REKLAMA
TYLKO U NAS

Prezydent Sopotu uniewinniony w sprawie korupcji

2015-10-16 12:48
publikacja
2015-10-16 12:48

Prezydent Sopotu Jacek Karnowski w procesie ws. "afery sopockiej" został w piątek uniewinniony przez sąd od zarzutu przyjęcia dwóch łapówek, a w sprawie poświadczenia nieprawdy postępowanie zostało warunkowo umorzone na rok.

Oprócz Karnowskiego, na ławie oskarżonych zasiadali także diler samochodowy Włodzimierz Groblewski (zgodził się na ujawnienie swoich danych osobowych) oraz właściciel firmy budowlanej Marian D., których sąd uniewinnił.

Trudno nie odnieść wrażenia, że cieniem na tej sprawie położyła się zupełnie inna sprawa - sprawa, która toczyła się odrębnie, a związana ze Sławomirem Julke. Wydaje się, że to ten początkowy zarzut ukierunkował oskarżenie i doprowadził do odwrócenia fundamentalnej zasady domniemania niewinności oskarżonego" - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Lewandowska.

"Oskarżonego uważa się za niewinnego dopóki jego wina nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem, a nie dające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. W tym postępowaniu, wydaje się, że dominowała zasada odwrotna: wszystkie wątpliwości były przyjmowane na niekorzyść oskarżonego - podkreśliła.

Według prokuratury, Karnowski skorzystał z łapówek w postaci napraw aut wartych w sumie ponad 17 tys. zł od sopockiego dilera samochodowego (podczas ostatniej rozprawy wartość napraw prokurator wycenił na ok. 10 tys. zł PAP) oraz prac ziemnych o wartości ok. 2 tys. zł od miejscowego przedsiębiorcy budowlanego. Prezydent miał też zarzut złożenia fałszywego oświadczenia w związku z przetargiem na auta dla Urzędu Miejskiego w Sopocie.

Jak podkreślił sąd, zarzut łapownictwa, jaki postawiono Karnowskiemu, powinien być ściśle związany z pełnieniem funkcji publicznej, a prokuratura powinna wykazać, jaki ekwiwalent i korzyści mieli otrzymać od prezydenta przedsiębiorcy.

Sąd uznał, że w przypadku obu zarzutów korupcyjnych, przedsiębiorcy nie uzyskali od prezydenta Karnowskiego żadnych dodatkowych korzyści. Według sądu, nie byli oni w żaden sposób preferowani przez prezydenta Sopotu i urzędników magistratów, zdarzało im się przegrywać przetargi, a np. dilerowi Groblewskiemu odmówiono ważnego dla rozwoju firmy zmiany planu zagospodarowania przestrzennego.

W przypadku zarzutu złożenia fałszywego oświadczenia związanego z ustawą o zamówieniach publicznych przez Karnowskiego w związku z przetargiem na auta dla Urzędu Miejskiego w Sopocie, iż nie zna Groblewskiego, sąd uznał, że czyn ten cechował się znikomą szkodliwością społeczną i postępowanie w tym zakresie zostało warunkowo umorzone na rok.

Sąd przyznał, że relacje osobiste między Karnowskim a Groblewskim były przyjacielskie i miały inny charakter, niż zwykłe kontakty z innymi przedsiębiorcami działającymi w mieście.

I nie chodzi tu wcale o to, co twierdził oskarżony Karnowski, że uważa, iż złożył prawdziwe oświadczenie, bo nigdy nie był zależny od oskarżonego Groblewskiego. Tu chodzi o zewnętrzny ogląd, ocenę przeciętnego, rozsądnie myślącego obserwatora - mówiła sędzia.

Dodała, że przetarg przeprowadzono prawidłowo - startował tylko jeden diler Groblewski, a jedynym kryterium była cena.

Za poświadczenie nieprawdy sąd dodatkowo nakazał Karnowskiemu zapłatę 5 tys. zł na rzecz funduszu opiekującego się osobami poszkodowanymi. Świadczenie to spełni podwójną rolę. Raz wobec oskarżonego, uświadamiając mu, że dopuścił się czynu zabronionego i złamał prawo, wpłynie na niego dyscyplinująco. Środek ten ma też stanowić jasny i czytelny sygnał, że nikt nie stoi ponad prawem - podkreśliła sędzia.

Sąd zaznaczył, że koszty postępowania przygotowawczego w tej sprawie wyniosły ponad 112 tys. zł, nie licząc m.in. opinii biegłych. Można oczywiście powiedzieć, że sprawiedliwość nie ma ceny, a przynajmmniej takiej ceny mieć nie powinna. Powstaje jednak pytanie, czy do takich wniosków, jakich sąd doszedł w tym wyroku, nie można było dojść wcześniej - zaznaczyła sędzia Lewandowska.

Na konferencji prasowej po ogłoszeniu wyroku zwołanej w Urzędzie Miejskim Karnowski dziękował m.in. mieszkańcom Sopotu, że wierzyli w jego niewinność.

Urząd Miejski był przeorany przez CBA w lewo i prawo i okazał się uczciwy. Można dziś zapytać, gdzie jest ta afera? Cała afera okazała się pewną farsą, co potwierdził dziś sąd. Nie było żadnego zarzutu korupcyjnego, żaden z tych zarzutów się nie utrzymał. 7,5 roku zdrowia, pewnego napiętnowania, także nerwów moich, znajomych i bliskich. Można było wcześniej zweryfikować te fakty, a nie pchać tę sprawę na siłę do sądu - powiedział Karnowski.

Jeden z obrońców Karnowskiego Romana Orlikowska-Wrońska porównała prokuratorskie śledztwo do książki "Proces" Franza Kafki.

"W tle nie było przestępstwo, ale zamiar ukarania kogoś za wszelką cenę. Natomiast już sam proces w sądzie przebiegał tak, jak powinno to wyglądać w demokratycznym państwie prawa. Od pierwszego dnia śledztwa nie było żadnego uzasadnienia, żeby wszcząć postępowanie - nie było prawnych podstaw. Zmierzało do tego, żeby osobę zaangażowaną politycznie usunąć z życia publicznego i pracy w samorządzie. Ta sprawa wpisuje się w te działania, jakie prowadziło CBA pod rządami Mariusza Kamińskiego" - oceniła adwokat.

Prokurator Włodzimierz Pluta domagał się dla Karnowskiego kary półtora roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata, grzywny oraz zakazu pełnienia funkcji publicznych przez rok. Pytany przez dziennikarzy, czy odwoła się od wyroku powiedział, że rozważy tę decyzję.

W związku z wyrokiem opozycyjny klub radnych PiS w Sopocie wystosował oświadczenie, w którym podkreślono m.in., że bardzo źle się stało, że sprawa ta była rozpatrywana przez lokalny, sopocki sąd.

Od początku, dla przejrzystości postępowania, podkreślaliśmy konieczność przeniesienia go poza trójmiejski wymiar sprawiedliwości. Takie rozwiązanie

gwarantowałoby ucięcie wszelkich spekulacji na temat wpływania i nacisku oskarżonych na sędziów i prokuraturę" - czytamy w oświadczeniu.

"Pragniemy zwrócić uwagę, że w sprawie o podobnym charakterze, dotyczącej zarzutów korupcyjnych wobec marszałka województwa podkarpackiego, tamtejszy sąd okręgowy złożył wniosek do Sądu Najwyższego o wyłączenie ze sprawy ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości. Uzasadniał to faktem, że część osób oskarżonych utrzymywała kontakty służbowe z tamtejszymi sędziami - zaznaczono.

Zdaniem radnych, piątkowy wyrok sądu nie rozwiewa wszelkich wątpliwości i nie daje odpowiedzi na pojawiające się w trakcie procesu pytania. Mamy nadzieję, że poprzez apelację prokuratura zapewni pełne i transparentne wyjaśnienie afery sopockiej - podkreślili.

Podczas procesu, który rozpoczął się w połowie 2014 r., Karnowski utrzymywał, że jest niewinny, a cała sprawa "była montowana na polityczne zamówienie" jako "prowokacja wymierzona w osobę premiera Donalda Tuska". Według prezydenta Sopotu, prokuratura od początku działała w jego sprawie w sposób "tendencyjny i nieobiektywny".

Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zajmowała się śledztwem ws. Karnowskiego od lipca 2008 r. Na początku oskarżyła go o osiem czynów, w tym siedem natury korupcyjnej. Najpoważniejszy zarzut związany był z zawiadomieniem złożonym przez przedsiębiorcę Sławomira Julkego.

Twierdził on, że w marcu 2008 r. Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Jako dowód Julke dostarczył śledczym kopię nagrania rozmowy z Karnowskim. Dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został przez biznesmena zniszczony.

Prokuratura dwukrotnie - w 2010 i 2011 r. - kierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia w tej sprawie. Za każdym razem sąd zwracał prokuraturze akta do uzupełnienia o dodatkowe opinie, a w przypadku drugiego aktu oskarżenia sąd zdecydował też o umorzeniu niektórych zarzutów.

W toku sprawy w sumie pięć korupcyjnych zarzutów zostało umorzonych przez samych śledczych lub sądy, które nie dopatrywały się przestępstwa w działaniach prezydenta Sopotu. Ostatnie z pięciu umorzeń miało miejsce pod koniec 2013 roku: szczecińska prokuratura apelacyjna umorzyła wówczas wątek związany z rzekomą korupcyjną propozycją, jaką Karnowski miał złożyć Julkemu. Śledczy uznali, że zgromadzone dowody, w tym kopia nagrania, nie pozwoliły na stwierdzenie, że doszło do przestępstwa.

Po ujawnieniu w 2008 r. tzw. afery sopockiej Karnowski rozstał się z Platformą Obywatelską, której na Pomorzu był jednym ze współzałożycieli. Karnowski zaproponował wtedy, aby to mieszkańcy w referendum rozstrzygnęli, czy chcą, by dalej pełnił funkcję prezydenta Sopotu. Większość uczestniczących w głosowaniu w maju 2009 r. sopocian (62 proc.) opowiedziała się przeciwko odwołaniu Karnowskiego.

52-letni Karnowski rządzi nadmorskim kurortem od 1998 r. Ubiegłoroczne wybory na prezydenta Sopotu wygrał w I turze uzyskując ponad 53 proc. głosów. (PAP)

rop/ par/

Źródło:PAP
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki