Miła na małe
Pionierem, który wprowadza samoobsługowe kasy na polski rynek, jest sieć hipermarketów Auchan. Kasy o wdzięcznej nazwie KasaMiła funkcjonują już od kilku miesięcy w czterech sklepach sieci: dwóch w Warszawie, jednym w Piasecznie i jednym w Białymstoku. Oczywiście nie mają na celu eliminacji tradycyjnych kasjerek, bo te są niezastąpione w przypadku dużych i skomplikowanych zakupów. Z samoobsługowych kas skorzystać może jednak każdy, kto ma w koszyku nie więcej niż 15 towarów, czyli robi tzw. małe lub szybkie zakupy. Klient sam przesuwa opakowania przez czytnik, sam skanuje kody kreskowe i – jeśli płaci gotówką – korzysta z pomocy automatu, który wydaje resztę z włożonego doń bilonu lub banknotów. Tylko płatności kartą wymagają pomocy obsługi sklepu. Kasa „prowadzi” kupującego za pomocą komunikatów wyświetlanych na ekranie lub informacji głosowych, kontroluje też wagę towarów, tak by niemożliwe było dołożenie czegokolwiek do zakupów po naliczeniu należności. Zresztą, przy samoobsługowych kasach czuwają cały czas pracownicy, którzy pomagają w problemowych sytuacjach, tłumaczą, na czym polega działanie systemu, nadzorują jego działanie i zapobiegają ewentualnym próbom kradzieży lub oszustwa.
Na razie patrzą
Pracownicy sklepu uczą więc na razie klientów obsługi samoobsługowych kas. Z oczywistych względów nie mogła zrobić tego firma, która wdrożyła system. W czterech sklepach Auchan jest on dziełem S&T Services Polska Sp. z o.o. działającej we współpracy z Fujitsu Services i Fujitsu Transaction Solutions Inc. S&T Services to dostawca rozwiązań informatycznych w 23 krajach Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej. Jak podkreślają przedstawiciele firmy, system zaprojektowano tak, by jego obsługa była jak najprostsza i intuicyjna, co ułatwi klientom robienie zakupów. Czy zainteresowanie systemem samoobsługowych kas wykazują inne działające w Polsce sieci handlowe? – Są zapytania, dostarczamy informacji o systemie, choć jak się zdaje – wszyscy przyglądają się, jak wszystko będzie się rozwijało w sieci Auchan i podejmą decyzję nieco później – mówi Sylwia Kozłowska, Marketing Manager z S&T Services Polska Sp. z o.o.
Czy w kasie będzie pusto?
Czy samoobsługowe kasy to przyszłość polskich sklepów i wyprą one w przyszłości tradycyjne kasy? Światowe doświadczenia pokazują, że nie jest to wcale jedyny możliwy scenariusz. Samoobsługa sprawdza się bowiem przede wszystkim w przypadku małych zakupów. Wtedy powoduje to przyspieszenie obsługi i krótsze oczekiwanie w kolejce. Problemy zaczynają się jednak, gdy nie można zeskanować kodu, jest on błędny lub kasa odmówi posłuszeństwa. Wtedy nie dość, że czas obsługi wydłuża się, to potrzebna jest pomoc obsługi sklepu lub serwisu. Tak więc nawet w tych sklepach na Zachodzie Europy, gdzie eksperymentalnie zrezygnowano z kasjerów, których zastąpiono samoobsługowymi kasami (nawet w przypadku sporych zakupów), zawsze czuwają pracownicy gotowi pomóc w skanowaniu kodów lub przekładaniu towaru. Szczególnie ta ostatnia czynność, w przypadku dużej ilości produktów, wydaje się bowiem klientom dodatkowym obciążeniem, swoistym pogorszeniem jakości obsługi. Problemem są też jeszcze płatności kartą. Dopóki trzeba je będzie realizować w osobnych punktach, po zeskanowaniu kodów, dopóty czas poświęcony na płatność w automatycznej kasie nie będzie wcale krótszy niż dotychczas. Innym problemem związanym z wdrażaniem kas samoobsługowych jest kwestia zatrudnienia. Na kasowe automaty niechętnym okiem patrzą pracownicy sklepów, których urządzenia te mogą w przyszłości pozbawić pracy. Czy i kiedy w każdej sklepowej kasie będzie więc pusto – czas pokaże.