Dodatki za pracę w niedziele w Kauflandzie i w Carrefourze nie wynoszą więcej niż 4 zł brutto na godzinę. To i tak wyjątek, ponieważ w Biedronce i Stokrotce takich dodatków nie ma. Związkowcy z "Solidarności" zapowiedzieli strajk pracowników handlu, który ma odbyć się 4 listopada w Warszawie. To pokłosie otworzenia sklepów w niedziele niehandlowe, braków kadrowych oraz niskich płac, które dodatkowo są uwarunkowane od miejsca zamieszkania.


Sekcja Krajowa Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność” zapowiedziała demonstrację, która ma odbyć się w Warszawie 4 listopada. Głównymi postulatami związkowców są: wyższe płace, zwiększenie liczby pracowników w sklepach oraz niedziele wolne od handlu. Te ostatnie zagwarantował im podpis prezydenta Andrzeja Dudy, który zatwierdził uszczelnienie przepisów ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, że próba omijania przez sklepy tego przepisu stała się źródłem niezadowolenia pracowników handlu.
Brak dialogu
Pierwszym sklepem, który skorzystał z „furtki” pozwalającej na otwarcie się w niedziele handlowe, oferując usługi pocztowe, była w 2018 r. sieć Żabka. Do lipca br. były to jedyne sklepy, które umożliwiały zakupy pomimo zakazu, później na podobny ruch zdecydowała się sieć sklepów Biedronka, a po niej reszta branży. W sumie około 20 sieci sklepów rozszerzyło swoje usługi o nadawanie i odbieranie paczek w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
– Pracodawca postawił nas przed faktem, informując w piśmie, że podpisał umowę z operatorem pocztowym, co umożliwiło sieci utworzenie punktów pocztowych, a tym samym otworzenie sklepów w niedziele niehandlowe. Pracodawca poinformował nas również, że pracownicy Carrefour będą świadczyć pracę w niedziele na zasadzie dobrowolności, po czym wycofał się z danego słowa – powiedział w rozmowie z Bankier.pl Paweł Skowron, przewodniczący Organizacji Zakładowej NSZZ "Solidarność" w Carrefour Polska
Sklepy bez konsultacji z pracownikami postanowiły otworzyć się w niedziele niehandlowe. Jak zauważa w rozmowie z nami Alicja Symbor, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Stokrotce, związkowcy nie oczekiwali rozmów na temat poszerzenia zakresu usług, ponieważ jest to kwestia biznesowa i należy ona do decyzji pracodawcy. Jednak zmiany organizacji czasu pracy o dodatkowy dzień w tygodniu już bezpośrednio wpływają na pracownika. Z sygnałów, które otrzymali też związkowcy z innych sklepów, wynika że pracownicy negatywnie odebrali decyzje podjęte przez ich pracodawców. Brak konsultacji społecznej to jedno, natomiast po rozszerzeniu usług kierownicy i pracownicy sklepów musieli dostosować grafiki i swoje plany do pracy w dodatkowy dzień.
– Grafiki zostały zmienione z dnia na dzień i nikt nie pytał pracowników, czy wyrażają na to zgodę, przynajmniej ja nie znam takiego przypadku. Centrala przekazała nam, że po przepracowanej niedzieli pracownik może wziąć dwa po sobie następujące dni wolne i wybrać zmianę, która pracownikowi pasuje. Jednak nie we wszystkich placówkach była zapewne taka możliwość, bo w końcu nie zatrudniono dodatkowo żadnych nowych pracowników na tą okoliczność – powiedział Wojciech Jendrusiak, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Wolnego Związku Zawodowego „Jedność Pracownicza.
Dodatki i szkolenia
Dodatkowa premia za pracę w niedziele nie stała się normą na rynku. Do tej pory tylko Carrefour, Kaufland oraz Lidl zapowiedziały wypłacanie specjalnego dodatku wszystkim pracownikom, którzy zdecydują się pracować w niedziele. Carrefour ogłosił ten dodatek tuż po podjęciu decyzji o skorzystaniu z „furtki”, a wynosi on 30 proc. stawki godzinowej wynikającej z minimalnego wynagrodzenia określonego w ustawie. Oznacza to, że pracownik otrzymuje dodatkowo 3,70 zł brutto na godzinę za pracę w niedziele niehandlowe.
W przypadku Kauflandu, którego właścicielem, podobnie jak Lidla, jest Grupa Schwarz, pracownicy i związkowcy negocjowali z przedstawicielami sklepu dodatkowe premie. Finalnie niemiecka sieć supermarketów zdecydowała się przeznaczyć do końca roku 3 mln zł na dodatki dla sprzedawców oraz magazynierów, co przekłada się na 4 zł brutto na godzinę dla pracownika.
Ustawowo każdemu pracownikowi przysługuje odebranie dnia wolnego. Jednak związkowcy sygnalizują, że z uwagi na braki kadrowe w niektórych placówkach istnieją pewne utrudnienia w ustaleniu odpowiedniego dnia.
– Nie ma żadnych dodatkowych benefitów za pracę w niedziele. Jedynie ustawowo może odebrać jeden dzień pracujący w tygodniu. Lecz niestety to też nie jest pewne, ponieważ pracownicy też chorują - czy to na grypę, czy na COVID-19. Więc zdarza się, że ten dzień wolny przesuwa się lub trzeba przyjść w ramach nadgodzin. Zmiana w niedzielę to 12h pracy. Te pozostałe 4h odbiera się po godzinie lub po 30 minut przez kilka dni – powiedziała Alicja Symbor
Poszerzenie przez sklepy swoich usług o przyjmowanie i nadawanie paczek, to też nowe obowiązki, które ciążą na pracownikach. Sieć sklepów Carrefour zorganizowała dla swoich pracowników szkolenia online w tym zakresie. Natomiast z wiedzy, jaką posiada Alicja Symbor, ani kierownicy, ani pracownicy Stokrotki nie zostali przeszkoleni z nowych zadań.
Nierówne płace równie popularne
Podwyższenie pensji pracowników handlu to jeden z postulatów NSZZ „Solidarność”, który został wymieniony jako powód protestów. Jednak jak udało się ustalić podczas rozmów, związkowcy działający przy Kauflandzie, Carrefourze, Stokrotce oraz Biedronce otrzymują sygnały od pracowników świadczące, że sklepy prowadzą politykę uzależniania pensji od miejsca zamieszkania. Pracodawcy tłumaczą się głównie „kosztami życia”, ale ceny w ich sklepach pozostają takie same niezależnie od miasta, w którym są zlokalizowane.
– Gdy porównujemy wyniki sklepów, to widzimy, że sklepy zlokalizowane w małych miastach osiągają niekiedy większe lub porównywalne obroty w stosunku do sklepów zlokalizowanych w dużych miastach. Świadczy to, że nakład pracy jest taki sam, a może nawet większy, a pensje są inne. Nie rozumiemy i nie zgadzamy się na takie zróżnicowanie pensji oraz podział pracowników na lepszych i gorszych – powiedział Paweł Skowron
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z czerwca 2021 r., który zajmował się pozwem ok. 6 tys. brytyjskich pracowników Tesco Stores, zróżnicowanie wynagrodzenia tylko na podstawie lokalizacji, w sytuacji, w której pracownik zajmuje to samo stanowisko, w tej samej firmie i ma te same obowiązki, jest sprzeczne z prawem. Wyrok TSUE podkreśla, że do takiego zróżnicowania może dojść, jeżeli opiera się ono na obiektywnych kryteriach, nie zaś tylko na czynniku geograficznym.
Najwięcej sygnałów od pracowników otrzymał Piotr Adamczyk, szef „Solidarności” przy sklepie Biedronka. Sieć sklepów miała przyznać się do stosowania takiej praktyki podczas spotkania z przedstawicielami związku, które odbyło się 8 września.
– Na wrześniowym spotkaniu z przedstawicielami Jeronimo Martins Polska poruszyliśmy temat wyroku TSUE. Otrzymaliśmy informacje, że zarobki w naszej sieci podlegają takiemu zróżnicowaniu i na przykład pracownicy wykonujący tą samą czynność w Warszawie, we Wrocławiu czy też Gnieźnie mają różne stawki wynagradzania. Jak do tej pory pracodawca tłumaczył się wyższym kosztem życia w dużych miastach i konkurencyjność między sieciami i rynkiem pracy. Jak dla nas stawki powinny być równe, tylko różnicowane ze względu na staż pracy, ponieważ pracownik traci na swojej składce emerytalnej. Będziemy chcieli spróbować podejść do problemu bardziej negocjacyjnie lub zmierzać w kierunku ustawy – powiedział Piotr Adamczyk.
Zadaliśmy pytanie sklepom, o których dowiedzieliśmy się, że mogło dość do praktyki uzależniania pensji od miejsca zamieszkania. Odpowiedzi udzieliły dwie firmy. Francuska sieć sklepów Carrefour przyznała w odpowiedzi, że „wysokość wynagrodzenia zasadniczego dla nowych pracowników, i to na każdym stanowisku, uzależnione jest od kompetencji pracownika oraz miejscowości, w której pracuje - w odniesieniu do rynku”. Natomiast w odpowiedzi od Kauflandu wynika, że niemiecka sieć przyznaje specjalny dodatek od 300 do 400 zł brutto pracownikom z dużych miast.