Środa, 1 czerwca, była dziewięćdziesiątym ósmym dniem inwazji Rosji na Ukrainę.


» Relację z wtorku, 31 maja, zapisaliśmy tutaj.
Rosjanie szturmują Siewierodonieck, szykują się do ataku na trzech innych kierunkach
Wojska rosyjskie szturmują Siewierodonieck, przygotowują się też do ataków na trzech innych kierunkach – poinformował Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy na Facebooku w środę wieczorem. Siewierodonieck to ostatni duży bastion sił ukraińskich w obwodzie ługańskim.
"Przeciwnik prowadzi szturm w rejonie Siewierodoniecka, Toszkiwki i Ustyniwki, trwają działania bojowe" - stwierdza sztab. Wcześniej w środę władze Siewierodoniecka informowały, że 60 proc. miasta jest pod kontrolą Rosjan.
Do dalszej ofensywy, jak ocenia sztab, Rosjanie przygotowują się na kierunkach: Izium-Barwinkowe i Izium-Słowiańsk. Na innym odcinku frontu w Donbasie, na kierunku Łymanu, wojska rosyjskie również przegrupowują się i szykują do szturmu.
Ataki lotnicze i artyleryjskie wojska rosyjskie prowadziły w środę na kierunku donieckim, w rejonach Nowoseliwki i Lisiczańska, a ostrzały rakietowe w rejonie Soledaru i Siwerska.
Na innym odcinku frontu w Donbasie trwają walki w rejonie miejscowości Komyszuwacha, Nowołuhańske i Berestowe.
W innych regionach Ukrainy wojska rosyjskie prowadziły ostrzały artyleryjskie. Na północnym wschodzie ostrzelane z terytorium Rosji zostały miejscowości w obwodach sumskim i czernihowskim.
Na północnym wschodzie, w obwodzie charkowskim, Rosjanie ostrzelali infrastrukturę cywilną w rejonie miejscowości Odnorobiwka, Udy, Ruski Tyszky i Czerkaski Tyszky. Na południu, w obwodzie chersońskim, celem ostrzałów była infrastruktura cywilna m.in. w miejscowościach Posad-Pokrowske, Osokoriwka, Nowoworoncowka.
Na Morzu Czarnym znajduje się rosyjski okręt w stanie gotowości do odpalenia pocisków manewrujących Kalibr - twierdzi ukraiński Sztab Generalny.
Doradca prezydenta Zełenskiego: wojna potrwa co najmniej do zimy
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, ocenił w środę, że wojna z Rosją trwać będzie co najmniej do zimy, bo żadna ze stron nie może się cofnąć. Władze Ukrainy są przekonane, że nie wolno dopuścić do zamrożenia wojny - dodał.
"Do jesieni, zimy bieżącego roku wszystko będzie się rozwijać bardzo paradoksalnie, bo nikt nie zdoła się zatrzymać. Żadna ze stron, według obecnego stanu, nie będzie miała poczucia, że zwyciężyła. Ukraina na pewno nie może się zatrzymać" - powiedział Podolak w wywiadzie dla agencji Interfax-Ukraina.
Jak tłumaczył, władze polityczne Ukrainy i jej dowództwo wojskowe są przekonane, że "wojna powinna toczyć się według scenariusza Ukrainy".
"Jeśli podejmiemy inną decyzję, to na Bankową (pod kancelarię prezydenta Ukrainy w Kijowie - PAP) przyjdą tysiące ludzi, którzy stracili swoich bliskich, krewnych, dzieci, żony i mężów i zapytają: po co była ich śmierć?" - mówił Podolak. Dodał, że jeśli wojnę "odłoży się na dwa lata", to nie będzie to odpowiedzią na to pytanie. Tak więc - podsumował - decyzja, czy trzeba dalej walczyć jest jednoznaczna. Również dowództwo wojskowe uważa, że zamrożenie wojny jest niemożliwe i należy odbić terytoria zagarnięte przez Rosję.
"Wojna nie może zatrzymać się na linii rozgraniczenia. Obwody chersoński, zaporoski, ani też doniecki i ługański kategorycznie nie chcą żyć w tym +rosyjskim świecie+" (ros. russkij mir to koncepcja zakładająca rosyjskojęzyczną wspólnotę kulturową pod przywództwem Rosji - PAP) - powiedział Podolak.
"Nasze społeczeństwo nie zaakceptuje żadnych ustępstw terytorialnych jako rekompensaty za pokój, uwzględniając sposób, w jaki Rosja prowadzi tę wojnę" - powiedział doradca prezydenta.
Przyznał, że w porównaniu z armią rosyjską siły zbrojne Ukrainy odczuwają brak ciężkiego sprzętu, pocisków i karabinów. "Ale to wszystko teraz jest rekompensowane. I będzie rekompensowane w miarę tego, jak w europejskiej wspólnocie euroatlantyckiej krystalizować się będzie zrozumienie, że albo Rosja teraz przegra, albo będzie stale prowokować trzecią wojnę światową" - oświadczył Podolak.
Zapewnił, że władze Ukrainy są otwarte na wszelkie procedury wymiany, byleby uwolnić z niewoli rosyjskiej swoich żołnierzy. Jak poinformował, negocjacje z Rosją są zawieszone we wszystkich podgrupach oprócz humanitarnej. Ukraina przekazuje w tej podgrupie pytania o organizację ewakuacji swoich obywateli i o stan zdrowia żołnierzy ukraińskich będących jeńcami.
Szef obwodu ługańskiego w Politico: potrzebujemy kilku miesięcy, by przejść do ofensywy
Potrzebujemy kilku miesięcy, by w pełni zaznajomić się z zachodnią bronią i przejść do ofensywy w Donbasie - powiedział portalowi Politico Serhij Hajdaj, szef władz obwodu ługańskiego na wschodzie Ukrainy. Według portalu, rosyjskie postępy w tym regionie to efekt zmasowania sił i przewagi ogniowej.
"Potrzebujemy co najmniej kilku miesięcy, by przygotować nasze wojska, wyszkolić ich, by porządnie obsługiwały zachodnią broń. Wtedy, co do zasady, będziemy mogli przejść do ofensywy, zająć wioskę tu i ówdzie, ustawić batalion" - oznajmił Hajdaj, cytowany w korespondencji portalu z frontu w Donbasie. Podobnie sytuację ocenili ukraińscy wojskowi w rozmowie z Politico.
Według relacji portalu, Rosjanie czynią postępy w Donbasie z uwagi na zdecydowaną przewagę w sile ognia, bo na tym odcinku skoncentrowali swoje siły, głównie artylerię. Jak pisze Politico, bitwa o Donbas jest niemal w całości wymianą ognia między artylerią obu stron. Dlatego też Ukraińcy wiążą duże nadzieje z nowymi dostawami broni z Zachodu, w tym amerykańskiej artylerii rakietowej HIMARS, która pozwoli im na zwiększenie zasięgu ostrzału.
Jednocześnie ukraińscy oficjele i wojskowi chwalą zalety przysłanych przez USA haubic M777, dzięki którym m.in. udało się zniszczyć rosyjskie oddziały starające się przekroczyć rzekę Doniec pod Biłohoriwką w obwodzie ługańskim. Było to miejsce, w którym Rosjanie stracili ponad 70 pojazdów.
"One pięknie pracują. Mają precyzję karabinu snajperskiego strzelając pociskiem 155 mm. Ich zasięg jest znacznie większy, niż naszej broni i możemy uderzać w ich (Rosjan) pozycje, linie zaopatrzenia i składy amunicji z dalszej odległości" - powiedział portalowi Anatolij, dowódca jednego z ukraińskich oddziałów artylerii.
Mimo to, jak odnotowuje Politico, przewaga wojsk rosyjskich w skoncentrowanej sile rażenia, w tym coraz intensywniejszym bombardowaniu z powietrza, sprawia, że napierane z trzech stron ukraińskie wojska rozważają wycofanie się z Siewierodoniecka na nowe pozycje obronne pod Bachmutem, aby wyjść z rosyjskiego kotła.
Rosjanie szykują pozycje 3 km od granicy z Ukrainą
Rzecznik ministerstwa obrony Ukrainy Ołeksandr Motuzianyk powiedział w środę, że w obwodzie briańskim w Rosji, 3 km od granicy z Ukrainą, wojska rosyjskie wyposażają pozycje bojowe. Poinformował, że dzieje się to w rejonach wsi Podywotje i Niekislica.
"Nasz wywiad informuje, że wojska rosyjskie wyposażają pozycje w rejonach Podywotja i Niekislicy, w obwodzie briańskim w Rosji, około 3 km od ukraińskiej granicy państwowej" - powiedział Motyzianyk na briefingu dla prasy.
Obwód briański sąsiaduje z obwodem sumskim na północnym wschodzie Ukrainy. Jak mówił Motuzianyk, rosyjskie samoloty Su-35 ostrzelały miejscowość Białopole w obwodzie sumskim, około 8 km od granicy. Ogniem artyleryjskim Rosjanie ostrzelali wieś Seredyna-Buda leżącą zaledwie 2 km od granicy, również w obwodzie sumskim.
Rzecznik resortu obrony nie wykluczył, że Rosjanie nasilą w tym rejonie ostrzały pozycji sił ukraińskich i obiektów infrastruktury. "Oprócz tego możliwe są wypady i działania dywersyjne ze strony sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej" - ocenił.
Natomiast na południu Rosji, w okupowanym obwodzie chersońskim, Rosjanie tworzą drugą i trzecią linię obrony. Wojska rosyjskie instalują wyposażenie inżynieryjne na tych pozycjach.
Ponadto armia rosyjska sprowadza rezerwy z terytorium Rosji i ściąga sprzęt z magazynów - poinformował Motuzianyk.
Władze: pod okupacją jest do 15 proc. miejscowości w obwodzie mikołajowskim
W obwodzie mikołajowskim na południu Ukrainy pod okupacją jest nie więcej niż 15 proc. miejscowości - poinformował w środę szef administracji obwodowej Witalij Kim. Wskazał, że chodzi o miasto Snihuriwka, liczące około 12 tys. mieszkańców, i okoliczne wsie.
Kim, którego cytuje portal Suspilne, powiedział, że "10-15 proc. miejscowości" w regionie okupowanych jest przez wojska rosyjskie.
Podkreślił, że Rosjanie ostrzeliwują główne miasto obwodu, Mikołajów, z artylerii lufowej dalekiego zasięgu. "Strzelają nowymi pociskami o wadze ponad 100 kg, na odległość prawie 40 km. W razie trafienia powoduje to wielkie szkody w budynkach mieszkalnych" - powiedział Kim.
Wyraził przypuszczenie, że Rosjanie "wiedzą, że trzeba będzie się wycofać" i dlatego stosują teraz te pociski, bo "nie będą mogli ich już wykorzystać".
Mer Siewierodoniecka: 20 proc. miasta jest pod kontrolą sił ukraińskich
20 proc. Siewierodoniecka, miasta w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy, jest obecnie pod kontrolą sił ukraińskich, a 60 proc. jest kontrolowane przez wojska rosyjskie - poinformował w środę mer miasta Ołeksandr Striuk.
Pozostała część miasta jest teraz "ziemią niczyją" - powiedział mer, który udzielił wywiadu agencji Reutera. Striuk, który wypowiadał się przez telefon, nie powiedział, gdzie się znajduje.
Wcześniej w środę szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj mówił, że wojska rosyjskie kontrolują 70 proc. Siewierodoniecka i walki nadal trwają. Według jego słów część oddziałów ukraińskich odeszła na korzystniejsze pozycje, a część kontynuuje walkę w centrum miasta.
Rzecznik ministerstwa obrony Ukrainy Ołeksandr Motuzianyk powiedział w środę, że wojska rosyjskie na tym odcinku frontu koncentrują się na zajęciu Siewierodoniecka, otoczeniu Lisiczańska i opanowaniu całego obwodu ługańskiego. Rosjanie prowadzą ostrzały lotnicze, moździerzowe, z artylerii lufowej i systemów rakietowych.
Gwardia Narodowa: Siewierodoniecka bronią najlepsi ukraińscy żołnierze, Rosjanie poniosą tam wielkie straty
Rosyjskie oddziały stracą w Siewierodoniecku bardzo wielu żołnierzy, ponieważ bronią się tam najlepiej przygotowane ukraińskie formacje - zadeklarował w środę rzecznik sił szybkiego reagowania Gwardii Narodowej Ukrainy Charytin Starski, cytowany przez agencję UNIAN.
Starski potwierdził, że Siewierodonieck został w dużym stopniu zrujnowany w wyniku wrogich bombardowań z powietrza i ostrzałów artyleryjskich. W jego ocenie te zniszczenia wpływają na przebieg bitwy o miasto, szczególnie z punktu widzenia agresora, ponieważ w ruinach budynków trudno jest skryć się i zabezpieczyć pozycje bojowe.
"Obecnie w Siewierodoniecku trwają walki uliczne i manewrowe. Trudna sytuacja, ale chłopcy robią wszystko, co możliwe, by powstrzymać przeciwnika. Wierzę w ich zwycięstwo, bo ci żołnierze spędzili wcześniej mnóstwo czasu na ćwiczeniach, szkoląc się m.in. w potyczkach miejskich. Nasi wojskowi są świetnie przygotowani. Rosjanie stracą wielu ludzi w takiego typu starciach" - podkreślił Starski.
Wcześniej w środę szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj poinformował, że siły agresora kontrolują już około 70 proc. miasta, ale walki nadal trwają. "Część wojsk ukraińskich odeszła na korzystniejsze, wcześniej przygotowane pozycje. Część powstrzymuje najeźdźców w centrum miasta" – napisał gubernator na Telegramie.
26 maja, szef administracji Siewierodoniecka Ołeksandr Striuk poinformował, że żołnierze wroga uszkodzili już około 90 proc. zabudowy mieszkaniowej Siewierodoniecka, a w mieście przebywa aktualnie 12-13 tys. cywilów, którzy kryją się w piwnicach i schronach.
Zdobycie Siewierodoniecka - nieformalnej stolicy części obwodu ługańskiego kontrolowanej przez rząd w Kijowie - pozostaje najważniejszym celem inwazji Kremla na wschodzie Ukrainy. Przed rosyjską agresją miasto liczyło ponad 100 tys. mieszkańców.
Władze: mieszkańcy Mariupola od kwietnia nie mają dostępu do wody pitnej i jedzenia
Cywilni mieszkańcy okupowanego przez siły rosyjskie Mariupola na południowym wschodzie Ukrainy od kwietnia nie mają dostępu do wody pitnej i jedzenia – poinformował w środę mer miasta Wadym Bojczenko w telewizji.
Jak powiedział, rosyjscy okupanci nakazali przedstawicielom separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej, by rozwozili wodę. „Ale wczoraj mieszkańcy powiadomili nas, że sobie z nich kpią – przywiezionej wody pitnej nie dają tak po prostu, tylko chcą, żeby mieszkańcy szli odgruzowywać i pomagali im ukrywać zbrodnie wojenne, zabitych przez nich ludzi. Mieszkańcy Mariupola pracują za wodę” – oznajmił.
Podkreślił też, że o ile w kwietniu okupanci próbowali rozdawać artykuły spożywcze przy okazji kręcenia materiałów propagandowych, to teraz już tego nie robią.
Ocenił, że okupanci zrobili z mieszkańców miasta jeńców, którzy nie mają możliwości wyjechania na tereny kontrolowane przez siły ukraińskie. Według niego wojsko rosyjskie zniszczyło połowę z 2600 budynków w mieście, w tym ponad 1000 domów wielopiętrowych.
Wcześniej doradca mera Petro Andriuszczenko napisał na Telegramie, że okupanci przygotowują się do wyburzenia większości budynków w Mariupolu, które ucierpiały wskutek ostrzału, a właściciele mieszkań są dosłownie wyrzucani na ulicę.
Wartość bezpośrednich strat wojennych przekroczyła już 600 mld dolarów
Wartość bezpośrednich strat wojennych przekroczyła już 600 mld dolarów, Ukraina straciła 35 proc. swojego PKB - powiedział w środę szef kancelarii prezydenta Ukrainy Andrij Jermak.
Jermak zaznaczył, że w kraju zniszczono ponad 200 fabryk, jego granicę uciekając przed wojną przekroczyło ponad 5 mln osób, a drugie tyle zmieniło miejsce zamieszkania wewnątrz państwa.
"Musimy wygrać, w przeciwnym wypadku Ukraina po prostu zniknie jako naród i jako państwo. Nasze zwycięstwo jest tym bliższe, im więcej pomocy udziela nam społeczność międzynarodowa: wojskowo-technicznej, politycznej, finansowej czy humanitarnej" - powiedział Jermak, przemawiając na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony parlamentu Irlandii.
SBU: rosyjskich żołnierzy zmuszano do podpisywania oświadczeń, że będą zabijać cywilów na Ukrainie
Rosyjscy dowódcy zmuszali żołnierzy do podpisywania oświadczeń, że podczas wojny na Ukrainie będą zabijać cywilów - poinformowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), która opublikowała na Facebooku nagranie wideo ukazujące fragment przesłuchania jednego z jeńców wroga.
"Jestem (rosyjskim) snajperem. (...) Otrzymaliśmy rozkaz, żeby podpisać zgodę, że na Ukrainie będziemy zabijać cywilów. 29 kwietnia podpisałem taki dokument, ale niektórzy odmówili. Zastępca dowódcy ds. politycznych powiedział im jednak, żeby wyrazili zgodę, ponieważ jeśli nie pojadą na Ukrainę, to trafią do aresztu dyscyplinarnego lub zostaną zwolnieni ze służby" - relacjonował jeniec, schwytany przez ukraińskie wojska pod Wołnowachą w obwodzie donieckim (https://tinyurl.com/399smuh6).
SBU podkreśliła, że wojskowi armii wroga nie zeznają już, jak na początku wojny, że "mieli jechać na ćwiczenia" i nie wiedzieli, jaki jest faktyczny cel inwazji. "Takie bajki pojawiały się w pierwszych dniach agresji, a teraz okupanci wiedzą już z wyprzedzeniem, że otrzymają rozkazy mordowania cywilów" - napisano w komunikacie ukraińskiej służby.
Doniesienia o rosyjskich zbrodniach na ukraińskiej ludności cywilnej pojawiają się od 24 lutego, czyli początku najazdu Rosji na sąsiedni kraj. Według ostrożnych szacunków tylko w zniszczonym mieście Mariupol nad Morzem Azowskim zginęło ponad 22 tys. mieszkańców. Na początku maja poinformowano, że w obwodzie kijowskim odkryto ciała ponad 1200 cywilów zamordowanych w okresie rosyjskiej okupacji, trwającej od końca lutego do przełomu marca i kwietnia.
Władze: 4 zabitych, 7 rannych w rosyjskim ostrzale obwodu charkowskiego
Cztery osoby zginęły, a siedem zostało rannych w ciągu ostatniej doby w wyniku rosyjskiego ostrzału obwodu charkowskiego – poinformował w środę szef władz obwodowych Ołeh Syniehubow na Telegramie.
W Złoczowie zginęła kobieta, a w Iwaniwce 12-letni chłopiec. Kolejne dwie osoby poniosły śmierć we wsi Szestakowe.
Jak podkreślił Hajdaj, ostrzeliwano też m.in. dzielnicę kijowską Charkowa. W obwodzie „wróg koncentruje się na obronie i próbuje utrzymać swoje pozycje” – dodał. https://t.me/synegubov/3349
Władze: siły rosyjskie kontrolują 70 proc. Siewierodoniecka
Siły rosyjskie kontrolują 70 proc. Siewierodoniecka w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy, ale walki trwają – poinformował w środę szef władz obwodowych Serhij Hajdaj na Telegramie.
„Część wojsk ukraińskich odeszła na korzystniejsze, wcześniej przygotowane pozycje. Część kontynuuje walkę w centrum miasta” – napisał Hajdaj (https://t.me/serhiy_hayday/6817).
Ewakuacja została wstrzymana i nie możliwości dostarczania konwojów humanitarnych do Siewierodoniecka. Według Hajdaja szpital w mieście ma jednak wystarczającą ilość leków i środków medycznych, a w sztabach humanitarnych są zapasy produktów na pewien czas. Zaznaczył, że wszystkie nieokupowane miejscowości obwodu są nieustannie ostrzeliwane. Jak podkreślił, Lisiczańsk jest pod kontrolą wojsk ukraińskich.
„Zwycięstwo nie nastąpi szybko, ale na pewno nastąpi! (…) Walczymy o każdą miejscowość obwodu ługańskiego! Czekamy na broń od Zachodu i szykujemy się do deokupacji!” – podkreślił.
Władze: w Mariupolu Rosjanie wypędzają ludzi na ulicę i rekwirują część mieszkań
W okupowanym Mariupolu Rosjanie wypędzają ludzi na ulicę i rekwirują część mieszkań; trwają przygotowania do wyburzenia zniszczonych przez ostrzał domów i bloków - poinformował w środę na Telegramie doradca mera miasta Petro Andriuszczenko.
"Okupanci przygotowują się do wyburzenia większości budynków, które ucierpiały wskutek ostrzału. Właściciele mieszkań są dosłownie wyrzucani na ulicę" - podał Andriuszczenko (https://t.me/andriyshTime/1177).
Rosjanie - jak mówi - planują zakwaterowanie osób starszych w akademikach, by w ich mieszkaniach umieścić osoby zaangażowane w prace w mariupolskim porcie oraz odgruzowywanie zniszczonego miasta.
"Równolegle realizowane są dwa scenariusze: wywożenie ludzi do Rosji oraz zmuszanie innych do pracy" - podał doradca mera Mariupola
Władze lokalne: wróg intensyfikuje rozpoznanie lotnicze w rejonie Odessy
Wróg intensyfikuje rozpoznanie lotnicze w rejonie Odessy na południu Ukrainy; prawdopodobieństwo ataków rakietowych pozostaje wysokie - poinformował w środę na Telegramie szef odeskiej administracji wojskowej Serhij Bratczuk.
"Największe zagrożenie przedstawiają samoloty oraz okręty przenoszące pociski manewrujące Kalibr" - wyjaśnił Bratczuk (https://t.me/Bratchuk_Sergey/13087).
Dowództwo operacyjne Południe poinformowało w środę o rozmieszczeniu przez Rosję na położonej na Morzu Czarnym Wyspie Węży zmodernizowanych systemów rakiet przeciwlotniczych, stacji walki elektronicznej i innej broni, która mogłaby zapewnić osłonę ewentualnego desantu lub zmasowanego ostrzału Odessy i okolic miasta.
Rosyjskie straty:
Od początku inwazji na Ukrainę wojsko rosyjskie straciło już około 30,7 tys. żołnierzy, w tym około 200 w ciągu ostatniej doby - ogłosił w środę Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Minionej doby Rosja straciła też śmigłowiec, trzy czołgi, 41 pojazdów opancerzonych, 10 systemów artylerii, system przeciwlotniczy i cztery drony – wynika z komunikatu.
Według ukraińskiego sztabu łączne straty sił rosyjskich od 24 lutego do 1 czerwca wynoszą: 1361 czołgów, 3343 pojazdy opancerzone, 208 samolotów, 175 śmigłowców, 659 systemów artyleryjskich, 207 wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet, 94 systemy przeciwlotnicze, 2290 pojazdów i cystern, 13 jednostek pływających i 519 dronów.
Brytyjski resort obrony: operacje lądowe Rosji na Ukrainie skupione na niewielkim obszarze
Rosyjskie operacje lądowe na Ukrainie skupiają się obecnie na niewielkim obszarze obwodu ługańskiego, natomiast poza Donbasem Rosja nadal prowadzi ataki rakietowe wymierzone w ukraińską infrastrukturę - przekazało w środę brytyjskie ministerstwo obrony.
"Rosyjskie operacje lądowe pozostają ściśle skoncentrowane, a siła ognia skupia się w niewielkim sektorze obwodu ługańskiego. W dniach 30-31 maja nasiliły się walki na ulicach Siewierodoniecka, a siły rosyjskie zbliżyły się do centrum miasta. Prawdopodobnie ponad połowa miasta jest obecnie zajęta przez siły rosyjskie, w tym przez bojowników czeczeńskich. Poza Donbasem Rosja nadal prowadzi ataki rakietowe dalekiego zasięgu na infrastrukturę na całej Ukrainie. Strategicznie ważny most łączy Ukrainę z Rumunią i ukraińskimi portami na Dunaju, które stały się kluczowe dla ukraińskiego eksportu po zablokowaniu przez Rosję ukraińskich portów na Morzu Czarnym" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
Zełenski: Codziennie ginie 60-100 żołnierzy ukraińskich
Codziennie ginie 60-100 żołnierzy ukraińskich i wielu zostaje rannych – oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie z amerykańskim serwisem Newsmax.
”Sytuacja jest bardzo trudna. Tracimy 60-100 żołnierzy dziennie, którzy giną w działaniach bojowych, a około 500 zostaje rannych” – oznajmił prezydent. Jak podkreślił, najtrudniejsza sytuacja panuje na wschodzie Ukrainy, w obwodach donieckim i ługańskim.
We wtorek w wyniku rosyjskich ostrzałów 21 miejscowości w obwodach donieckim i ługańskim zginęły co najmniej 4 osoby, a 10 zostało rannych - podał sztab Operacji Sił Połączonych, czyli ukraińskich jednostek działających na wschodzie kraju.
Parlament: od początku wojny zginęło już 32 dziennikarzy
Od 24 lutego, gdy Rosja rozpoczęła na pełną skalę inwazję na Ukrainę, zabitych zostało tam już 32 dziennikarzy – podała w środę stacja Sky News, cytując obliczenia ukraińskiego parlamentu.
Sky News przypomina, że w tym tygodniu zginął francuski reporter stacji BMF TV Frederic Leclerc-Imhoff, który został trafiony odłamkiem w czasie relacjonowania operacji ewakuacyjnej w pobliżu Siewierdoniecka w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy. Według miejscowych władz ciężarówkę jadącą po ludzi ostrzelali Rosjanie.
Wcześniej na Ukrainie zginął również m.in. francusko-irlandzki operator Fox News Pierre Zakrzewski, operator telewizji LIVE Jewhen Sakun, fotograf Maksym Łewin, b. korespondent dziennika „New York Times” Brent Renaud, dziennikarka Ołeksandra Kuwszynowa i korespondentka „The Insider” Oksana Baulina.
Dowództwo Południe: okupanci na Wyspie Węży utworzyli przyczółek do ewentualnego desantu na Odessę
Najeźdźcy rozmieścili na Wyspie Węży zmodernizowane systemy rakiet przeciwlotniczych, stacje walki elektronicznej i inną broń, która mogłaby zapewnić osłonę ewentualnego desantu lub zmasowanego ostrzału Odessy i okolic miasta - poinformował w środę rzecznik dowództwa operacyjnego Południe Władysław Nazarow.
"Rosyjskie okręty nadal blokują porty oraz intensyfikują działania wokół Wyspy Węży. Rozmieszczenie na niej sprzętu wskazuje na zamiar ochrony wrogich okrętów" - powiedział Nazarow.
Zdaniem dowództwa nie ma na razie jasnych oznak przygotowywania się do operacji desantowej w obwodzie odeskim. Możliwe jest natomiast - ostrzegło dowództwo Południe - podjęcie próby wyjścia dywersantów na położony nad Morzem Czarnym brzeg lub w pobliżu ujścia Dunaju, jak też ostrzały rejonów nabrzeżnych.
Szef odeskiej administracji wojskowej Serhij Bratczuk poinformował we wtorek o skierowaniu w okolicę Wyspy Węży trzech dodatkowych okrętów Floty Czarnomorskiej. Dodał, że na anektowany przez Rosję Krym skierowano dwa bataliony zestawów rakietowych S-300
Dowództwo Południe: siły rosyjskie wysadziły mosty na rzece Ingulec
Siły rosyjskie wysadziły mosty przez rzekę Ingulec, starając się przeciwdziałać ukraińskiej kontrofensywie na południu kraju – poinformowało w środę dowództwo operacyjne Południe.
Mosty zostały wysadzone w pobliżu wioski Dawydiw Brod i miasta Wełyka Ołeksandriwka w obwodzie chersońskim. Wojsko rosyjskie kontynuuje ostrzały pociskami kasetowymi z wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych Tornado-S oraz z armat artylerii lufowej Pion.
W okolicach Dobrianki na północy obwodu chersońskiego rosyjscy dywersanci próbowali przedrzeć się na tyły wojsk ukraińskich, ale te dały im odpór.
Według dowództwa na razie nie ma oznak operacji desantowej w obwodzie odeskim, ale możliwe są próby wyjścia dywersantów na brzeg lub w ujściu Dunaju, jak też ostrzały rejonów nabrzeżnych.
Rosjanie nadal stosują bezzałogowce w celach zwiadowczych. Jeden samolot bezzałogowy Orłan-10 został strącony przez siły ukraińskie.
Sztab generalny: siły rosyjskie atakują w Donbasie
Siły rosyjskie kontynuują działania ofensywne w Donbasie, a okręty Floty Czarnomorskiej izolują teren działań bojowych i blokują ruch statków na południu Ukrainy – podał sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Wojsko rosyjskie prowadziło szturm na północne, południowe i wschodnie dzielnice Siewierodoniecka oraz umocniło się w centrum miasta. Na kierunku donieckim siły rosyjskie przy wsparciu lotnictwa koncentrują się na działaniach ofensywnych, na całej linii frontu prowadząc ostrzał moździerzowy, z artylerii lufowej oraz wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych.
Żołnierze rosyjscy naprawili most kolejowy w okolicach Kupiańska w celu wznowienia logistycznego połączenia Kupiańsk-Łyman. Trwa natarcie w kierunku Łyman-Stary Karawan. Na kierunku bachmuckim wróg usiłuje wyprzeć siły ukraińskie z zajmowanych pozycji w okolicach Biłohoriwki i Wrubiwki.
W ciągu ostatniej doby siły ukraińskie odparły na kierunku donieckim i ługańskim 9 ataków wroga, zniszczyły dwa czołgi, 13 systemów artyleryjskich i 8 transporterów opancerzonych. Przeciwnik zaatakował z samolotów Su-35 miasto Białopole w obwodzie sumskim. Ostrzeliwano też inne miejscowości obwodu.
Na kierunku charkowskim wojska rosyjskie ostrzeliwały ogniem artyleryjskim Ołeksandriwkę, Słatyne i Curkuny. Przy użyciu śmigłowców atakowały też inne miejscowości.
Prezydent Zełenski: Jesteśmy „obronną granicą” świata przed Rosją, nie możemy oddać terytorium
Ukraina stała się „obronną granicą” świata przed Rosją i Putinem, a to oznacza, że nie możemy oddać żadnych terytoriów; to kwestia naszej suwerenności – oświadczył we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie z amerykańskim serwisem Newsmax.
„Nie jesteśmy gotowi oddać żadnych terytoriów, ponieważ to są nasze terytoria. To nasza niepodległość, nasza suwerenność, o to w tym chodzi” – powiedział Zełenski w wywiadzie udzielonym w Kijowie.
Prezydent Ukrainy przyznał, że „istnieją pewne problemy z niektórymi terytoriami, są pewne szczegóły, ale wszystkie te trudności mogą być omówione, a te dyskusje będą konieczne, by powstrzymać wojnę”. Zaznaczył, że pozwolenie na siłowe zajęcie obwodów donieckiego i ługańskiego nie wchodzi w grę, a zamiast tego trudności trzeba rozwiązać kanałami dyplomatycznymi.
„Jeśli chodzi o ultimata i +musicie oddać trzecią część swojego terytorium, a wtedy zostawimy was w spokoju i pozwolimy wam żyć+, to nie jest coś, na co możemy się zgodzić” – podkreślił Zełenski.
Według niego Rosja ostatecznie wytraci wolę walki na wschodzie i południu Ukrainy, podczas gdy świat opowiada się za suwerennością jego kraju.
„Rosja nie będzie w stanie kontrolować całej Ukrainy w najbliższej przyszłości. Więc jest tylko jedno wyjście: okupacja przy użyciu siły. Może dojść do negocjacji, ale musi być rozsądek, po stronie Rosji musi być skłonność do tych negocjacji. Więc nie jesteśmy gotowi przyjąć żadnego ultimatum” – powiedział.
Zełenski podkreślił, że broń dalekiego zasięgu, o jaką pilnie apeluje Ukraina, ma służyć wyłącznie do obrony przed rosyjską agresją, a nie do atakowania Rosji na jej terytorium. „Nie interesuje nas, co dzieje się w Rosji. Jesteśmy tylko zainteresowani naszym terytorium na Ukrainie” – zaznaczył.
Prezydent Ukrainy ocenił również, że rosyjska narracja o utrzymywaniu sąsiednich krajów poza NATO jest dla Putina przegraną bitwą. „Putin nie może walczyć z wszystkimi w tym samym czasie (…) nie są dość silni w zdolnościach wojskowych, by utrzymać operacje wzdłuż wszystkich frontów” – powiedział.
Zełenski ocenił, że Putin okazał słabość, starając się go zabić. Według niego ta słabość czyni z prezydenta Rosji kiepskiego przywódcę, który unika otaczania się osobami o silnej woli. „Źli przywódcy będą mieli wokół siebie ludzi słabszych od siebie. A kto jest silnym przywódcą? Ten, kto jest pewny siebie, i dlatego ma wokół siebie mądrych i silnych ludzi, i nie boi się, że ci silni ludzie zjedzą go żywcem” – ocenił prezydent Ukrainy.
Mieszkańcy Irpienia: naszych domów nie da się już odbudować
Z domu Niny Aleksejewnej w Irpieniu ocalał jedynie porcelanowy aniołek. Tania Lubczenko i jej mąż Siergiej wydobyli spod gruzów zbombardowanego mieszkania tylko dwie filiżanki, które przywieźli z podróży po Europie. Obie rodziny straciły wszystko, co miały. Naszych domów nie da się już odbudować – podkreślają.
Przed wojną budynek starego przedszkola w Irpieniu stał pusty. Władze miasta planowały go zburzyć. Wszystko zmieniło się po zbombardowaniu miasteczka przez armię rosyjską. Stary budynek okazał się wówczas jedynym schronieniem dla wielu mieszkańców miasta, którzy z dnia na dzień stracili dorobek całego życia i zostali bez dachu nad głową. Teraz w przedszkolu mieszka około 120 osób.
W środku jest bardzo zimno, bo przedszkole nie jest ocieplane, a stare mury są wilgotne. "Znacznie cieplej jest na zewnątrz" – przyznaje w rozmowie z dziennikarkami PAP 62-letnia Nina Aleksejewna, koordynatorka ośrodka. Podkreśla, że z tego względu na podwórku naprzeciw przedszkola, postawiono niedawno kilka wojskowych namiotów. Pomogli darczyńcy. "Dostaliśmy łóżka, koce, kołdry" – mówi, wprowadzając nas do środka. W namiotach mieszka już kilka osób. "O, tam w rogu matka z synem" – pokazuje Nina.
"Z tego, co zostało z domu, już nic nie da się odbudować" – mówi zdruzgotana. Podobnie, jak inni mieszkańcy przedszkola, Nina nadal czeka na decyzję komisji ds. budownictwa, która oceni, co stanie się ze zbombardowanymi budynkami i z odszkodowaniami za zniszczenia.
Tymczasem pomaga innym organizować nowe życie w ośrodku. W pracy pomaga jej Tania Lubczenko z mężem. "Mamy nadzieję, że do zimy nas już tu nie będzie, ale teraz jakoś musimy przetrwać. A spraw do zadławienia jest mnóstwo, bo wszystko straciliśmy i nic nie mamy. I wszystko musimy załatwić sobie sami, bo władze miasta są zajęte ważniejszymi rzeczami" – mówi Tania. Jej telefon nie przestaje dzwonić. "Ludzie pytają, jak mogą pomóc, pani Nina sama nie jest wstanie wszystkiego dopilnować, a trzeba to wszystko jakoś zorganizować" – dodaje.
Małżeństwo organizuje transport przekazywanych darów, zbiera informacje, czego potrzebują mieszkańcy ośrodka. "Trzeba czuwać nad wszystkim. Zgłaszają się osoby starsze i mówią, że nie mają podstawowych rzeczy, na przykład butów, a inni zabierają kilka na raz" – podkreśla.
Tania razem z mężem zajmują jeden pokój w starym przedszkolu. W środku jest stół, łóżko, śpiwór. Dzieci wysłali do dziadków w bezpieczne miejsce. "Nasza córka wciąż dopytuje, kiedy będzie mogła wrócić do swojego pokoju, do swoich zabawek, do naszego mieszkania, nie rozumie, co się stało" – opowiada. Przed wojną wychowywała tak dzieci, żeby im niczego nie brakowało. Obydwoje z mężem starali się dać im to, czego sami nie mieli. Ona zajmowała się domem i dziećmi, on pracował. Na wakacje jeździli w egzotyczne miejsca. "A teraz dzieci powiedziały nam, że tak, jak teraz żyjemy, to one żyć nie chcą. I co mamy zrobić?" – pyta, rozkładając ręce.
Jeszcze przed wojną zamieszkali w nowo wybudowanym osiedlu na przedmieściach Irpienia. Ich mieszkanie było na czwartym piętrze. "Wyjechaliśmy tuż przed wejściem wojsk do miasteczka. Potem dowiedzieliśmy się, że w mieszkanie sąsiada uderzyła rakieta, od wybuchu z całego piętra nie zostało praktycznie nic. Na szczęście ani nas, ani sąsiada nie było wtedy w domu. Inaczej wszyscy byśmy zginęli" - opowiadają.
"Wszystko się nagle zapaliło, sąsiedzi nam mówili, że był niesamowity huk i mnóstwo dymu" – dodaje mężczyzna, kiedy zabierają nas na miejsce
Pracują tu teraz służby, zrzucają z dachu gruz, wywożą pozostałość ścian, zabezpieczają teren. "O, tutaj mieliśmy kuchnię, tutaj łazienkę, a tu toaletę. Obok była nasza sypialnia, a tam dalej pokój dzieci" – pokazuje ze wzruszeniem Tania, kiedy ostrożnie wchodzimy do środka. "Teraz, nie ma tu nawet ścian. Są tylko zgliszcza, popiół i ten ciągle unoszący się zapach dymu. Proszę zobaczyć, tutaj sufit jest całkowicie wygięty, te belki też popękały" – mówi Tania. "Właściwie, nie ma co pokazywać, bo tutaj już nie ma nic" – dodaje mąż.
"Konstrukcja budynku została naruszona, nie wiemy, czy mamy to sprzątać i remontować, czy tak zostawić, jak jest" – zastanawiają się. Obydwoje każdego dnia czekają na komisję z administracji, która oceni skalę zniszczeń i powie, co mają dalej robić.
"Tu musiało być ogromne ciśnienie i temperatura, bo nawet słoiki, które stały w kuchni się stopiły. W sypialni mieliśmy takie duże akwarium, te rybki to było oczko w głowie jednej z moich córek Ewy. Teraz po akwarium i rybkach nie ma ani śladu" – opowiada Tania, krążąc po zgliszczach swego dawnego mieszkania. "Sąsiednie budynki też zostały zniszczone, jeden nie ma dachu, kolejny jest praktycznie cały spalony, następny rozburzony. Krajobraz jak po bitwie" – mówi pod nosem.
Mąż opowiada, że kiedy wjechały tu wojska rosyjskie, to na tym placu przed blokami zastrzelili trzy osoby. "Zabili między innymi trenera lokalnego klubu sportowego, który prowadził klub sportowy na parterze naszego budynku. Wszystkie trzy ciała leżały, przy schodkach i koło bramy wjazdowej na osiedle" – pokazuje mężczyzna. "Oni po prostu jechali i strzelali do każdego, po ogrodzeniach, domach. To wyglądało tak, jak by chcieli zniszczyć wszystko i wszystkich" – opisuje.
Obydwoje z żoną boją się, że czwarte, piąte piętro budynku i poddasze bloku, w którym znajdowało się ich mieszkanie, zostaną całkowicie zburzone, a blok zostanie obcięty do trzeciego piętra. Dlatego nie wyjeżdżają z miasta, tylko pilnują tego, co zostało z ich dorobku. Nie wiedzą jeszcze, jaka będzie forma rekompensaty za poniesione straty. Boją się, że czas oczekiwania będzie się odwlekał. "A żyć jakoś trzeba. Nasze dzieci chcą wrócić, nie wiemy, co im powiedzieć, bo tutaj mieszkać nie będą" – zaznacza Tania. "Wszystko będzie dobrze. Rosja zapłaci nam za te straty, za tę wojnę, odbudujemy nie tylko nasze mieszkanie, ale całą Ukrainę" – podsumowuje Sergiej.
Biały Dom: Dostarczymy Ukrainie bardziej zaawansowane rakiety; Ukraińcy obiecali nie używać ich na terytorium Rosji
Dostarczymy Ukrainie bardziej zaawansowane systemy rakietowe i bardziej precyzyjną amunicję - zadeklarował prezydent USA Joe Biden w tekście opublikowanym na łamach "New York Timesa". Jak zapowiedział Biały Dom, nowy pakiet pomocy wojskowej będzie opiewał na 700 mln dolarów i zawierał m.in. system artylerii rakietowej HIMARS, śmigłowce i radary. Ukraińcy mieli zobowiązać się do nieużywania rakiet do ataków na terytorium Rosji.
"Działamy szybko, by wysyłać Ukrainie znaczącą ilość broni i amunicji, aby mogła ona walczyć na polu bitwy i być w najsilniejszej możliwej pozycji przy stole negocjacyjnym. Dlatego zdecydowałem, że dostarczymy Ukraińcom bardziej zaawansowane systemy rakietowe i amunicję, która umożliwi im bardziej precyzyjne uderzanie w kluczowe cele na polu bitwy na Ukrainie" - napisał prezydent na łamach dziennika.
Jak wyjaśnili podczas telefonicznej konferencji prasowej wysocy rangą przedstawiciele Białego Domu, chodzi o systemy artylerii rakietowej HIMARS wraz z rakietami o zasięgu ok. 80 km. Jeden z urzędników zaznaczył przy tym, że Ukraińcy dali USA gwarancję, że nie użyją nowych systemów do uderzenia na terytorium Rosji.
Departament Stanu ostrzegł o możliwości aneksji Chersonia przez Rosję
Rosja może wkrótce starać się zaanektować Chersoń lub stworzyć "Chersońską Republikę Ludową", choć jej władze okupacyjne poniosły porażkę w uzyskaniu legitymacji miejscowych mieszkańców - powiedział we wtorek rzecznik Departamentu Stanu Ned Price. Rzecznik odmówił też komentarza w sprawie doniesień o ustanowieniu stałej obecności żołnierzy USA w Polsce.
"Kreml prawdopodobnie rozważa kilka opcji, od uznania tzw. republiki ludowej (...) po aneksję, jak Rosja zrobiła to na Krymie. To przewidywalna część rosyjskiego scenariusza, dlatego w dalszym ciągu bijemy na alarm" - powiedział Price podczas konferencji prasowej. Zwrócił przy tym uwagę m.in. na coraz częstsze wizyty rosyjskich oficjeli do okupowanego regionu, dekret prezydenta Putina o ułatwieniu wydawania paszportów dla obywateli Ukrainy, oraz plany wprowadzenia rubla jako waluty.
USA już wcześniej ostrzegały m.in. o możliwej organizacji fałszywego referendum ws. stworzenia "Chersońskiej Republiki Ludowej". Pytany przez PAP, dlaczego plany te - Departament Stanu ostrzegał, że do referendum może dojść w połowie maja - się nie zmaterializowały, Price przyznał, że nie wie. Dodał jednak, że być może jest to efekt ostrzeżeń USA i ujawnienia rosyjskich planów. Zaznaczył też, że Rosja "całkowicie poległa" w swoich próbach uzyskania społecznej legitymacji okupacyjnej administracji.
Secretary of the General Council of "United #Russia" Andrei Turchak believes that the #Kherson region of #Ukraine and the "liberated" territories in #Donbas will become part of Russia, but the decision should be made by the residents of these regions themselves. pic.twitter.com/C3Pmvyf1MD
— NEXTA (@nexta_tv) June 1, 2022
Rzecznik odniósł się też do spekulacji na temat nacisków lub propozycji nacisków na Ukrainę w państwach Europy Zachodniej, by zaakceptowała utratę terytorium na rzecz Rosji, aby zakończyć wojnę. Price odrzucił sugestie, że Zachód jest podzielony, co do podejścia wobec Rosji, która sama może zakończyć wojnę w dowolnym momencie. w ocenie USA Rosja nie jest obecnie gotowa, by w dobrej wierze zasiąść do negocjacji pokojowych.
Odnosząc się do kwestii rozszerzenia NATO i blokowania akcesji Finlandii i Szwecji przez Turcję, rzecznik wyraził przekonanie, że spór zostanie "szybko" rozwiązany, choć odmówił deklaracji, że stanie się to szczytem NATO w Madrycie pod koniec czerwca. Pytany przez PAP na temat doniesień w polskiej prasie o podjęciu przez USA decyzji o stałej obecności wojsk amerykańskich w Polsce, Price odmówił komentarza.