Żydowscy osadnicy podpalili w czwartek nad ranem meczet w palestyńskiej wsi na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu. W ostatnich tygodniach odnotowano gwałtowny wzrost przemocy ze strony radykalnych osadników. Ich działania potępili w środę prezydent Izraela Icchak Hercog i dowódca armii gen. Ejal Zamir.


Osadnicy podpalili wejście do meczetu położonego w jednej ze wsi w okolicach Nablusu na północy Zachodniego Brzegu. Mieszkańcom udało się ugasić pożar. Napastnicy namalowali także rasistowskie napisy na murach, np. „Mahomet to świnia”, a także „Nie boimy się Awiego Blutha”.
Gen. Bluth jest dowódcą okręgu izraelskiej armii obejmującego Zachodni Brzeg i jednym z wysokich rangą urzędników, który w ostatnich dniach potępił ekstremistycznych żydowskich osadników.
— Nie możemy tolerować przemocy skrajnie anarchistycznych grup młodzieży, atakujących niewinnych ludzi i służby bezpieczeństwa — powiedział w środę Bluth.
We wtorek grupa około 100 zamaskowanych osadników zaatakowała mleczarnię w pobliżu Nablusu i ją podpaliła, podobnie jak okoliczne pola i kilka pojazdów. Według izraelskiej armii napastnicy zaatakowali następnie żołnierzy.
To przekroczenie czerwonej linii - potępił incydent Hercog, przypisując atak „garstce agresywnych i niebezpiecznych osób”.
Na Zachodnim Brzegu rozwija się ruch określany jako „młodzież ze wzgórz” - ekstremistycznie nastawionych młodych Żydów, którzy, często powodowani motywami religijnymi, angażują się w budowę osiedli nielegalnych nawet z punktu widzenia izraelskiego prawa.
Radykalni osadnicy napadają także na palestyńskie wsie, raniąc mieszkańców i niszcząc ich majątek. Liczba napaści wzrosła wraz z trwającymi zbiorami oliwek. Według ONZ w październiku odnotowano 264 ataki, najwięcej od 2006 r., gdy prowadzone są takie statystyki.
Potępienie ze strony Hercoga i dowódców wojskowych to rzadki przykład reakcji izraelskich władz na ataki. Organizacje broniące praw człowieka i media informują, że do napaści często dochodzi przy biernej postawie izraelskich funkcjonariuszy i żołnierzy. Palestyńczycy od dawna alarmowali, że armia nie chroni ich w wystarczającym stopniu przed osadnikami.
Amerykański sekretarz stanu Marco Rubio powiedział w środę, że istnieją obawy, iż przemoc ze strony osadników może zniweczyć działania na rzecz pokoju w Strefie Gazy.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ kbm/
























































