Chociaż konferencja PB SPIN poświęcona była głównie zagadnieniu sukcesu, Lech Wałęsa mówił głównie o tym, co mu się nie udało. Były prezydent skoncentrował się głównie na prywatyzacji.


- Czując to, że koniec komunizmu się zbliża, mówiłem, abyśmy przygotowali w segmentach rozwiązania. I byłem przekonany, że wiele grup przygotowało rozwiązania na wolną Polskę. Kiedy dojechaliśmy do przystanku „wolność”, z przykrością stwierdzam, nie było żadnych przygotowanych rozwiązań. Albo ludzie nie wierzyli, albo tak daleko zabito inicjatywę, że nikt się naprawdę nie przygotował – powiedział Wałęsa.
Jest tak dobrze, że aż trudno w to uwierzyć
Jako jedna z najważniejszych postaci doby transformacji ustrojowej, Wałęsa stwierdził, że trudno mu uwierzyć w to, do czego doszła Polska i Polacy.
- Jaka była wtedy sytuacja? Administracja ze starego porządku. Ludzie mieli zabitą inicjatywę. Prawie wszyscy byli biedni i bez możliwości startu. Jak w takich warunkach wam się udało dokonać tego, co dzisiaj obserwujemy, to jeszcze długo będą pisać i nawet na cuda się powoływać, że znaleźli się tacy ludzie, którzy w takich warunkach wyprowadzili Polskę na niezły rozwój – mówił do uczestników konferencji.
W dalszej, zdecydowanie bardziej gospodarczej części swojego wystąpienia, Lech Wałęsa skoncentrował się na zagadnieniu prywatyzacji. Były prezydent przyznał, że nie wszystko potoczyło się tak, jak on sam tego chciał.
- Jak pamiętacie, ja miałem trochę inny pomysł na Polskę. Chciałem innej prywatyzacji, wiedząc, że ludzie są biedni. Chciałem te słynne 100 milionów zaproponować jako bony na prywatyzację, by uruchomić ludzi. Wiedziałem, że będą padać zakłady i Balcerowicz będzie właśnie dokańczał te złe rozwiązania ekonomiczne, a ludziom trzeba było pomóc wystartować, bo nie mieli z czym. Na przykład na taką stocznię znalazłoby się stu ludzi, którzy by ją za te bony kupili. I wiele innych zakładów w tej mojej koncepcji byłoby tak prywatyzowanych – rozpoczął Wałęsa.
Według byłego prezydenta, gdyby prywatyzacja majątku państwowego przebiegła nieco inaczej, to liczba „tych, którym się udało, byłaby znacznie wyższa”.
Mogło być jeszcze lepiej
- Ciesząc się z wielkiego dorobku Polski, mam wyrzuty sumienia, że nie udało mi się przycisnąć tej koncepcji. Polska byłaby dzisiaj w innym miejscu. Byłoby znacznie więcej ludzi sukcesu. (…) Zwracam uwagę na to, że tylko wybitni ludzie rzeczywiście zrobili z Polski to, czym dziś jest. Ale większości jednak nie daliśmy szansy na to, aby miała lepszy start – dodał polityk.
- Martwi mnie to, że nie udało mi się. Nie udało się zrobić większej prywatyzacji, większego udziału mas. Czy teraz to możliwe? Nie jest tak konieczne, ale dla sprawiedliwości dziejowej trzeba by pomyśleć, aby ludziom aktywnym umożliwić większy start do robienia dobrego interesu – zakończył były prezydent.