REKLAMA

Zubelewicz z RPP: Nie należało obniżać stóp. "To polityka osłabiania złotego"

2020-04-29 07:31
publikacja
2020-04-29 07:31

RPP nie powinna była obniżać stóp procentowych i istnieje obawa, że luźne warunki monetarne pozostaną w Polsce na dłużej, co jeszcze mocniej osłabiłoby złotego – powiedział PAP Biznes członek RPP Kamil Zubelewicz. Ekonomista postuluje podażowe bodźce odbudowy gospodarki.

fot. Krystian Maj / / FORUM

„Obecne stopy procentowe są zbyt niskie. (…) stóp w Polsce – także teraz – nie należało obniżać. W obliczu kryzysu zasoby kapitału nie stały się bardziej dostępne – wręcz przeciwnie. Obniżki stóp skutkowały osłabieniem kursu złotego i zachęcały do odchodzenia od polskiego pieniądza na rzecz innych form przechowywania kapitału. Formalnie rzecz biorąc przestrzeń do obniżek jednak jest, zwłaszcza jeśli będzie ignorowany podstawowy cel polityki pieniężnej” – powiedział Zubelewicz.

„Obecnie kontynuowana jest polityka osłabiania polskiego złotego. Wpływ luzowania na PLN będzie zależeć od scenariuszy odchodzenia od tych narzędzi. Obawiam się jednak, że tymczasowo zastosowane środki zaczną być często używane, co dodatkowo osłabi naszą walutę. Za pomocą takich narzędzi nigdy nie dogonimy najlepiej rozwiniętych gospodarek” – dodał.

8 kwietnia RPP obniżyła wszystkie stopy procentowe o 50 pb., co oznacza, że stopa referencyjna została ścięta do 0,50 proc. Od 17 marca główna stopa NBP została obniżona łącznie o 100 pb.

RPP podjęła w marcu także decyzję o obniżeniu stopy rezerwy obowiązkowej z 3,5 proc. do 0,5 proc., a także decyzję o podwyższeniu oprocentowania środków utrzymywanych w formie rezerwy obowiązkowej z 0,5 proc. do poziomu stopy referencyjnej NBP. Oba rozwiązania będą obowiązywać od 30 kwietnia.

Wsparcie kosztem innych

Zdaniem ekonomisty, RPP obniżyła stopy, by jeszcze mocniej wesprzeć część podmiotów kosztem innych.

„Niskie stopy procentowe powodowały, że w naszej gospodarce funkcjonowały przedsięwzięcia ryzykowne, o niewielkiej stopie zwrotu. Jednocześnie premiowano konsumpcję na kredyt. Dalsze obniżanie stóp spowoduje długoterminowo pogorszenie tej sytuacji” – powiedział Zubelewicz.

„Moim zdaniem tegoroczny kryzys pokazał, że przez lata nie doceniano ryzyka wystąpienia negatywnych zjawisk w gospodarce. Niepotrzebnie zachęcano całe społeczeństwa i poszczególne gospodarstwa domowe do zadłużania się, zamiast do budowania oszczędności. Choć ceny systematycznie rosły, błędnie zakładano, że moce produkcyjne są powszechnie niewykorzystane” – dodał.

Członek RPP uważa, że RPP „bardzo” troszczy się o wzrost gospodarczy i poziom zatrudnienia i „zbyt łatwo” bierze na siebie odpowiedzialność za te obszary życia gospodarczego, w których faktyczne narzędzia oddziaływania mają inne instytucje.

„Przypuszczam, że większość Rady, wobec spodziewanego osłabienia koniunktury i problemów z płynnością, liczy na szybsze pobudzenie popytu dzięki dopływowi kredytu do przedsiębiorstw. (…) Szybki wzrost gospodarczy połączony z szybkim wzrostem cen mogą skłonić Radę do jakichś działań” – dodał.

Jak wskazał, wszelkie prognozy gospodarcze są teraz obarczone poważnym ryzykiem błędu, gdyż nie sposób przewidywać, jakie ograniczenia administracyjne będą wprowadzane, a jakie uchylane.

„O ile początkowo pojawiły się formalne i faktyczne ograniczenia podażowe, o tyle niebawem można spodziewać się także faktycznych ograniczeń popytowych, będących skutkiem tych pierwszych. Niektórzy ekonomiści tradycyjnie obawiają się, że ewentualne osłabienie akcji kredytowej w Polsce wywoła presję deflacyjną – pamiętać jednak należy, że byłaby ona tym silniejsza, im wcześniej hojniej i taniej udzielano kredytów” – dodał.

Inflacja może powrócić

Zubelewicz zwraca uwagę na możliwość wystąpienia inflacji w związku z luzowaniem ilościowym w Polsce.

„Warto pamiętać, że dług wewnętrzny zaciągany jest jedynie po to, by uniknąć podwyżek podatków. Ponieważ osoby mniej zamożne nie byłyby w stanie płacić wyższych podatków, zaciąganie długu ma chronić osoby bardziej zamożne i zniechęcić posiadaczy kapitału do ucieczki z kraju. Jeżeli jednak bank centralny zaniży cenę kredytu, by ułatwić przesuwanie dóbr od obywateli do rządu, to tym samym pośrednio zachęci posiadaczy kapitału do przenoszenia oszczędności pieniężnych za granicę. Zbyt łagodna polityka banku centralnego pozbawia zatem działania rządu sensu ekonomicznego. Wzrośnie dług, który choć na papierze łatwiej spłacany, wywoła inflację, a inwestycje będą i tak mniejsze od potencjalnych” – powiedział.

Zubelewicz wskazał, że bank centralny może skupować dług w inny sposób niż przewiduje to Konstytucja.

„W obecnej, nieprecyzyjnie napisanej Konstytucji, wprowadzono jedynie zakaz pokrywania +deficytu budżetowego+ przez +zaciąganie zobowiązań+ w NBP na mocy +ustawy budżetowej+. Dług trafić może do banku centralnego na inne sposoby” – powiedział.

Zubelewicz ocenia, że uruchomienie kredytu wekslowego będzie „sporym wyzwaniem” dla polskiego systemu finansowego.

Poinformował, bez podania szczegółów, że prowadzone są prace nad mechanizmem typu TLTRO, który zawiera zachęty dla banków w postaci obniżenia kosztu kredytu przy spełnieniu określonego celu akcji kredytowej.

Dodał, że „nie spotkał się z propozycją” refinansowania bankom przez NBP kredytów dla gospodarstw domowych.

Koniec stabilizacji

Zdaniem Zubelewicza, rynek był przygotowany na możliwość uruchomienia niestandardowych narzędzi polityki pieniężnej, choć „niepotrzebnie” zerwano z „budowanym wizerunkiem oazy stabilności”, zwłaszcza w obliczu wysokiej inflacji.

„Część osób musiała radykalnie zmienić prezentowane stanowiska” – dodał.

NBP prowadzi operacje zakupu skarbowych papierów wartościowych oraz dłużnych papierów wartościowych gwarantowanych przez Skarb Państwa – na rynku wtórnym w ramach strukturalnych operacji otwartego rynku. Celem tych operacji jest zmiana długoterminowej struktury płynności w sektorze bankowym, zapewnienie płynności rynku wtórnego skupowanych papierów wartościowych oraz wzmocnienie oddziaływania obniżenia stóp procentowych NBP na gospodarkę, tj. wzmocnienie mechanizmu transmisji monetarnej.

W trakcie 4 dotychczasowych aukcji NBP kupił papiery łącznie za 49,4 mld zł, z czego 30 mld zł na ostatnim przetargu. Prezes NBP Adam Glapiński poinformował 20 kwietnia w artykule, że NBP skupił papiery za ok. 55 mld zł. NBP do tej pory nie poinformował jak długo i na jaką skalę będzie prowadzić skup aktywów.

Mniej niż zero

Zubelewicz obawia się o spadek stopy depozytów w bankach poniżej zera.

„Dominuje pogląd, że obecnie to nie cena pieniądza odpowiada za problemy podażowe czy popytowe w polskiej gospodarce. Im większa będzie zatem obniżka stóp, tym silniejsze wywoła wrażenie, że podejmowane są działania reanimacyjne. A jeżeli niskie stopy przełożą się w bankach na ujemne stopy nominalne depozytów, to zafundujemy sobie kolejne ryzyko – ucieczki od pieniądza bezgotówkowego. Dlatego należało działać odwrotnie – uspokajać sytuację na rynku pieniężnym, zachęcać do oszczędzania, zachęcać kapitał zagraniczny do pozostania w Polsce, co ułatwiałoby nam zdobycie potrzebnych technologii i międzynarodowy wyścig o ograniczone zasoby niezbędne do zwalczania epidemii” – powiedział.

Zubelewicz ocenił, że ujemne nominalne oprocentowanie depozytów to „poważny, długoterminowy czynnik ryzyka dla Polski”.

„Każda gospodarka napotka niewyobrażalne trudności, jeżeli ludzie odwrócą się od pieniądza jako środka wymiany i tezauryzacji” – dodał.

Członek RPP wskazał na „poważne” wyzwania metodyczne związane z badaniem wskaźnika cen konsumenta i jakością informacji z tym związanej w obliczu ograniczeń administracyjnych.

„Obecna metodyka liczenia cen może skutkować zaniżeniem ich rocznej dynamiki w okresie kryzysu, jak i po jego utrzymaniu, choć wszystkie ceny mogą per saldo wzrosnąć. Miary CPI w najbliższych okresach będą niechcący zaniżone, a społeczeństwo odczuje wzrosty cen w większym stopniu niż wynikający z odczytów inflacji” – powiedział.

Lepiej postawić na podaż

Zubelewicz postuluje wprowadzenie podażowych bodźców odbudowy gospodarki.

„Skoro przyczyną problemów gospodarczych są administracyjne ograniczenia podażowe, zachęcałbym do stosowania podażowych bodźców odbudowy gospodarki. A zatem, jeśli teraz potrzebne są środki na wypłatę wynagrodzeń dla osób niepracujących, to najlepiej, aby każdy mógł je pobrać ze swoich przyszłych świadczeń społecznych. Dzięki temu przesunięciu wydatków socjalnych w czasie nie wystąpiłby dziś spadek popytu, zaś w przyszłości musiałaby ulec zwiększeniu podaż pracy. Gdyby dodatkową podaż pracy, np. nadgodziny czy powroty na rynek pracy, zwolnić z podatków i składek, pracownicy zyskaliby motywację do większego wysiłku po kryzysie, gdyż ich stawki netto zrównałyby się ze stawkami brutto” – uważa Zubelewicz.

„Państwo i tak otrzymałoby zwiększone wpływy z podatków pośrednich. Byłaby to prawdziwa umowa społeczna – państwo interweniuje wtedy, gdy jest kryzys, ale nie przeszkadza wtedy, gdy trzeba gospodarkę obudować. Jednocześnie w okresie wzrostu gospodarczego malałyby wydatki publiczne, co pozwoliłoby spłacić zaciągnięte długi” – dodał.

Zubelewicz wskazał, że skoro kłopoty przedsiębiorstw wynikają z obostrzeń administracyjnych, to najlepiej byłoby przyjąć, że tegoroczne straty związane z kosztami stałymi, jako niezawinione, da się w przyszłości odpisać od podatków, a nie jedynie od dochodów.

„Takie policy mix (dla pracowników i dla firm – PAP) gwarantowałoby szybki powrót do normalnego funkcjonowania gospodarki. Pozytywne zmiany ułatwiłyby obniżki podatków i podwyżki stóp, dzięki czemu złoty w naturalny sposób by się umocnił, ale nasze towary nie stałyby się mniej konkurencyjne” – powiedział.

„Kluczowe jest zmniejszenie przyszłych programów socjalnych – gdyż dobrobyt powstaje dzięki pracy, oszczędzaniu i rozsądnemu inwestowaniu. Albo w społeczeństwie zwycięży duch przedsiębiorczości i pracy, albo nie będziemy społeczeństwem zdolnym do rozwoju” – dodał.

Obniżka celu inflacyjnego wskazana

Po obniżkach stóp procentowych należy przedstawić warunki powrotu do normalnej sytuacji gospodarczej – ocenia Zubelewicz.

„Przedsiębiorcy, by zaciągać kredyt, muszą widzieć jasne scenariusze otwierania gospodarki” – uważa Zubelewicz.

„Wobec dynamicznie zmieniającej się sytuacji brak forward guidance jest zrozumiały, choć nie zmniejsza poczucia niepewności. Skoro już zdecydowano się na obniżkę stóp, najlepiej byłoby przedstawić warunki powrotu do normalności. Warto przy tej okazji obniżyć cel inflacyjny w Polsce, zwłaszcza jeśli część osób i tak obawia się pojawienia deflacji. Dzięki temu z kryzysu nasza gospodarka wyszłaby wzmocniona, a nie osłabiona” – dodał.

Według Zubelewicza dotychczasowe utrzymywanie celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc. pokazało, że jeśli środek przedziału zostanie przekroczony, to „stosunkowo szybko” inflacja ucieka poza korytarz dopuszczalnych odchyleń.

„Nie zapominajmy, że w kryzys weszliśmy z wysoką inflacją i słabnącym wzrostem gospodarczym. Wyciągnijmy wnioski ze zbyt optymistycznej polityki i spróbujmy długoterminowo wzmocnić jej fundamenty” – dodał.

Rafał Tuszyński (PAP Biznes)

Źródło:PAP Biznes
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (68)

dodaj komentarz
fermax
drukować drukować...drukować...i rozdawać.... i H2O też prosze dodrukować i rozdać
itsofunny
Eh co mam więcej dodać mój ulubiony członek :)
jetliner
"Albo w społeczeństwie zwycięży duch przedsiębiorczości i pracy, albo nie będziemy społeczeństwem zdolnym do rozwoju"

Obstawiam to drugie, pisowski lud chce igrzysk i darmowych obiadków i tak będzie dopóki to wszystko nie padnie na "ryj", potem będzie szukanie "niemca" i "żyda" którzy
"Albo w społeczeństwie zwycięży duch przedsiębiorczości i pracy, albo nie będziemy społeczeństwem zdolnym do rozwoju"

Obstawiam to drugie, pisowski lud chce igrzysk i darmowych obiadków i tak będzie dopóki to wszystko nie padnie na "ryj", potem będzie szukanie "niemca" i "żyda" którzy knuli przeciwko Najjjaśniejszej.
angol
Zdroworozsądkowe podejście do zagadnienia. Poza tym stopy procentowe należało podnieść, gdy inflacja znalazła się powyżej celu inflacyjnego NBP.
denim292
U nas ujemne realne stopy procentowe pozostaną na lata, stopy procentowe będą utrzymywane na bardzo niskich poziomach latami. Oprocentowanie lokat to tragedia, oprocentowanie oligacji właśnie ściachano do takich samych mniej więcej poziomów jak lokaty (minus Belka oczywiście).
Obligacje korporacyjne ogromne ryzyko,akcje? Sami
U nas ujemne realne stopy procentowe pozostaną na lata, stopy procentowe będą utrzymywane na bardzo niskich poziomach latami. Oprocentowanie lokat to tragedia, oprocentowanie oligacji właśnie ściachano do takich samych mniej więcej poziomów jak lokaty (minus Belka oczywiście).
Obligacje korporacyjne ogromne ryzyko,akcje? Sami wiemy dlaczego GPW nazywają bananową.

Na całym świecie od lat ujemne realne stopy procentowe, banki centrane trzymają oprocentowanie w okolicach zera i są drukowane puste biliony dolara USD, Jenów, franków, euro, yuanów i wszelkich walut które sobie tylko zażyczycie. Nawet kraje w europie centralnej i wschodniej właśnie zaczęły drukowanie pustej kasy. Czy w takim otoczeniu może nie być wielkiej inflacji zwanej hiperinflacją?


Wszędzie programy pomocowe, czyli usług i produktów nie wytwarzają, ale pusta kasa w postaci programów pomocowych płynie do ludzi i obajwi się to w gospodarkach kiedy one ruszą.
W USA dodatkowo podjęto środki zaradcze m.in. pod ogólnym hasłem "tysiąc dolarów do rąk każdego obywatela", nazywane tu również "rozdawaniem pieniędzy z helikoptera". Czy jednak przepis wsparcia gospodarki za pomocą dodrukowywania pieniędzy naprawdę pomoże Amerykanom i całej gospodarce światowej? Część ekspertów w USA uważa, że "w rzeczywistości reakcja Stanów Zjednoczonych w postaci drukowania pieniędzy stała się nieuniknionym trendem".

Jednak nie da się ukryć, że tego typu działania odbywają się kosztem globalnej gospodarki. Dolar amerykański jest światową walutą rezerwową i główną walutą światowego handlu. I, niestety, to właśnie z powodu finansowej hegemonii dolara, światowa gospodarka będzie musiała ponieść konsekwencje luzowania ilościowego na dużą skalę tej waluty (tj. wykupu amerykańskich obligacji przez USA, za amerykańskie dolary, drukowane "z powietrza").

Takie działania muszą spowodować poważną, globalną inflację. Rosnące ceny towarów wkrótce rozprzestrzenią się na wszystkie produkty na całym świecie, co doprowadzi do wyższych cen aktywów finansowych, a skutki tego wzrostu będą odczuwalne w realnej gospodarce.

Zauważają to Chińczycy. Anglojęzyczny Global Times napisał, że: "jako jeden z największych kredytorów amerykańskiego długu, Chiny muszą uwzględnić wpływ drukowania pieniędzy w Stanach Zjednoczonych i zachować odpowiednie środki ostrożności w odniesieniu do struktury chińskich rezerw walutowych". Tłumacząc to ostatnie zdanie z dyplomatycznego angielskiego, na potoczny polski, można zrozumieć, że: Chiny poważnie rozważają scenariusz, w którym dolary i amerykańskie obligacje z chińskich rezerw walutowych trzeba będzie natychmiast wyprzedawać, ponieważ działania Waszyngtonu doprowadzą do globalnej inflacji i katastrofalnej dewaluacji samej amerykańskiej waluty. Możemy założyć, że Pekin tym samym, wysłał publiczne ostrzeżenie do Waszyngtonu.

Również wielu amerykańskich ekonomistów wystąpiło z krytyką idei rozdawnictwa pieniędzy. Uważają oni, że jest to bezsensowne działanie, ponieważ problemem, z jakim obecnie musi zmierzyć się Ameryka, nie polega na braku pieniędzy, a rozerwaniu łańcuchów dostaw, w wyniku paniki konsumenckiej, co prowadzi dalej do rozerwania więzi kooperacyjnych w gospodarce. Eksperci dodają, że: "zwiększanie masy pieniężnej w rękach obywateli za pomocą środków nadzwyczajnych nie jest rozwiązaniem systemowym, a tylko takie mogłoby doprowadzić do uruchomienia inwestycji w gospodarce. Dla normalnego funkcjonowania gospodarki pracujący ludzie muszą otrzymywać normalne pensje, a nie "pieniądze zrzucane z helikoptera"".

Trzeba jednak przyznać, że również tradycyjne metody stymulowania biznesu w obecnej sytuacji raczej się nie sprawdzą. Zdaniem ekspertów kluczowym problemem w zaistniałej sytuacji jest dzisiaj to, że globalny system finansowy i jego polityka pieniężna już przed epidemią koronawirusa zbliżyły się do niebezpiecznej granicy, na co wyraźnie wskazuje polityka zerowych stóp procentowych wielu banków centralnych. Natomiast koronawirus tylko pogorszył istniejące wcześniej, niepokojące trendy w gospodarce. Przykładem mogą być wcześniejsze działania Europejskiego Banku Centralnego, który obniżył stopy procentowe do zera na długo przed pojawieniem się epidemii w Europie. Ważnym jest, aby skala tych działań była proporcjonalna do faktycznego zapotrzebowania, znajdującej się w kryzysie gospodarki. Może się, bowiem okazać, że znajdziemy się w sytuacji "podobnej, jak przed kryzysem w 2008 r., kiedy władze nie zdawały sobie sprawy z powagi sytuacji i próbowały stymulować gospodarkę za pomocą narzędzi punktowych", aż w końcu okazało się, że ożywienie jest możliwe tylko przy pomocy bezprecedensowych środków. W 2008 r. do systemu finansowego trzeba było przelać kilka bilionów dolarów. Teraz skala interwencji państwa może być znacznie większa.
gainer
Ucz się od tego Pana... ERYKU ŁON (zakompleksiony FEDem i EBC). ERYKU ŁON.. jak tak Ci sie podoba polityka FED i ECB to sobie tam wyjedz i nie psuj nam naszej waluty.
momotaro
Minusowe oprocentowanie? Trzymać wtedy kasę w banku i mieć 100% pewność że będziesz okradany dzień w dzień z ułamka oszczędności czy też lepiej trzymać pod poduszką i liczyć na to że nie zostaniesz okradziony przez złodzieja domowego? Ja na pewno wybiorę wariant drugi:)
shadow_xx
Chłopie, niewidzialna złodziejska ręka okradnie Cię przez inflację albo gorzej...
Ma ktoś jeszcze pieniądze z końcówki PRLu? Czy coś za to teraz można kupić?

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki