Wczoraj notowania kontraktów terminowych na złoto w Nowym Jorku zanurkowały o 5% i był to najsilniejszy dzienny spadek od czasu upadku banku Lehman Brothers. Przecena odbyła się przy olbrzymich obrotach: dzienny wolumen wyniósł 342 tys. lotów i był dwukrotnie wyższy od średniej z ostatniego miesiąca.
Zdaniem analityków ta zmasowana wyprzedaż mogła być efektem wymuszonego zamykania długich pozycji przez spekulacyjnie nastawionych inwestorów. Swoje zaangażowanie mogły też redukować fundusze hedgingowe chcące zaksięgować zyski przed końcem miesiąca. W grę wchodziły też czynniki natury technicznej: kurs złota odbił się od silnej strefy oporu w okolicach 1.800 USD.

Na gruncie fundamentalnym przecenę złota i srebra próbowano tłumaczyć reakcją na słowa Bena Bernanke. Szef Rezerwy Federalnej rozczarował inwestorów, nie wspominając o możliwości wznowienia ilościowego luzowania polityki monetarnej, które rynek złota dyskontował od początku stycznia.
Po tak silnym spadku w czwartek nadeszło naturalne odreagowanie. Do godziny 14:30 kurs złota rósł o 0,8%, osiągając cenę 1.708 dolarów za uncje. Najbliższe wsparcia techniczne leżą w strefie 1.655-1675 USD: jest to 200-sesyjna średnia krocząca oraz 50% zniesienia tegorocznych wzrostów.
K.K.