Czwartkowy odcinek serialu pt. „rynki finansowe” był spektaklem jednego aktora. Mario Draghi najpierw wzbudził euforię, a potem konsternację, która zamieniła się w rezygnację. Takiej dramaturgii nie wymyśliłby nawet najlepszy scenarzysta.
Inwestorzy czekali na ten dzień od kilku tygodni, albo nawet miesięcy. Od grudnia spekulowano, w jaki sposób i w jakiej skali Europejski Bank Centralny poluzuje i tak już ekstremalnie luźną politykę monetarną. Każdy bank, fundusz i trader liczył, ile świeżej gotówki będzie mógł wyciągnąć z EBC i zastanawiał się, gdzie ją najlepiej ulokować.
Tuż po godzinie 13:45 EBC
opublikował komunikat, który okazał się czymś więcej niż długo oczekiwaną „bazooką
Draghiego”. Było to coś bardziej zbliżonego do radzieckiej katiuszy – i jak się potem okazało – cechowało się równie sowiecką celnością. I zapewne także zdolnością niszczenia realnej gospodarki.


„Świat był naprawdę bardzo, bardzo zadowolony z tego, głównie z powodu tego, że wszyscy jesteśmy uzależnieni od zerowych stop procentowych. To są darmowe pieniądze (ang. free money) – z rozbrajającą szczerością przyznał agencji Reutersa Kim Forrest, analityk Fort Pitt Capital Group.
Pod nieobecność przedstawiciela Bundesbanku EBC obniżył benchmarkową stopę z 0,05% do 0,0%, ściął stopę depozytową z -0,30% do -0,40%, powiększył program skupu obligacji (QE – znane potocznie jako „dodruk pieniądza”) o jedną trzecią (z 60 mld od 80 mld euro miesięcznie), włączył do QE obligacje korporacyjne oraz zapowiedział wpompowanie w banki gotówki pod postacią TLTRO II. Co więcej, niektóre banki będą mogły uzyskać ujemne oprocentowanie pożyczek z EBC!
Przeczytaj także
EBC zrobił więc więcej, niż oczekiwała od niego większość analityków i zapewne także większość uczestników rynku. Bezpośrednia reakcja na komunikat z Frankfurtu była podręcznikowa: euro mocno straciło do dolara, a europejskie giełdy wystrzeliły w górę, zwyżkując o 2-4%.
Wszystko zmieniło się w trakcie konferencji Mario Draghiego. „Z dzisiejszej perspektywy nie przewidujemy, że będzie potrzebne dalsze cięcie stóp. Oczywiście nowe fakty mogą zmienić tę sytuację i perspektywę” – powiedział Draghi dodając, że nawet EBC nie może obniżać stóp w nieskończoność.
Przeczytaj także
Reakcja na wypowiedzi szefa EBC była bardzo niepodręcznikowa. Eurodolar nie tylko momentalnie odzyskał utracony teren, ale jeszcze odrobił straty z ostatnich 4 tygodni. Dzienna amplituda wahań pary euro-dolar sięgnęła rzadko spotykanej wartości 3,7%. A ponieważ współczesne transakcje carry trade polegają na pożyczaniu nisko oprocentowanego euro, to skokowi eurodolara towarzyszyły silne spadki na giełdach. Zwłaszcza europejskich, gdzie DAX przeszedł drogę z +2,5% do -2,3%.
Inwestorzy z Ameryki reagowali spokojnie niż rynki w Europie. S&P500 na początku sesji nawet próbował rosnąć, ale przekroczenie poziomu 2.000 punktów wyraźnie paraliżowało kupujących. W połowie sesji strata sięgała już 1%, ale ostatnie dwie godziny handlu to (już tradycyjna) próba wyciągnięcia rynku.
Tym razem ze średnim powodzeniem. S&P500 zakończył czwartek bez fajerwerków, zyskując 0,02 %. Nasdaq stracił 0,26%, a Dow Jones 0,03%. Zdecydowanym zwycięzcami tego emocjonującego dnia zostały złoto (+1,4%) oraz srebro (+1,8%).