju ulgą, że największe z państw, które dołączyło do UE 20 lat temu, jest z powrotem na pokładzie” – dodaje.

Jak podkreśla z kolei holenderski analityk i szef Fundacji Cicero Marcel H. van Herpen, zmiana rządu w Polsce została przyjęta z ulgą w większości krajów UE.

„Ataki rządu PiS na niezależność sądownictwa były frontalnym atakiem na fundamenty liberalnej demokracji, co przypominało +nieliberalną demokrację+ Viktora Orbana na Węgrzech” – mówi ten ekspert od Rosji i Europy Wschodniej. Zaznacza przy tym, że nawet rząd PiS nie podążał jednak za prorosyjską polityką Orbana.

Zdaniem van Herpena rząd Tuska „jest w stanie przywrócić wpływy Polski w UE”, czego oznaką jest m.in. ożywienie Trójkąta Weimarskiego. „Nowy rząd będzie mógł sprawniej współpracować z partnerami z UE i NATO, aby pomóc Ukrainie pokonać Rosję i zabezpieczyć niepodległość Polski” – dodaje szef Fundacji Cicero.

„Na Litwie była obawa, że Radosław Sikorski, to ten sam Sikorski z pierwszego rządu Tuska” – mówi PAP litewski dziennikarz i komentator Rimvydas Valatka. Podczas swego poprzedniego urzędowania w roli szefa MSZ Sikorski stwierdził, że nie przyjedzie na Litwę, dopóki problemy mniejszości polskiej nie zostaną rozwiązane.

Jak zauważa Valatka, te obawy zostały rozwiane po tym, gdy szef polskiej dyplomacji pojawił się w styczniu na Litwie i przeprowadził w Trokach rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Gabrieliusem Landsbergisem. Valatka zaznacza również, że sporo problemów mniejszości polskiej na Litwie zostało zresztą rozwiązanych.

Liberalna część społeczeństwa i klasy politycznej jest zadowolona ze zwycięstwa opozycji w Polsce. „Na Litwie trudnym do zrozumienia jest jednak to, że rząd Tuska, wspierający Kijów, nie może rozwiązać problemu rolników blokujących granicę polsko-ukraińską” – stwierdza litewski dziennikarz.

Według Valatki rząd PiS pozostawał w stałym konflikcie z Berlinem i Paryżem, co dla Litwy paradoksalnie było w pewnej mierze korzystne. „W takim przypadku Warszawa siłą rzeczy szukała bliższych stosunków z Litwą” – wyjaśnia dziennikarz. „Z drugiej strony Jarosław Kaczyński był odbierany na Litwie nieco jak +mały Orban+” – dodaje Valatka.

„To, co dzieje się w Polsce, jest praktycznym przykładem powszechnego zjawiska relatywizacji pojęcia praworządności” – twierdzi z kolei Akos Bence Gat, szef oddziału ds. UE ze wspieranego przez węgierski rząd think tanku MCC Brussels.

W jego ocenie rząd Tuska sięga po „alternatywne rozwiązania”, kiedy brakuje mu środków prawnych, aby przeprowadzić zakładane zmiany. Węgierski analityk podkreśla, że przywódcy unijni tolerują, a nawet zachęcają do stosowania przez polskie władze kontrowersyjnych w jego opinii środków.

Zdaniem Dominiki Hajdu ze słowackiego think tanku Globsec, nowy rząd w Warszawie zmienił co prawda kurs w kilku obszarach polityki, ale jednocześnie utrzymując wsparcie dla Ukrainy oraz nacisk na modernizację armii.

„Zdecydowane dostosowanie rządu do wartości demokratycznych stanowi ważny sygnał dla Europy: wzrost populizmu nie jest nieunikniony i można mu przeciwdziałać” – twierdzi analityczka.

Hajdu odniosła się również do kondycji Grupy Wyszehradzkiej, która po sformowaniu się rządu Tuska, a także po zwycięstwie Roberta Ficy na Słowacji, pozostanie - według niej - prawdopodobnie podzielona. „Kluczowe jednak jest, aby nacjonalistyczne i populistyczne poglądy nie zdominowały regionu” – zaznacza ekspertka Globsec.

Marcin Furdyna, Marek Siudaj, Urszula Kaczorowska

mrf/ mal/

Źródło:PAP
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”

Komentarze (10)

dodaj komentarz
simonsoft8
woda na sukc. wiąksza plecio
simonsoft8
Domańska jest hwałona
okradanyprzezzus
""za sukces należy uznać także brak problemów przy finansowaniu potrzeb pożyczkowych. Według ustawy budżetowej w tym roku potrzeby pożyczkowe brutto państwa wynoszą prawie 450 mld zł.
1as
Ale odklejeńcy to wypluli. Aż strach się bać
Kas radzie obie z tym od dekad, zwłaszcza, że istnieje od 2017 roku i z tego co słyszę, radzi sobie z niewieloma rzeczami po tej reformie.
1as
Sprzątanie to będzie po tej ekipie dopiero.
bankierpb
Czy autorzy artykułu należą do popaprańcow??? Czy tylko im służą ?
okradanyprzezzus
LIKWIDACJA PODATKU ZDROWOTNEGO: BULL SHIT
KWOTA WOLNA: BULL SHIT
KASOWY PIT: BULL SHIT
WAKACJE ZUS (NIE DOTYCZĄ SKŁADKI ZDROWOTNEJ): BULL SHIT
ZAMIAST OBIECANEJ BAJKI jest DRAMAT (aż 3 razy w artykule pojawia się odmiana tego słowa).
tomkooo
pis nauczyl po, ze raz danego socjalu sie nie cofa :) budzetu nie stac na to, no chyba, ze chcesz kolejne podwyzki podatkow.
w upraszczanie podatkow juz dawno nie wierze, bo naszym oslom z lewej i prawej tylko pokazywanie swoich utytlanych buziek w tv ladnie wychodzi
wic
Zmarnowane 100 dni. Nie poprawili niczego. Nie cofnęli żadnych błędów piskiego ładu. Jakby te 100 dni się nie wydarzyło.
tomkooo
i nie naprawia, bo pis nauczyl po, ze raz danego socjalu sie nie cofa :) budzetu nie stac na to, no chyba, ze chcesz kolejne podwyzki podatkow

Powiązane: 100 konkretów na 100 dni rządu Donalda Tuska

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki