Główne kandydatury na urząd prezydenta ogłoszone. Przyjrzyjmy się ich poglądom na kwestie ekonomiczne, pamiętając, że jest to dopiero początek walki, a sprawczość prezydenta jest w tym obszarze niewielka i sprowadza się w zasadzie do wetowania ewentualnych propozycji Sejmu – analizuje Marcin Materna, szef departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim.


Różnic w temacie gospodarka, póki co nie ma zbyt wiele.
Obaj kandydaci mają jasne poglądy na energetykę – Trzaskowski jest zwolennikiem zielonej energii i transformacji energetycznej oraz budowy elektrowni atomowej. Nawrocki broni węgla i przeciwstawia się ograniczeniom emisji CO2 (nie dla „szaleństwa klimatycznego”), nie neguje jednak konieczności rozwoju energii z uranu.
Programy socjalne – obaj panowie są ich zwolennikami, dotyczy to także systemu emerytalnego. Upraszczając, można powiedzieć, że obaj nie kwestionują dyskryminacji mężczyzn pod względem wieku emerytalnego oraz życia ponad stan, jeśli chodzi o wydatki budżetowe
Inwestycje zbrojeniowe – co do ich zasadności kandydaci mają poglądy zbliżone do konsensusu głównych sił politycznych. Czego na razie brakuje, to propozycje typu „jakim kosztem i z czego musimy zrezygnować, aby wzmocnić polską armię”
CPK – tutaj obaj kandydaci się zgadzają – należy inwestycję kontynuować. Kolejny punkt, który nie różni kandydatów
Przyjęcie euro – tu mamy odmienne poglądy, ale nie aż tak bardzo. Nawrocki jest przeciwny, Trzaskowski - "może kiedyś". Perspektywa tego kroku jest jednak na tyle odległa, że w debacie prezydenckiej poglądy kandydatów nie mają praktycznego znaczenia
Obaj panowie mają jeszcze wiele propozycji w kwestiach ekonomicznych, jednak w przeważającej części są to propozycje, które słyszymy już od wielu lat (np. bezpieczeństwo wsi/polskiej żywności), ewentualnie pomysły trudne do wdrożenia (np. brak podatku od godzin nadliczbowych).
Po tej wstępnej analizie wydaje się, że poglądy ekonomiczne kandydatów nie są, póki co, kluczowym czynnikiem w podejmowaniu decyzji o poparciu. Z jednej strony realizacja wielu postulatów czy obietnic jest poza zasięgiem prezydenta, z drugiej – ich poglądy w wielu obszarach są zbliżone. Główne różnice to energetyka węglowa – która i tak w Polsce umrze śmiercią naturalną - i przyjęcie euro, czego, póki co nikt na serio nie proponuje.
Czego natomiast na razie brakuje, to jasnych, konkretnych, a przede wszystkim realnych propozycji zmian wraz z planem ich wdrożenia. Nie znamy też wizji systemu podatkowego kandydatów (dałoby to pogląd, jakie inicjatywy rządu będą wspierać, a jakie nie) czy pomysłów na ochronę zdrowia (poza tym, że trzeba „dosypać pieniędzy do systemu”).
Na koniec uwaga: dysponując prawem ogłoszenia referendum w dowolnej kwestii (za zgodą Senatu, któremu ze względów politycznych trudno byłoby przeciwstawić się mającemu poparcie społeczeństwa pomysłowi pytania) prezydent ma możliwości wpływu na rzeczywistość dużo większą niż się obecnie wydaje. Szkoda, że z tej mocy korzysta tak rzadko, jednak może podczas kampanii pojawi się kilka tego typu projektów.
Autor: Marcin Materna