

Agencja ratingowa S&P obniżyła rating dla Polski do "BBB+" z "A-" – poinformowała agencja w komunikacie opublikowanym w piątek późnym popołudniem. Obniżono także perspektywę ratingu z pozytywnej do negatywnej. To pierwsza obniżka ratingu w historii Polski. Z kolei agencja Fitch postanowiła potwierdzić rating Polski na poziomie A- ze stabilną perspektywą. Natomiast agencja Moody's nie opublikowała przeglądu ratingów Polski.
[Aktualizacja - 17.01.15, godz. 10:00]
Agencja ratingowa S&P obniżyła długoterminowy rating kredytowy w walucie obcej dla Polski do „BBB+” z wcześniejszego „A-„. Oznacza to nie tylko obniżenie ratingu o jeden poziom, ale także zejście ratingu do najniższej grupy ratingów inwestycyjnych. Agencja obniżyła także długo- i krótkoterminowy rating w walucie krajowej do „A/A-2” z „A/A-1”. To pierwsza zmiana ratingu agencji S&P dla Polski od 2007 r. Od lutego 2015 r. perspektywa polskiego ratingu w S&P była pozytywna. Jeszcze nigdy w historii Polski żaden rating nie został obniżony.
Złoty zareagował na informację o obniżce ratingu natychmiastowym, bardzo mocnym osłabieniem kursu. O godz. 18:49 kurs EUR/PLN notowany był na poziomie 4,48, czyli najniższym od 4 lat, natomiast kurs USD/PLN na poziomie 4,10, najniższym od 2003 r. Także do szwajcarskiego franka kurs złotego spada do poziomu 4,10. Tutaj polska waluta notowała najniższy kurs od dokładnie roku, kiedy to Szwajcarski Bank Centralny zakończył politykę sztywnego kursu walutowego do euro.
Z komunikatu agencji S&P wynika, że bezpośrednią przyczyną obniżki ratingu nie były przesłanki makroekonomiczne, ale polityczne. Agencja uzasadnia obniżenie perspektywy swoim spojrzeniem na zmiany instytucjonalne, jakie nowy rząd przeprowadza w Polsce. Według S&P inicjatywy legislacyjne podjęte w Polsce osłabią niezależność i skuteczność kluczowych instytucji w Polsce. Chodzi tutaj o Trybunał Konstytucyjny i media publiczne.
Zmiana perspektywy ratingu na negatywną odzwierciedla również oczekiwania agencji S&P, że proces naruszania niezależności, wiarygodności i skuteczności działania kolejnych kluczowych instytucji będzie postępował, podając jako jedyny przykład Narodowy Bank Polski.
Niższy rating zaszkodzi wszystkim
W pierwszą rocznicę czarnego czwartku nie zabrakło emocji. Obniżenie ratingu przez jedną z najważniejszych agencji to wynik negatywnej oceny zmian zachodzących w polskiej polityce gospodarczej. Osłabienie się złotego, jeśli trend się utrzyma, uderzy po kieszeniach m.in. kredytobiorców walutowych. Pakiet rozwiązań dla tej grupy, zaprezentowany dziś przez kancelarię prezydenta, może okazać się sprawą pilniejszą niż się wydawało.
Spadek wiarygodności kredytowej wpłynie nie tylko na koszty finansowania państwa, ale również na finanse samorządów aktywnych jako pożyczkobiorcy na rynkach długu. Wstrząsy odczuje zapewne również polska giełda. Do tej pory mogło się wydawać, że zmiana polityczna nie miała wpływu na rynki finansowe. To złudzenie zaczyna się rozwiewać.
Agencja podaje, że ocenia prawdopodobieństwo dalszego obniżenia ratingu dla Polski w ciągu najbliższych 24 miesięcy na co najmniej 1/3, jeśli podważona zostanie wiarygodność polityki pieniężnej lub jeśli finanse publiczne pogorszą się bardziej od obecnych oczekiwań S&P.
A takie sugestie można znaleźć prognozach najważniejszych wskaźników makroekonomicznych, jakie agencja publikuje dla Polski, które nie są już tak optymistyczne, jak wcześniej. Według tych prognoz, po tym jak w 2015 roku z Polski została zdjęta procedura nadmiernego deficytu, w 2016 r. stosunek deficytu finansów publicznych do PKB w Polsce ponownie przekroczy poziom 3%, osiągając 3,2%, co może oznaczać ponowne wejście w procedurę nadmiernego deficytu.
"Zrewidowaliśmy naszą prognozę deficytu sektora finansów w 2016 r. do 3,2 proc., ponieważ uważamy, że różne działania po stronie wydatkowej, zaplanowane lub ogłoszone, nie są w pełni zrównoważone przez działania po stronie dochodowej oraz cięcia w wydatkach" - napisano w piątkowym komunikacie agencji. Te działania po stronie wydatkowej, to według S&P obniżka wieku emerytalnego, program 500+, wyższa kwota wolna od podatku, podwyżka płacy minimalnej oraz darmowe leki dla osób starszych. Zdaniem ekonomistów S&P prognozowane wpływy do budżetu są niewystarczające, aby zrównoważyć wydatki.
"Z drugiej strony, odwrócenie działań rządu mających na celu zmianę i kontrolę kluczowych dla Polski instytucji, jak i trwała poprawa salda zewnętrznego prowadząca do dalszego obniżenia zagranicznego długu netto może skłonić nas do zmiany perspektywy na stabilną" - zaznacza S&P w komunikacie.
Rating na poziomie „BBB+” mają m.in. takie kraje, jak Hiszpania, Oman, Tajlandia, Meksyk, Peru, Aruba, z czego tylko Oman ma negatywną perspektywę ratingu.
W ocenie Ministerstwa Finansów, piątkowa decyzja agencji S&P o obniżeniu ratingu Polski jest niezrozumiała z punktu widzenia analizy ekonomicznej i finansowej. Decyzja ta jest sprzeczna z ocenami pozostałych agencji ratingowych, największych międzynarodowych instytucji finansowych oraz uczestników rynków finansowych. Jest tym bardziej niezrozumiała, że nie została poprzedzona zmianą perspektywy oceny ratingowej, która przed decyzją agencji S&P była pozytywna" - napisano w komentarzu resortu finansów.
Na Twitterze swoją opinię opublikował już jednak wiceminister finansów Leszek Skiba. "Fundamenty gospodarki polskiej są stabilne. Potwierdza to raport IMF w związku z FCL i paradoksalnie raport S&P" - napisał Skiba.
"W mojej opinii dzisiejsza obniżka ratingu jest nieoczekiwana, ma wymiar polityczny. Na ten moment nie było takiej potrzeby" - uważa Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl. Cięcie ratingu było zaskoczeniem dla ekonomistów, z których niewielu przewidywało choćby obniżenie perspektywy ratingu. Na 30% oceniali prawdopodobieństwo obniżki ratingu ekonomiści biorący udział w ankiecie Reutersa. Żaden z nich nie przewidywał obniżki ratingu.
"Oczekujemy wyprzedaży polskich obligacji rządowych w przyszłym tygodniu" - powiedział Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, cytowany przez agencję Reuters, przewidując także dalsze osłabienie złotego.
Plotki o możliwym cięciu ratingu dla Polski pojawiły się na rynku już w piątek rano, w rezultacie przed południem miała miejsce pierwsza fala osłabienia złotego. Po południu sytuacja na polskiej walucie nieco się uspokoiła, aż do momentu pojawienia się informacji o obniżce ratingu przez S&P.
Decyzja S&P wbrew pozorom szkodliwa
S&P obniżył rating naszego kraju, ale szczęśliwie Fitch nie potwierdził tej decyzji. W mojej opinii jest ona na wyrost, kasandryczna i wbrew pozorom szkodliwa, m.in. dlatego, że osłabienie kursu złotego będzie nas kosztować, prawdopodobnie wzrośnie też obsługa polskiego długu, mogą też pojawić się problemy z przyciągnięciem kapitału zagranicznego, ale wątpię by ocena S&P wpłynęła na zdeterminowanych do inwestycji w Polsce. Z całą pewnością jutro nie znikną ulubione dyskonty Polaków.
Oczywiście, nie powinniśmy mieć patriotycznych złudzeń, że na skutek błędnej decyzji autorytet S&P obniży się tak bardzo, że nikt nie będzie brał ich ocen na poważnie. Tak nie będzie. S&P nie straci twarzy, bo gdyby miała, to straciłaby ją już dawno przy okazji innych wpadek.
Agencja S&P, podobny ruch, jak obecnie dla Polski, wykonała w 2011 roku w stosunku do Węgier rządzonych przez Victora Orbana. Wtedy cięcie ratingu Węgier były jeszcze głębsze, bowiem rating został obniżony do poziomu "BB+", czyli poziomu spekulacyjnego, uznawanego także za pierwszy poziom "śmieciowy". Z handlem papierami na takim poziomie wiąże się bowiem, w opinii agencji ratingowej, dużo większe ryzyko inwestycyjne. Także uzasadnienie podane wtedy przez S&P było bardziej polityczne, niż ekonomiczne. Agencja stwierdziła wtedy, że polityka premiera Węgier jest "nieprzewidywalna".